Meltdown: Co naprawdę wydarzyło się w Fukushimie?

Ten artykuł pochodzi z archiwum naszego partnera .

Jest to jedna z tajemnic trwającej w Japonii katastrofy nuklearnej: Ile szkód wyrządziło trzęsienie ziemi z 11 marca w reaktorach Fukushima Daiichi w ciągu 40 minut przed nadejściem niszczycielskiego tsunami? Stawka jest wysoka: jeśli samo trzęsienie ziemi naruszyło strukturę elektrowni i bezpieczeństwo jej paliwa jądrowego, to każdy inny podobny reaktor w Japonii jest zagrożony.

Przez miesiące kłamstw i dezinformacji, jedna historia utknęła w martwym punkcie: „Trzęsienie ziemi przerwało zasilanie elektryczne elektrowni, wstrzymując chłodzenie reaktorów”, jak powiedział rzecznik rządu Yukio Edano na konferencji prasowej 15 marca w Tokio. Historia, która była powtarzana wielokrotnie, sprowadza się do tego: „po trzęsieniu ziemi, tsunami – wyjątkowe, nieprzewidywalne wydarzenie – zmyło zapasowe generatory elektrowni, odcinając całe chłodzenie i rozpoczynając łańcuch zdarzeń, które spowodowały pierwsze na świecie potrójne stopienie.”

Ale co jeśli rury recyrkulacyjne i chłodzące, pękły, zatrzasnęły się, przeciekły i pękły całkowicie po trzęsieniu ziemi – na długo przed tym, jak fala pływowa dotarła do obiektów, na długo przed tym, jak wysiadła elektryczność? Niewiele osób zaznajomionych z 40-letnim blokiem 1, dziadkiem reaktorów jądrowych wciąż działających w Japonii, byłoby tym zaskoczonych.

Autorzy rozmawiali z kilkoma pracownikami elektrowni, którzy opowiedzieli tę samą historię: Poważne uszkodzenia rurociągów i co najmniej jednego z reaktorów przed uderzeniem tsunami. Wszyscy prosili o zachowanie anonimowości, ponieważ nadal pracują w elektrowni lub są związani z TEPCO. Jeden z pracowników, inżynier utrzymania ruchu w wieku dwudziestu kilku lat, który był w kompleksie Fukushima 11 marca, wspomina syczące i przeciekające rury. „Osobiście widziałem rury, które się rozpadły i zakładam, że w całym zakładzie było o wiele więcej takich, które zostały uszkodzone. Nie ma wątpliwości, że trzęsienie ziemi wyrządziło wiele szkód wewnątrz elektrowni” – powiedział. „Na pewno były przeciekające rury, ale nie wiemy które – to musi zostać zbadane. Widziałem również, że oderwała się część ściany budynku turbiny bloku 1. To pęknięcie mogło mieć wpływ na reaktor.”

More Stories

Ściany reaktora są dość kruche, zauważa. „Jeśli ściany są zbyt sztywne, mogą pęknąć pod najmniejszym naciskiem z wewnątrz, więc muszą być łamliwe, ponieważ jeśli ciśnienie jest utrzymywane wewnątrz i następuje wzrost ciśnienia, może to uszkodzić sprzęt wewnątrz ścian, więc trzeba pozwolić mu się wydostać. To jest zaprojektowane, aby dać podczas kryzysu, jeśli nie to może być gorzej – to może być szokujące dla innych, ale dla nas to zdrowy rozsądek.”

Drugi pracownik, technik w późnych latach 30-tych, który był również na miejscu w czasie trzęsienia ziemi, opowiedział co się stało. „Czułem, że trzęsienie ziemi uderzyło w dwóch falach, pierwsze uderzenie było tak intensywne, że można było zobaczyć, jak budynek się trzęsie, rury się wyginają, a w ciągu kilku minut widziałem pękające rury. Niektóre odpadły od ściany. Inne pękły. Byłem prawie pewien, że niektóre ze zbiorników z tlenem przechowywanych na miejscu eksplodowały, ale nie widziałem tego na własne oczy. Ktoś krzyknął, że wszyscy musimy się ewakuować i to mi odpowiadało. Ale byłem poważnie zaniepokojony, ponieważ kiedy wychodziłem, powiedziano mi i mogłem zobaczyć, że kilka rur pękło, w tym, jak sądzę, rury doprowadzające zimną wodę. Oznaczałoby to, że chłodziwo nie mogło dostać się do rdzenia reaktora. Jeśli nie można w wystarczającym stopniu dostarczyć chłodziwa do rdzenia, reaktor się topi. Nie trzeba być naukowcem jądrowym, żeby to rozgryźć.”

Kiedy zmierzał do swojego samochodu, mógł zauważyć, że ściany budynku reaktora pierwszego już zaczęły się walić. „Były w nich dziury. W ciągu pierwszych kilku minut nikt nie myślał o tsunami. Myśleliśmy o przetrwaniu.”

Trzeci pracownik przychodził późno do pracy, kiedy nastąpiło trzęsienie ziemi. „Byłem w pobliskim budynku, kiedy trzęsienie ziemi się zatrzęsło. Po uderzeniu drugiej fali uderzeniowej usłyszałem głośną eksplozję, która była prawie ogłuszająca. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem biały dym wydobywający się z pierwszego reaktora. Pomyślałem sobie, 'to już koniec’.”

Kiedy pracownik dotarł do biura pięć do 15 minut później, przełożony nakazał im wszystkim ewakuację, wyjaśniając, „nastąpiła eksplozja jakichś zbiorników z gazem w reaktorze pierwszym, prawdopodobnie zbiorników z tlenem. Oprócz tego doszło do pewnych uszkodzeń strukturalnych, pękły rury, możliwe jest stopienie. Prosimy o natychmiastowe schronienie się.” (Należy zauważyć, że w Daiichi doszło do kilku eksplozji nawet po trzęsieniu ziemi z 11 marca, z których jedna, jak stwierdziło TEPCO, „była prawdopodobnie spowodowana zbiornikiem gazu pozostawionym w gruzach”.)

Jednakże, podczas gdy pracownicy przygotowywali się do wyjścia, nadeszło ostrzeżenie przed tsunami. Wielu z nich uciekło na ostatnie piętro budynku w pobliżu miejsca zdarzenia i czekało na ratunek.

Powód oficjalnej niechęci do przyznania, że trzęsienie ziemi spowodowało bezpośrednie uszkodzenia strukturalne reaktora nr 1 jest oczywisty. Katsunobu Onda, autor książki TEPCO: The Dark Empire (東京電力・暗黒の帝国), który bił na alarm w sprawie firmy w swojej książce z 2007 roku wyjaśnia to w ten sposób: „Jeśli TEPCO i rząd Japonii przyznają, że trzęsienie ziemi może wyrządzić bezpośrednie szkody w reaktorze, to budzi to podejrzenia co do bezpieczeństwa każdego reaktora, który uruchamiają. Używają wielu przestarzałych reaktorów, które mają te same problemy systemowe, to samo zużycie rurociągów.”

W poprzedniej historii Kei Sugaoka, japoński inżynier, który pracował na terenie Jednostki 1, mówi, że nie był zaskoczony, że po trzęsieniu ziemi doszło do stopienia. Wysłał do japońskiego rządu list datowany na 28 czerwca 2000 roku, w którym ostrzegał o występujących tam problemach. Rząd japoński potrzebował ponad dwóch lat, aby zareagować na to ostrzeżenie. Pan Sugaoka powiedział również, że widział tatuaże yakuzy na wielu pracownikach ekipy sprzątającej. Podczas wywiadu z 23 maja stwierdził: „W zakładzie było mnóstwo problemów, a podejście do nich było fragmentaryczne. Większość krytycznych prac: konstrukcyjnych, kontrolnych i spawalniczych powierzono podwykonawcom z niewielkim zapleczem technicznym lub wiedzą na temat promieniowania jądrowego. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek przeprowadzono ćwiczenia na wypadek katastrofy. Pracownicy TEPCO nigdy nie pobrudzili sobie rąk.”

Onda zauważa: „Spędziłem dekady badając TEPCO i jego elektrownie jądrowe i to co znalazłem, a co potwierdzają raporty rządowe, to fakt, że reaktory jądrowe są tylko tak silne jak ich najsłabsze ogniwa, a tymi ogniwami są rury.”

Podczas swoich badań Onda rozmawiał z kilkoma inżynierami, którzy pracowali w elektrowniach TEPCO. Jeden z nich powiedział mu, że często rurociągi nie pasują do siebie tak, jak powinny zgodnie z projektami. W takim przypadku jedynym rozwiązaniem było użycie ciężkiego sprzętu, by zbliżyć rury do siebie na tyle, by je zespawać. Inspekcja rurociągów była często pobieżna, a tylne części rur, do których trudno było dotrzeć, były często ignorowane. Ponieważ same kontrole były na ogół pobieżne i polegały na sprawdzeniu wzrokowym, łatwo było je zignorować. Prace naprawcze przeprowadzano w pośpiechu; nikt nie chciał być narażony na promieniowanie jądrowe dłużej niż to konieczne.

Onda dodaje: „Kiedy po raz pierwszy odwiedziłem elektrownię w Fukushimie, była to sieć rur. Rury na ścianie, na suficie, na ziemi. Trzeba było nad nimi przechodzić, kłaniać się pod nimi – czasami uderzało się w nie głową. To było jak labirynt rur wewnątrz.”

Onda uważa, że nie jest bardzo trudno wyjaśnić, co się stało w jednostce 1 i być może także w innych reaktorach. „Rury, które regulują ciepło reaktora i transportują chłodziwo, są żyłami i tętnicami elektrowni jądrowej; rdzeń jest sercem. Jeśli rury pękają, ważne dla życia składniki nie docierają do serca i w ten sposób dochodzi do ataku serca, czyli w terminologii nuklearnej do stopienia się reaktora. Mówiąc prościej, nie można schłodzić rdzenia reaktora, jeśli pękną rury przenoszące chłodziwo i regulujące ciepło – nie dociera ono do rdzenia.”

Tooru Hasuike, pracownik TEPCO od 1977 do 2009 roku i były generalny kierownik ds. bezpieczeństwa w elektrowni Fukushima, również zauważa: „W planach awaryjnych na wypadek katastrofy jądrowej w elektrowni Fukushima nie było mowy o wykorzystaniu wody morskiej do chłodzenia rdzenia. Wpompowanie wody morskiej do rdzenia to zniszczenie reaktora. Jedynym powodem, dla którego można by to zrobić, jest brak innej wody lub chłodziwa.”

Problemy z pękniętymi, niszczejącymi, źle naprawionymi rurami i systemem chłodzenia były wskazywane od lat. W 2002 roku wyszły na jaw zarzuty informatorów, że TEPCO celowo fałszowało zapisy dotyczące bezpieczeństwa i firma została zmuszona do zamknięcia wszystkich swoich reaktorów i przeprowadzenia ich kontroli, w tym elektrowni Fukushima Daiichi. Kei Sugaoka, inspektor GE pracujący na miejscu, w czerwcu 2000 roku po raz pierwszy powiadomił japońską Agencję Bezpieczeństwa Nuklearnego (NISA). Nie dość, że rząd Japonii potrzebował ponad dwóch lat, by zająć się problemem i zmówił się, by go zatuszować, to jeszcze przekazał nazwisko informatora firmie TEPCO.

We wrześniu 2002 roku TEPCO przyznało się do zatajenia danych dotyczących pęknięć w krytycznych rurach obiegowych, oprócz wcześniej ujawnionych fałszerstw. W swojej analizie zatajenia danych, The Citizen’s Nuclear Information Center pisze: „Zatajone dane dotyczyły pęknięć w częściach reaktora znanych jako rury recyrkulacyjne. Rury te służą do odprowadzania ciepła z reaktora. Gdyby te rury pękły, mogłoby to doprowadzić do poważnego wypadku, w którym wyciekłby chłodziwo. Z punktu widzenia bezpieczeństwa są to bardzo ważne elementy wyposażenia. Pęknięcia stwierdzono w elektrowni Fukushima Daiichi, w reaktorze pierwszym, reaktorze drugim, reaktorze trzecim, reaktorze czwartym i reaktorze piątym.” Pęknięcia w rurach nie były spowodowane uszkodzeniami spowodowanymi trzęsieniem ziemi; wynikały z prostego zużycia w wyniku długotrwałego użytkowania.

2 marca, dziewięć dni przed stopieniem, Agencja Bezpieczeństwa Przemysłu Jądrowego (NISA) udzieliła firmie TEPCO ostrzeżenia w związku z zaniechaniem kontroli krytycznych elementów wyposażenia w elektrowni, do których należały pompy recyrkulacyjne. TEPCO otrzymało polecenie przeprowadzenia inspekcji, dokonania napraw w razie potrzeby i przekazania raportu do NISA 2 czerwca. Do tej pory nie potwierdzono, że raport został złożony.

Problemy dotyczyły nie tylko rurociągów. Po trzęsieniu ziemi eksplodowały również zbiorniki z gazem na terenie elektrowni. Zewnętrzna część budynku reaktora doznała uszkodzeń strukturalnych. Panował chaos. Nie było nikogo naprawdę wykwalifikowanego do oceny wycieku radioaktywnego, ponieważ, jak przyznaje Agencja Bezpieczeństwa Jądrowego, po wypadku wszyscy inspektorzy na miejscu uciekli z terenu elektrowni. A trzęsienie ziemi i tsunami zepsuły większość sprzętu monitorującego, więc po wypadku było niewiele dostępnych informacji na temat promieniowania.

Przed świtem 12 marca poziom wody w reaktorze zaczął spadać, a promieniowanie zaczęło rosnąć. Nastąpiło stopienie się reaktora. W komunikacie prasowym TEPCO wydanym 12 marca tuż po godzinie 4 rano stwierdzono, że „ciśnienie w zbiorniku jest wysokie, ale stabilne”. W komunikacie znalazła się uwaga, którą wiele osób przeoczyło. „Awaryjny system obiegu wody chłodził parę wewnątrz rdzenia; przestał działać.”

Według The Chunichi Shinbun i innych źródeł, kilka godzin po trzęsieniu ziemi w budynku pierwszego reaktora zmierzono niezwykle wysoki poziom promieniowania. Poziomy te były tak wysokie, że gdybyś spędził cały dzień wystawiony na ich działanie, byłoby to śmiertelne. Po tym, jak w maju japoński rząd zmusił TEPCO do ujawnienia setek stron dokumentów dotyczących wypadku, Bloomberg poinformował 19 maja, że alarm radiacyjny włączył się 1,5 kilometra od reaktora numer jeden 11 marca o godzinie 15:29, kilka minut przed tym, jak tsunami dotarło do elektrowni. TEPCO nie zaprzeczyło, że przed wyłączeniem prądu doszło do znacznego wycieku promieniowania. Twierdziło jednak, że alarm mógł po prostu źle działać.

11 marca o 21:51, na polecenie prezesa, wnętrze budynku reaktora zostało ogłoszone strefą zakazu wstępu. Około godziny 23.00 poziom promieniowania wewnątrz budynku turbiny, który znajdował się obok reaktora, osiągnął godzinowy poziom od 0,5 do 1,2 mSv. Topnienie reaktora było już w toku.

Co ciekawe, podczas gdy TEPCO później upierało się, że przyczyną topnienia było tsunami, które wyłączyło awaryjne systemy zasilania, na konferencji prasowej TEPCO o 19:47 tego samego dnia. Na konferencji prasowej TEPCO tego samego dnia, rzecznik prasowy w odpowiedzi na pytania prasy dotyczące systemów chłodzenia stwierdził, że awaryjny sprzęt do cyrkulacji wody i systemy chłodzenia w czasie izolacji rdzenia reaktora będą działać nawet bez elektryczności.

Pomiędzy 4 a 6 rano 12 marca, Masao Yoshida, kierownik elektrowni zdecydował, że nadszedł czas na wpompowanie wody morskiej do rdzenia reaktora i powiadomił o tym TEPCO. Woda morska została wpompowana dopiero kilka godzin po eksplozji wodoru, około godziny 20:00 tego dnia. Do tego czasu było już prawdopodobnie za późno.

W dniu 15 maja TEPCO w pewnym stopniu przyznało się do przynajmniej niektórych z tych twierdzeń w raporcie zatytułowanym „Reactor Core Status of Fukushima Daiichi Nuclear Power Station Unit One”. W raporcie stwierdzono, że przed tsunami mogło dojść do uszkodzenia kluczowych obiektów, w tym rur. „Oznacza to, że zapewnienia przemysłu w Japonii i za oceanem, że reaktory były solidne, rozpadły się na kawałki” – powiedział Shaun Burnie, niezależny konsultant ds. odpadów nuklearnych. „To rodzi fundamentalne pytania dotyczące wszystkich reaktorów w obszarach wysokiego ryzyka sejsmicznego.”

Jak zauważa Burnie, TEPCO przyznało się również do masowego stopienia paliwa – 16 godzin po utracie chłodziwa i 7-8 godzin przed eksplozją w bloku 1. „Ponieważ musieli o tym wszystkim wiedzieć, ich decyzja o zalaniu ogromnymi ilościami wody zagwarantowałaby ogromne dodatkowe skażenie – w tym wycieki do oceanu.”

Nikt nie wie dokładnie, jak duże szkody wyrządziło trzęsienie ziemi w elektrowni, ani czy te szkody same w sobie odpowiadają za stopienie się elektrowni. Jednak zeznania naocznych świadków i dane własne TEPCO wskazują, że uszkodzenia były znaczne. Wszystko to pomimo faktu, że wstrząsy, które wystąpiły w elektrowni podczas trzęsienia mieściły się w zatwierdzonych specyfikacjach projektowych. Mówi Hasuike: „Co tak naprawdę stało się w elektrowni jądrowej Fukushima Daiicihi, że doszło do stopienia się elektrowni? TEPCO i rząd Japonii przedstawili wiele wyjaśnień. Nie mają one sensu. Jedyną rzeczą, której nie podali jest prawda. Nadszedł czas, aby to zrobili.”

Jake Adelstein jest dziennikarzem śledczym, konsultantem, a także autorem książki Tokyo Vice: An American Reporter On The Police Beat In Japan. Jest również członkiem zarządu organizacji Polaris Project Japan z siedzibą w Waszyngtonie, która walczy z handlem ludźmi i wykorzystywaniem kobiet i dzieci w handlu seksualnym. David McNeill pisze dla The Irish Times, The Independent i innych publikacji. Prowadził kursy dziennikarstwa na Uniwersytecie Sophia i jest koordynatorem Japan Focus. Stephanie Nakajima przyczyniła się do powstania tego artykułu.

Zdjęcia przez Reuters.

Ten artykuł pochodzi z archiwum naszego partnera The Wire.

.