Eastern Colorado Whitetail

Trafiłem na to polowanie bardzo krótko w dziale Ask Winke jako jedno z moich ulubionych, więc pomyślałem, że powinienem zamieścić tutaj pełny opis polowania. Było to polowanie na jelenie we wschodnim Kolorado, które rozpoczęło się jako polowanie na muły, a zakończyło w bardzo niewiarygodny sposób.

Wschodnie Kolorado

Zastrzeliłem tego olbrzymiego jelenia tuż przed Bożym Narodzeniem w 2000 roku we wschodnim Kolorado na polowaniu na muły. To wciąż jest najbardziej niesamowite polowanie, na jakim byłem, po prostu ze względu na to, jak się rozegrało.

Wszystko zaczęło się dość niewinnie poprzedniego popołudnia, kiedy przewodnik, Dan Ardrey, i ja przeszukiwaliśmy odcinek potoku w poszukiwaniu dużego jelenia muła, którego ranczer niedawno widział. Zamiast tego znaleźliśmy dużego jelenia, ale w blaknącym świetle trudno było stwierdzić, jak dużego.

STANOWISKO

Tuż obok potok robi zakręt. Płynie z północnego zachodu, zakręca w półkole o szerokości 250 jardów i kieruje się z powrotem na północny wschód. Wnętrze ciasnego zakrętu nie jest pastwiskiem, a pokrycie w dnie potoku to gęsta wierzbowa trawa i chwasty – doskonałe pokrycie ściółki.

Około 300 jardów na północ od zakrętu, aleja gospodarcza przecina wschodnią odnogę zakrętu, aby uzyskać dostęp do boiska wielkości boiska piłkarskiego, które jest schowane przy zachodniej odnodze. Pozostała część wewnętrznej strony zakrętu – około 10 do 12 akrów – jest wypełniona wysoką trawą i chwastami. Zauważyliśmy kozła wchodzącego od północy na trawiaste pole wschodnią odnogą, a kiedy odjeżdżaliśmy, zastanawialiśmy się już nad najlepszym sposobem upolowania go.

THE PLAN

Eastern Colorado Whitetail

Ten szkic pokazuje większość znaczących punktów orientacyjnych i wydarzeń tego szalonego dnia polowania na jelenie.

Następny poranek był zimny – minus 15 stopni – z lekkim wiatrem z zachodu. Dan zatrzymał ciężarówkę na wschód od potoku, a ja ruszyłem w stronę zewnętrznej strony zakrętu, niosąc stojak na drzewo i garść podchodów.

Mój cel był lekko zarysowany na horyzoncie: mała grupa drzew bawełnianych około 200 do 250 jardów na północ od miejsca, w którym widzieliśmy jelenia. To był kierunek, z którego przyszedł poprzedniego wieczoru. Miałem nadzieję, że wróci w tę stronę.

Z łatwością znalazłem drzewo, które dawało mi otwartą drogę strzału przez całe dno potoku, ale za mną było kilka ciężkich gałęzi, które prawie uniemożliwiły mi wyrzeźbienie przyzwoitego toru strzału do otwartego pastwiska.

Ale po ciemku, w krótkim czasie, to musiało wystarczyć. Ranek przyniósł niewiele obserwacji: jedna łania białogłowa i cztery kojoty.

O 9:30 Dan przejechał obok na pasie rolnym, przekroczył potok i zakręt i zaparkował w pobliżu paszy po drugiej stronie. Gdy czekał, zobaczył kozła i kilka łani, które szły przez pole z zachodu na wschód, około 400 jardów na południe od mojego stanowiska. Trawa nie pozwalała Danowi dobrze widzieć półki, ale był pewien, że to ten sam jeleń. Po zejściu na dół i wysłuchaniu wieści, wróciłem i siedziałem do południa, nic nie widząc. Uznaliśmy, że jelenie położyły się gdzieś po wschodniej stronie zakrętu, w kierunku, w którym Dan widział je idące.

Eastern Colorado Whitetail

Kraj we wschodnim Kolorado jest bardzo otwarty z wyjątkiem sporadycznych potoków i nawadnianych pól lucerny, które często do nich przylegają. Ten kraj może produkować bardzo duże whitetail.

THE SECOND PLAN

Pojechaliśmy do miasta, chwycił obiad i inny drzewostan i udał się z powrotem z nowym planem. Zamierzałem postawić stanowisko po zachodniej stronie zakrętu – w pobliżu miejsca, gdzie Dan widział jelenia wyrywającego się z pola chwastów wcześniej tego ranka.

Po podrzuceniu mnie, Dan zawróciłby i zaparkował na alei w miejscu, gdzie krzyżuje się ona ze wschodnią odnogą potoku. Jeleń byłby na zakręcie, wciśnięty między nas. Teoretycznie, słysząc jego silnik oraz otwierające się i zamykające od czasu do czasu drzwi, wzięłyby sobie do serca wskazówki i ruszyłyby na zachód – w moim kierunku – po zachodzie słońca.

Jelenie były przyzwyczajone do ciężarówek na pasie, więc istniało niewielkie ryzyko, że nasza dywersja wywoła prawdziwą panikę.

Weszłam do środka i wybrałam drzewo, które dobrze ustawiło się względem wiatru i szlaków, ale zanim zaczęłam się wspinać, usłyszałam łamanie zarośli i spojrzałam w górę, by zobaczyć jelenia przemykającego prosto na wschód, w kierunku Dana. Wciąż nie mogłem dobrze zobaczyć jego łani. Nie był spłoszony, ale wydawało się, że czegoś szukał.

Nieznana nam grupa musiała przemieścić się na ten koniec zakrętu w południe, a leżąca w łóżku łania zauważyła mnie i zaryglowała. Podobnie jak ja, kozioł próbował się zorientować, co się właśnie stało. Na szczęście nigdy nie obejrzał się za siebie.

Gdy zniknął mi z oczu, odwróciłem się ponownie w stronę drzewa i zobaczyłem dwie łanie na wysokim brzegu potoku, wpatrujące się we mnie. Oczywiście, odwróciły się i uciekły. To było wszystko co mogłem zrobić. Odłożyłem stojak i zrobiłem duże koło wokół zakrętu i z powrotem do miejsca, gdzie Dan zaparkował po drugiej stronie. Pomyślałem, że język ciała tych trzech jeleni powstrzyma każdego jelenia od przyjścia w moim kierunku.

Eastern Colorado Whitetail

Inny widok kozła – jednego z największych jeleni zabitych w Colorado w tamtym roku. Na ten sukces złożyło się wiele szczęścia.

PLAN NUMER TRZECI

Nadszedł czas, aby wyciągnąć wszystko na wierzch; nie było nic do stracenia, bo pozostał jeszcze tylko jeden dzień polowania. Dan przekroczyłby zakręt, zaparkowałby w pobliżu feedlotu i przeszedłby się po zewnętrznej stronie zakrętu, starając się wypłoszyć jelenie w górę potoku. Ze swojej strony wróciłem i usiadłem na stanowisku, które postawiłem tego ranka.

W trakcie parkowania ciężarówki Dan zauważył kilka jeleni mułów na północny zachód od zakrętu. Jeden z nich był dobrym kozłem i Dan postanowił spróbować skierować je w moją stronę.

Po prawie dwóch godzinach niechęci do współpracy, jelenie w końcu odjechały przez otwarte równiny. Dan wrócił do punktu wyjścia i zaczął obchodzić potok dookoła zgodnie z planem.

Mniej więcej w tym samym czasie, zacząłem widzieć jelenie żerujące na brązowym pastwisku. Pomiędzy moim stanowiskiem a miejscem, gdzie Dan miał ostatecznie okrążyć zakole potoku, wyszło w sumie pięć sztuk. Byłem w szoku, gdy zobaczyłem, że czwarty z nich był olbrzymem.

Po raz pierwszy byłem w stanie przyjrzeć mu się przez lornetkę. Był o wiele większy niż myślałem! Pomyślałem, że to jeden z największych typowych kaczorów, jakie kiedykolwiek widziałem na kopytach. Po południu zaczynało się robić naprawdę ciekawie i to bardzo szybko!

Z jeleniami zaangażowanymi na otwartym pastwisku istniała bardzo duża szansa, że przyjdą w moją stronę, gdy Dan w końcu pokona zakręt. A wiatr był idealny. Na pół godziny przed zachodem słońca zobaczyłem, że Dan pojawił się za jeleniami. Grał spokojnie, podchodząc bardzo powoli i wychylając się, by upewnić się, że kierują się w stronę potoku, a nie uciekają na przełaj. Dwie łanie potrzebowały zaledwie kilku minut, by go dostrzec i ruszyć 50 jardów w moim kierunku. Jelenie zauważyły Dana, a kiedy podniosły głowy i ruszyły w moją stronę, całe stado podążyło za nimi, pięć na krzyż. Potrzebowałem go od strony potoku, aby móc oddać strzał (pamiętajcie o kiepskim torze strzału od strony pastwiska), ale on nie chciał się zaangażować. W końcu, w odległości 50 jardów, zamachnął się nisko w kierunku potoku i naciągnąłem łuk, ale równie szybko zamachnął się z powrotem w kierunku drzewa. Wyglądało na to, że zamierza wbiec prosto na moje drzewo, gdy będzie się nudził.

Jeśli minął mnie od strony pola, miałem małe szanse na zatrzymanie go w miejscu, gdzie można oddać strzał. Czasami szczęście jest jedyną rzeczą, która stoi między tobą a kozłem życia. W ciągu następnych dwóch sekund wygrałem na loterii.

Wchodząc wcześniej na stanowisko położyłem na gałęzi ocieplaną czapkę. Po południu zrobiło się ciepło i czapka z daszkiem, którą również miałem przy sobie była wystarczająca. W pewnym momencie, podczas mojego oczekiwania, wiatr zawiał i zdmuchnął czapkę z gałęzi na ziemię u podstawy drzewa.

Wtedy wydawało mi się to mało znaczącym wydarzeniem, ale kiedy ten szarżujący kozioł zauważył moją czapkę leżącą stopę przed jego nosem, zatoczył koło w kierunku potoku (i mojego toru strzału) jak Barry Sanders podający biodro linebackerowi. Prawie stałem na nim, w pełnym rozkroku, 12 stóp nad jego plecami, w krzywym drewnie bawełnianym.

Przez krótką chwilę kozioł był w szerokiej przestrzeni, zaledwie stopy od mojego drzewa, strzelając i szykując się do włączenia dopalaczy. Moment zamarł. W tym ułamku sekundy zarejestrowałem szczegóły, jakbym pstryknął szybkie zdjęcie, a potem studiował je godzinami. Każdy aspekt kozła i jego poroża natychmiast wrył mi się w pamięć.

Chociaż nie pamiętam, żebym ruszał łukiem, pamiętam, że widziałem, jak poszczególne włosy rozdzielają się, gdy strzała wchodziła do środka. A potem moment się skończył i jeleń oddalił się z regularną prędkością.

Colorado Mule Deer

W wschodnim Kolorado jest mnóstwo kojotów i nie chciałem, aby mój wspaniały jeleń skończył jako ich główne danie (jak ten) wieczorem po tym, jak go zastrzeliłem, więc przyjęliśmy radykalne podejście do odzyskania jelenia.

Zwycięstwo z paszczy klęski

Najbardziej wyjątkowa praca tropiąca, w jakiej kiedykolwiek brałem udział, miała miejsce w ciągu następnych kilku godzin. Kojoty stanowiły dodatkowy wymiar, który skomplikował naszą strategię powrotu do zdrowia. Ponieważ nie znałem dokładnej natury uderzenia, postanowiłem nie iść za nim wcześniej, niż było to absolutnie konieczne, ale nie chciałem też wracać następnego ranka tylko po to, by wyciągnąć szkielet.

Nie mogłem przełknąć myśli o utracie jakiegokolwiek mięsa na rzecz padlinożerców.

Wymyśliłem radykalny plan. Musieliśmy podrzucić ciężarówkę Dana do Colorado Springs, aby załatwić kilka spraw, więc zadzwoniliśmy do dwóch innych lokalnych przewodników, Tima Matschee i Randy’ego Buchanana, aby odebrali nas i przyłączyli się do całonocnego czuwania.

Przyjechaliśmy na ranczo o 7:15 – trzy godziny po strzale. Planowaliśmy nie zasnąć – w razie potrzeby na zmianę – i spędzić całą noc na nasłuchiwaniu kojotów.

Plan był w pewnym sensie ryzykowny, ponieważ opierał się na założeniu, że kojoty zaczną skrzeczeć po znalezieniu tak wybornego posiłku. Ich chór byłby dla nas sygnałem, by wkroczyć i ukraść nagrodę.

Było poniżej zera, a niebo było pełne gwiazd. Na szczęście wiatr nie wiał mocno, a my na przemian staliśmy na zewnątrz ciężarówki, by nasłuchiwać i siedzieliśmy w środku z grzejnikiem. Stało się dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy. Cztery godziny później, o 11:15, kojoty rzuciły się w kierunku, w którym pobiegł jeleń. Szybko wkroczyliśmy do akcji i przegoniliśmy je.

Ledwie zdążyły otworzyć mu jelita. O 1:00 nad ranem kozioł był już poza lasem, w środku pickupa. Zginął mniej niż 250 jardów od mojego stanowiska. Po opatrzeniu kozła stwierdziliśmy, że strzała przeszła przez jego brzuch, wątrobę i róg jednego płuca przed wyjściem przez mostek.

Pozostawanie na zewnątrz przez całą noc, słuchanie było niewielką ceną za zdobycie trofeum w jednym kawałku. Dodatkowo, w pierwotny sposób, powrót do zdrowia był tak samo ekscytujący jak samo polowanie.

Z sześcioma długimi punktami po jednej stronie i pięcioma po drugiej – zdecydowanie jeleń życia i niemała niespodzianka na polowaniu na jelenie muły.