Jako życiowy kujon finansowy, nie było nic bardziej ekscytującego niż postawienie stopy w jednym z największych banków inwestycyjnych na świecie jako pełnoetatowy pracownik.
Byłem zaraz po szkole, tak zielony jak oni przychodzą, i pracowałem na Wall Street! To, czego nauczyłem się o pieniądzach i inwestowaniu w ciągu następnych kilku lat, mogłoby wypełnić książki. Ale lekcje, które utknęły ze mną najbardziej nie są tym, czego można by się spodziewać.
Trochę tła
Zacząłem moją karierę na Wall Street jako stażysta w lecie 2009 roku pracując na biurku handlowym w dużym banku. Firma wciąż dostosowywała się do sytuacji po masowych zwolnieniach i protestach w czasie globalnego kryzysu finansowego. To był otwierający oczy i przerażający wstęp do świata finansów.
Następnego lata przeniosłem się do działu badań kapitałowych w jednym z najlepszych banków inwestycyjnych i przyjąłem pełnoetatową posadę po ukończeniu studiów. Po ukończeniu małej szkoły sztuk wyzwolonych z podwójnym kierunkiem w ekonomii i matematyce, przeniosłem się do Nowego Jorku do mojej nowej pracy.
Popularne artykuły
Jako analityk w badaniach kapitałowych, miałem możliwość interakcji z innymi analitykami, handlowcami, bankierami inwestycyjnymi, zespołami zarządzającymi firmami i menedżerami portfeli z całego świata. To było jak spędzenie trzech lat na próbach picia z węża strażackiego. Następnie przeniosłem się do funduszu hedgingowego w Bostonie, aby rozpocząć aktywne inwestowanie. W mojej karierze miałem wspaniałych mentorów, popełniałem błędy i nauczyłem się niesamowitych rzeczy na temat rynku i inwestowania. Ale myślę, że najcenniejszą wiedzę zdobyłem obserwując moich kolegów.
Wiedza potrzebna do wygrania w wybieraniu akcji jest mierzona w latach, nie w dniach
Większość inwestorów detalicznych (osobistych), którzy inwestują w pojedyncze akcje mówi, że nie jest to ryzykowne, jeśli poświęci się czas na zrozumienie firmy. Choć jest to prawdopodobnie prawda, potrzeba lat doświadczenia i wiedzy, aby rzeczywiście zrozumieć firmę i jak ta firma akcje handlu. (I lat, aby dowiedzieć się, że firma i jej akcje mogą być różnymi rzeczami.)
W ciągu ostatnich siedmiu lat rozmawiałem z dziesiątkami inwestorów, którzy są w grze od dziesięcioleci. Ale znam tylko jedną osobę, która konsekwentnie pokonuje indeks handlując akcjami. Jest on niezwykle inteligentny, skupia się na swoim portfolio w pełnym wymiarze czasu, a jego ścieżka nie jest łatwa do naśladowania.
Ta osoba rozpoczęła swoją karierę w private equity, została bankierem inwestycyjnym skupiającym się na fuzjach i przejęciach, a następnie pracowała jako proprietary trader dla czołowego banku inwestując ich gotówkę dla zysku. Kiedy rozmawiam z nim o firmie, może mi podać 20-letnią historię ich zarządzania, przejęć, wyników i inicjatyw.
Do dziś, kiedy kupuje akcje, przeczytał wszystkie dokumenty regulacyjne, rozmawiał z naukowcami, spotkał się z zespołem zarządzającym i zazwyczaj odwiedził co najmniej jedną z lokalizacji firmy. Spędził dziesiątki lat obserwując cykle rynkowe i rozumiejąc, co porusza akcjami z dnia na dzień. Nawet gdybyś tygodniami badał jedną firmę, nie mógłbyś powielić jego wiedzy.
Ten człowiek stał się jednym z moich najbliższych mentorów. Niezmiernie cenię jego wgląd. Ale nigdy nie będę inwestował tak jak on. Nie jestem skłonny włożyć w to lat i lat czasu. Nie poświęcę temu swojego życia.
Dochód to nie to samo co bogactwo
Na Wall Street, grubo ponad połowa twojego rocznego dochodu przychodzi w formie premii. I każdego roku w czasie premii ktoś był niezadowolony. W rzeczywistości, w większości lat, wielu ludzi było niezadowolonych. Nie miało znaczenia, że większość premii była sześciocyfrowa. Nie miało znaczenia, czy liczba ta wzrosła czy zmalała w stosunku do roku poprzedniego. Ogólnie rzecz biorąc, ludzie po prostu chcieli więcej.
W moim drugim roku, jeden z moich starszych kolegów miał swój pierwszy siedmiocyfrowy rok, a on narzekał. Był rozczarowany, że większa część jego premii nie została wypłacona w gotówce, a nie w akcjach. Byłem zdumiony, słuchając o jego problemach związanych z 1%. Wiedziałem, że dochód i bogactwo to różne rzeczy, ale nie rozumiałem, jak ktoś może stracić tyle perspektywy, gdy jest rozczarowany siedmiocyfrowym dochodem.
Z biegiem lat widziałem wiele takich sytuacji. Miałem więcej niż jednego kolegę, który żyje od wypłaty do wypłaty. Miałem kolegów, których nie stać na spłatę kredytu hipotecznego bez ich rocznej premii. Wiele osób nie wpłaciło wystarczającej kwoty na konto 401k, aby otrzymać nasz pełny zwrot! Była nawet jedna osoba, która miała siedem magazynów w całym Nowym Jorku. Siedem magazynów było pełnych drogich rzeczy, których nie mógł zmieścić nawet w swoim mieszkaniu.
Ci ludzie byli wspaniałymi inwestorami i dobrze wykształconymi, inteligentnymi osobami. Ale byli też strasznymi budżetowcami. Wielu z nich pozwoliło, aby drogi styl życia, którym nawet się nie cieszyli, stał się koniecznością. Ich wysokie zarobki zaraz po ukończeniu szkoły przekonały ich, że nie muszą się martwić o pieniądze, więc ignorowali swoje wydatki, dopóki faktycznie nie musieli się martwić.
Praca w tym środowisku była prawdziwą lekcją nadążania za Jonesami. Miałem okazję przekonać się dokładnie, dlaczego więcej ludzi w Millionaire Next Door nie było bankierami i prawnikami. Bankierzy, przynajmniej, czują potrzebę życia jak bankierzy.
Wymienialiśmy nasze zdrowie na pieniądze
W trzecim roku pracy na Wall Street siedziałem pewnego ranka przy biurku, gdy nagle nie czułem lewej ręki. Godzinę później straciłem czucie w całym ramieniu i lewej stronie twarzy. Nie chciałem robić zamieszania, więc udałem się do firmowej przychodni. (Tak, mieliśmy lekarzy w budynku. To było trochę jak Hotel California.) W wieku 23 lat lekarze pomyśleli, że mogę mieć udar i wysłali mnie do szpitala.
Trzeba było tygodnia tomografii komputerowej, ultradźwięków, badań krwi i rezonansu magnetycznego, aby uzyskać odpowiedź. Mój obecny mąż i ja spotykaliśmy się dopiero od kilku miesięcy, a on był bardziej niż trochę przerażony. Nigdy nie zapomnę, jak siedziałam naprzeciwko neurologa i usłyszałam, że moje objawy są wywołane stresem. Lekarz miał nawet na to ładną nazwę: „syndrom maklera giełdowego”. Nie byłem pierwszym, którego widział z moimi objawami, i prawdopodobnie nie będę ostatnim.
Przyczyna „syndromu maklera giełdowego”
Przed przeniesieniem się do mojej obecnej pracy, gdzie rzeczy są trochę mniej szalone, pracowałem 15-godzinne dni sześć, czasami siedem, dni w tygodniu. Moi koledzy i ja zostaliśmy zakrzyczani przez klientów i menedżerów. Jako analityk drugiego roku, szef działu spędził 15 minut krzycząc na mnie przed pokojem wiceprezesów. Bez żadnego konkretnego powodu. Kiedy dokonywałeś złej transakcji, traciłeś nie tylko pieniądze najbogatszych. Miałeś wpływ na zwroty funduszy emerytalnych i rentowych.
Wiedziałem trzy osoby w moim dziale może 65, które były w ich czterdziestu i zdiagnozowano rzadkie formy raka. Jeden z moich rówieśników zawalił się przy biurku o 8 wieczorem w piątkową noc. Siedzieliśmy na otwartym planie i słuchaliśmy, jak koledzy walczą ze swoimi małżonkami o to, że nie wrócą do domu na kolację. Jeden z moich kolegów z biurka przegapił Halloween ze swoimi dziećmi sześć lat z rzędu.
Stres był prawdziwy i miał bardzo realny wpływ na moje życie i życie moich kolegów. Ale my nie leczyliśmy raka ani nie ratowaliśmy życia. Robiliśmy pieniądze w więcej pieniędzy, dla siebie i naszych klientów. Widząc, co to zajęło, pieniądze nie były tego warte dla mnie.
Jak moje doświadczenie zmieniło sposób myślenia o pieniądzach
Dzisiaj pocieszam się faktem, że długoterminowo nie mogę pokonać rynku handlując akcjami. Oznacza to jedną rzecz mniej do aktywnego zarządzania, więcej czasu z moją rodziną i o wiele mniej stresu. Automatyzuję inwestycje mojej rodziny w tanie fundusze indeksowe i zapominam o tym. Mniej stresu oznacza lepsze zdrowie i to jest najlepsze, na co mogę liczyć.
Niezależnie od tego, jak zmienia się moje wynagrodzenie, skupiam się na dobrym życiu w ramach mojej podstawowej pensji i utrzymaniu premii jako premii. Nigdy nie chcę być zależny od czegoś , które nie mogę kontrolować. Mój mąż i ja robimy nasz najlepszy by utrzymać perspektywę i docenić to , co mamy. Każdego roku w czasie premii najpierw dyskutujemy o tym, jakie organizacje charytatywne chcemy obdarować. Przypominam sobie, że pieniądze nie mogą kupić szczęścia.
Najważniejsze, jestem w pełnej prędkości w pogoni za FIRE. Siedzenie w sali szpitalnej w Nowym Jorku bez czucia w połowie mojego ciała było przerażającym doświadczeniem i nie takim, z którym chcę się zmierzyć ponownie. Nauczyło mnie to, by przedkładać radość nad pieniądze i nauczyć się gonić za życiem, którego pragnę. „Syndrom maklera giełdowego” może mnie pocałować w dupę.
******
Chelsea jest matką, żoną, profesjonalistką w dziedzinie inwestycji i frajerką od finansów osobistych. Założyła Mama Fish Saves, blog o finansach osobistych dla rodzin, aby zapewnić proste odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące pieniędzy, na które nie dostaliśmy odpowiedzi w szkole. Ma nadzieję pomóc rodzicom poczuć się silniejszymi w kwestii swoich finansów, aby mogli osiągnąć swoje marzenia i wychować mądre finansowo dzieci! Zapisz się na jej blog i śledź go tutaj.