Rozmowa o okresie

Raz w miesiącu czuję się, jakbym miała umrzeć.

Zaczyna się od subtelnego bólu w górnej części pleców, który powoli przesuwa się do dolnej części pleców, wybuchając jak pożar w podbrzuszu.

W szkole średniej mój fizyczny ból spowodowany miesiączką był hamujący do tego stopnia, że musiałabym zostać wyciągnięta z klasy wcześniej. Często, jeśli nie miałam dostępu do żadnych środków przeciwbólowych, zaciskałam brzuch i płakałam, dopóki nie zostałam zmuszona do niespokojnego snu. Ból, który pojawiał się co miesiąc, nigdy nie sprawiał, że byłam zdwojona.

Mimo że mój ból fizyczny zmniejszył się, ból psychiczny związany z okresem nigdy tak naprawdę nie zniknął.

Wielu określa ten ból psychiczny jako zespół napięcia przedmiesiączkowego, czyli PMS. PMS jest znany z powodowania wahań nastroju i pozornie „irracjonalnego” zachowania. Ale moje odczucia podczas miesiączki są dalekie od irracjonalnych.

Jako osoba niebinarna, moja miesiączka silnie wyzwala moją dysforię płciową. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne opisuje dysforię płciową jako „cierpienie psychiczne, które wynika z niezgodności między płcią przypisaną przy urodzeniu a tożsamością płciową”. Zaakceptowałam moje ciało, moją kobiecość i moją seksualność, ale zaakceptowanie mojego okresu było niezwykle trudne.

Kiedy byłam młodsza, może około 8 roku życia, słyszałam, jak mama woła moje imię z łazienki. „Elaina! Przynieś mi Kotex!” Rzucałam lalki, którymi się bawiłam i biegłam do jej torebki. Nauczyła mnie, że tam właśnie trzyma podpaski. Łapałam jedną i biegłam do toalety, podając jej ją za lekko uchylonymi drzwiami.

Kiedyś zapytałam: „Do czego one służą? Dlaczego zawsze musisz, żebym ci je przyniósł?” Moje pytanie pochodziło głównie z irytacji, bo nie rozumiałam, dlaczego nie trzymała ich przy sobie, skoro wiedziała, że ich potrzebuje.

Odpowiedziała, „One są na twój okres. Okres dostaje się tylko wtedy, gdy jest się kobietą. Teraz jesteś tylko małą dziewczynką; nie musisz się jeszcze o to martwić.”

Ale kiedy w końcu dostałam okres około 11 roku życia, nie czułam się jak kobieta. Czułam się jak niezręczne dziecko, które nie czuło się nawet komfortowo będąc nazywane dziewczynką. Moja mama twierdziła, że jestem teraz kobietą, jednak, i powiedziała, że nadszedł czas, abym dowiedziała się o okresach.

„Kobiety dostają okresy, kiedy ich ciała zaczynają robić jaja”, powiedziała. „Jajka służą do robienia dzieci, ale kiedy jajko nie jest wypełnione dzieckiem, umiera, a nasze ciało musi pozbyć się martwego jajka poprzez krwawienie.”

Nie wyjaśniła, w jaki sposób te magiczne jajka są wypełnione dziećmi, ale uwierzyłam jej na słowo. We wszystko, co mi powiedziała, uwierzyłam. Nawet jeśli nie czułam się wtedy jak kobieta czy dziewczynka, ufałam, że to, co mówiła, jest prawdą i myślałam, że w końcu poczuję się jak kobieta, którą zakładała, że jestem.

Moja szkoła podstawowa tylko potwierdziła to, czego nauczyła mnie matka. Pewnego dnia rozdzielono dziewczynki i chłopców i powiedziano nam, że będziemy się uczyć o dojrzewaniu. Dziewczynki były ściśle nauczane o miesiączce, o tym jak ich ciała będą się przekształcać i co chłopcy mieli zrobić z magicznymi jajkami. Zarówno moja mama, jak i moja szkoła miały swój udział w nauczeniu mnie, że okresy są wyłącznie cechą reprodukcyjną należącą do kobiet i tylko do kobiet.

I tak, pierwszego dnia mojego cyklu, ból, który odczuwam, jest najgorszy – nie tylko z powodu bólu fizycznego, ale z powodu tego niechcianego przypomnienia, przypomnienia, że bez względu na to, jak bardzo zdystansowałam się od kobiecości, wciąż muszę radzić sobie z częścią siebie, która jest genderowana przez innych.

Kiedy mi się o tym przypomina, przypomina mi się też wiele innych aspektów mojej istoty, które są genderowane wbrew mojej woli: bycie nazywaną „proszę pani” przez nieznajomego na ulicy lub mówienie mi, że wyrosnę na „piękną kobietę” przez członka rodziny. Zazwyczaj potrafię o tym zapomnieć. Przypominam sobie, że nie jestem outsiderem, więc nie mogę się wściekać, jeśli ludzie źle mnie określają. Przypominam sobie, że nie każdy jest wyedukowany w tym temacie.

Z frustracji, czasami zaczynam teoretyzować o świecie, w którym okresy nie są przypisane do płci. Co by było, gdyby uczono nas o miesiączce w tej samej sali co chłopców? Co by się stało, gdyby uczono nas, że wiele osób może mieć miesiączkę, że miesiączka nie jest zarezerwowana tylko dla kobiet i że mężczyźni trans i osoby niezgodnie z płcią też mogą ją mieć? Moglibyśmy również być uczeni, że nie trzeba mieć okresu, aby być kobietą.

Czasem w miesiącu czuję się, jakbym miała umrzeć.

Ale raz w miesiącu jestem również w stanie wyobrazić sobie świat, w którym język używany do nauczania dzieci o miesiączce nie nadaje im płci. Tęsknię, by żyć w takim świecie.

Elaina Guerrero pisze środową kolumnę na temat ograniczeń binarności płci. Skontaktuj się z nimi pod adresem

.