Potrzebujemy prawdziwej konkurencji, a nie monopolu kablowo-internetowego

Potrzebujemy prawdziwej konkurencji, a nie monopolu kablowo-internetowego

Comcast Corporation jest największą firmą kablową w Ameryce, największym dostawcą usług internetowych i trzecim co do wielkości dostawcą usług telefonii domowej. Jako właściciel NBCUniversal, jest również jednym z największych producentów programów filmowych, kablowych i telewizyjnych; w sieciach NBC, obecnie pokazuje Olimpiadę. Jest wielki nie tylko jak na amerykańskie standardy. To największa firma medialna na świecie. W 2013 roku przyjął 64,67 miliardów dolarów, generując 13,6 miliardów dolarów dochodu operacyjnego i 7,1 miliardów dolarów zysku netto.

Teraz ten behemot chce stać się jeszcze większy, i trzeba dać jego C.E.O., Brian Roberts, kilka znaków za chutzpah. Ogłaszając zamiar połknięcia przez Comcast Time Warner Cable, drugiej co do wielkości firmy kablowej w kraju, odrzucił obawy, że organy regulacyjne i antymonopolowe mogą zawetować transakcję, opisując ją jako „prokonsumencką, prokonkurencyjną i zdecydowanie w interesie publicznym”. Jako mieszkańcy kraju, który wymyślił Hollywood, Dolinę Krzemową i Internet, lubimy myśleć, że jesteśmy światowymi liderami w dziedzinie komunikacji i rozrywki. I z pewnością przodujemy pod jednym względem: płacimy znacznie więcej za szerokopasmowy dostęp do Internetu, telewizję kablową i domowe linie telefoniczne niż mieszkańcy wielu innych rozwiniętych krajów, mimo że usługi, które otrzymujemy, wcale nie są lepsze. Zbyt często są gorsze.

Weźmy na przykład pakiety „triple-play” – kabel, telefon i szybki dostęp do Internetu – które dziesiątki milionów Amerykanów kupuje od firm takich jak Comcast i Time Warner Cable. We Francji, kraju często przedstawianym jako ekonomiczny i technologiczny zapóźniony, miesięczny koszt tych pakietów wynosi około czterdziestu dolarów miesięcznie – mniej więcej jedną czwartą tego, co my, Amerykanie, płacimy. I, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, francuskie pakiety triple-play zawierają darmowe rozmowy telefoniczne z każdym miejscem na świecie. Co więcej, Francuzi otrzymują szybsze usługi internetowe: dziesięć razy szybsze przy pobieraniu informacji i dwadzieścia razy szybsze przy ich wysyłaniu.

Te liczby pochodzą z pouczającej książki z 2012 roku, „The Fine Print: How Big Companies Use 'Plain English’ to Rob You Blind”, autorstwa Davida Cay Johnstona, nagrodzonego Pulitzerem reportera finansowego. W odpowiedzi na słowa Johnstona i innych krytyków, branża kablowa i telekomunikacyjna zleciła przeprowadzenie własnych badań, które, jak można było przewidzieć, sprawiły, że wyniki w Stanach Zjednoczonych wyglądały nieco lepiej. Jednak nowsze, niezależne raporty Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju oraz New America Foundation potwierdziły to, co wie już każdy, kto spędził trochę czasu za granicą. „Amerykanie w dużych miastach, takich jak Nowy Jork, Los Angeles i Waszyngton, DC płacą wyższe ceny za wolniejsze usługi internetowe.”

W Seulu, pakiety triple-play zaczynają się od około piętnastu dolarów miesięcznie – tak, piętnastu. W Zurychu, inaczej dość drogie miejsce do życia, zaczynają się one od trzydziestu dolarów. Jeśli chodzi o samodzielne usługi, to jest to podobna historia. W Wielkiej Brytanii, na przykład, miesięczne opłaty za telefon komórkowy zaczynają się od około piętnastu dolarów; nieograniczone łącze szerokopasmowe zaczyna się od około dwudziestu pięciu dolarów miesięcznie. A jeśli kupisz telewizor, który został zbudowany od 2008 roku, otrzymasz dostęp do Freeview, telewizji cyfrowej, która zapewnia ponad sześćdziesiąt kanałów telewizyjnych, około trzydziestu kanałów radiowych i około tuzina strumieniowych kanałów internetowych, wszystko bez żadnych kosztów.

Dlaczego rzeczy są tak różne, i tak drogie, w Stanach Zjednoczonych? Istnieją różne odpowiedzi, ale zdecydowanie najważniejsze z nich są konkurencja i polityka konkurencji. W krajach takich jak Wielka Brytania, regulatorzy zmusili zasiedziałych operatorów kablowych i telefonicznych do wydzierżawienia swoich sieci konkurentom po kosztach, co umożliwiło nowym dostawcom wejście na rynek i drastycznie obniżyło ceny. Zasiedziali operatorzy – lokalne wersje Comcast, Time Warner Cable, Verizon i AT&T – nie lubili tej polityki w ogóle, ale regulatorzy trzymali się mocno i zmusili ich do zaakceptowania prawdziwej konkurencji. „Ceny były zbyt wysokie”, jeden z regulatorów wyjaśnił pisarz mediów Rick Karr. „Istniały ogromne bariery wejścia”

Ten cytat dokładnie opisuje sytuację w Stanach Zjednoczonych dzisiaj, gdzie energiczna konkurencja prawie nie istnieje. W niektórych dużych miastach konsumenci usług szerokopasmowych mają wybór między operatorem kablowym, takim jak Comcast, a dostawcą telefonicznym, takim jak Verizon. Ale to praktycznie żaden wybór. Chociaż firmy kablowe i telefoniczne wydają ogromne sumy pieniędzy na reklamę, starając się zwabić do siebie klientów, rzadko konkurują ceną. Używając żargonu ekonomicznego, działają one jako przytulny „duopol”, utrzymując ceny znacznie powyżej swoich kosztów. Wielu ludzi, w tym ja, nie ma nawet dwóch opcji do wyboru. W moim bloku na Brooklynie, szybka usługa FiOS firmy Verizon nie jest jeszcze dostępna, więc utknąłem z Time Warner. (I nie, nie spieszą się, aby naprawić częste przerwy w dostawach.)

Ta smutna sytuacja nie jest przypadkiem. To jest przewidywalny wynik Kongresu kłaniającego się monopolistom, lub quasi-monopolistom, i pozwalającego im tłumić potencjalnych konkurentów. „Amerykanie płacą tak dużo, ponieważ nie mają wyboru” – Susan Crawford, była doradczyni prezydenta Obamy ds. nauki i innowacji oraz autorka niedawno wydanej książki „Captive Audience: The Telecom Industry and Monopoly Power in the New Gilded Age”, powiedziała BBC. „Zderegulowaliśmy dostęp do szybkiego Internetu dziesięć lat temu i od tego czasu widzieliśmy ogromną konsolidację i monopole … Pozostawieni sami sobie, firmy, które dostarczają dostęp do Internetu będą pobierać wysokie ceny, ponieważ nie mają do czynienia ani z konkurencją, ani z nadzorem.”

Comcast, który ma siedzibę w Filadelfii, jest jednym z dużych konsolidatorów i overchargers. W 2005 roku połączył siły z Time Warner, aby kupić Adelphia Communications, która była wtedy piątą co do wielkości firmą kablową. W 2011 roku kupiła od G.E. pięćdziesiąt jeden procent NBCUniversal, a w zeszłym roku pozostałe czterdzieści dziewięć procent. Jeśli uda jej się kupić Time Warner Cable, będzie miała około trzydziestu milionów abonentów, z systemami na prawie wszystkich głównych rynkach medialnych w kraju. Aby nie przekroczyć trzydziestu procent udziału w rynku (limit narzucony niegdyś przez Federalną Komisję Łączności), zapowiedziała, że pozbędzie się kilku systemów Time Warner Cable, ale nie będzie to miało większego znaczenia. Według słów Public Knowledge, waszyngtońskiej grupy interesu publicznego, która wezwała Kongres do zablokowania fuzji, „Comcast stałby się jeszcze potężniejszy, szkodząc konsumentom i innowatorom poprzez dalsze ograniczanie konkurencji na rynku z bardzo małą liczbą konkurentów i stale rosnącymi cenami.”

W ciągu najbliższych miesięcy, jak organy regulacyjne rozważają transakcję, dwie duże firmy kablowe i ich obrońcy będą argumentować, że powiększony Comcast, pomimo swojej wielkości, pozostanie podatny na nowych konkurentów, takich jak Netflix i Apple. Ale to stary i zmęczony argument. Piszę o branży kablowej od końca lat osiemdziesiątych i zawsze coś chciało ją zniszczyć. Przez pewien czas zagrożeniem była telewizja satelitarna; potem była sieć; teraz jest Netflix lub YouTube. Ale to się nigdy nie urzeczywistnia. Dzięki swoim quasi-monopolistycznym franczyzom i możliwości obciążania klientów za wszystko, od poczty głosowej po piloty – spójrzcie uważnie na swój rachunek za kablówkę – firmy kablowe stają się co roku większe i bardziej dochodowe. Nic dziwnego, że cena akcji Comcast wzrosła pięciokrotnie od 2009 roku. (Akcje Time Warner Cable wzrosły jeszcze bardziej.)

.