I Almost Drowned and Now I’m Taking a New Shot at Life

Chciałbym, żeby tytuł był przenośnią, ale w innym sensie wcale tak nie jest.

The Unfurling Mind

Follow

Jul 2, 2019 – 9 min read

Wildwood, NJ

Poniższe zostało opublikowane 10 sierpnia 2018 roku na moim starym WordPressie, ale minął rok od wydarzeń z tej historii i często o tym myślę. Tak wiele niesamowitych rzeczy wydarzyło się w moim życiu od tego czasu i planuję napisać podsumowanie tego roku. Punktem tego repostu jest przeniesienie tego wpisu na tego bloga i ustawienie kontekstu dla przyszłych postów. Enjoy 🙂

Jest 27 maja – niebo jest ponure, a ja jestem z rodziną i przyjaciółmi na przystani. Kilku z nas wyrusza na kolejną wyprawę wędkarską tuż u wybrzeży Cape May. Jesteśmy w nastroju, aby złapać kilka z tych szczeniaków:

Kiedy raz usłyszysz dźwięk, jaki wydaje ryba w bębnie, nigdy go nie zapomnisz. Głośniki bluetooth Bose nie mają nic do tych boomerów. Ale wracając do historii…

W połowie drogi do naszego celu, staje się jasne, że pogoda nie poprawia się. Ale trochę deszczu nigdy nikomu nie zaszkodziło, prawda? Wciąż w zasięgu wzroku lądu, w końcu kotwiczymy na około 20 stopach wody i zaczynamy przygotowywać bate na wędki, które przy okazji są małżami. Deszcz uderza nas w twarz z lewej burty łodzi, kiedy tylko ma okazję. Chcąc złagodzić to doświadczenie, wpadłem na pomysł, aby przenieść stół z przynętami na prawą burtę łodzi. Jest mały i montuje się go w uchwytach na wędki. Wszystko, co dzieje się potem, dzieje się bardzo szybko…

Pauza. Jest pewien ważny szczegół w tej historii, który muszę omówić. Małż nie daje się tak łatwo ożenić z hakiem, ponieważ jest bardzo śliski i delikatny. Integralną częścią tej przynęty jest użycie tego właśnie sznura, który owijamy wokół niej, aby miała dłuższą żywotność na haku, gdy jest dziobana pod powierzchnią. W przeciwnym razie, w zasadzie zapewniasz rybom darmowy posiłek.

Kiedy odkładam stół na uchwyt wędki, ta mała szpulka sznurka (o długości mojego palca wskazującego) stacza się z jednej otwartej strony stołu i nurkuje w wodzie poniżej. Serce mi się kraje – ze wszystkich rzeczy, które mogły wpaść do wody. Najgorsze jest to, że myśleliśmy, że zapomnieliśmy go zabrać ze sobą, ale po 10 minutach szukania znaleźliśmy go. Od razu myślę, że nie po to przebyliśmy całą tę drogę w deszczu i zimnie, żebym ja upuścił tę głupią, małą szpulkę do wody. Patrzę przez kilka chwil jak dryfuje wzdłuż burty w kierunku rufy i decyduję: Skoczę.

Porzucam to, co robię i nurkuję. Proste, prawda? Złapię go i wrócę na łódź, a wszyscy będą się odwracać i pytać, dlaczego jestem cały mokry (no… bardziej mokry). Poza tym, poprzedniego dnia po prostu łowiliśmy ryby i dla zabawy wskoczyliśmy do wody. Gdyby tylko…Ale burze, teraz wiem, mają bardzo duży wpływ na prąd.

Widzę szpulę unoszącą się przede mną i idę po nią. Jakoś nie trafiam. Zerkam z powrotem na łódź, aby ocenić otoczenie. Oddalam się od niej trochę szybciej niż się spodziewałem (a raczej ja się oddalam), bo odbijam się od wzburzonej fali, ale mogę to zrobić. Wiem, że mogę. Ponownie lokalizuję szpulę i tym razem sięgam po nią bardziej świadomie. Znów wyślizguje mi się z rąk na wzburzonej, ciemnozielonej wodzie. Tym razem, gdy patrzę z powrotem na łódź, jestem zaskoczony. Prąd mnie porywa i jestem już dwa razy dalej od łodzi niż poprzednio. Widzę, jak moja siostra krzyczy, a inni pośpiesznie zwijają liny, które teraz mi przekazano. Zaczynam odczuwać ciężar tego, co właśnie zrobiłem. Czułbym się głupio, gdybym w tym momencie nie dostał tego, po co przypłynąłem. Po raz ostatni sięgam więc po tę pompatyczną szpulkę, która przez cały czas się ze mną bawiła i po raz kolejny wyślizguje mi się z rąk. I have this baffling, paradigm-shift moment where all those ridiculous scenes in movies that seem so fake – when the hero just can’t quite reach something, but manages to in the nick of time – suddenly become not so ridiculous or outlandish to me anymore.

I feel the spool hit my kicking shins after alluding another grab. Zgodnie z tematem, porzucam to, co robię i odwracam się.

Smaller i mniejsze, stają się coraz mniejsze. Jestem teraz oddalony o długość boiska piłkarskiego i mogę sobie tylko wyobrazić, jak wyglądała ich perspektywa, z której mnie wysysali. Wiem, że nieprędko zapomnę swoją. Z całych sił zaczynam płynąć z powrotem w kierunku moich skurczonych członków załogi. Nie uważam się za eksperta w pływaniu, ale na pewno nie jestem kanapowcem. Jednak przy tak wzburzonych falach biorę około 2-3 łyki wody morskiej. Nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo się wysilam i dyszę (najwyraźniej), bo adrenalina wzięła górę. Po 20 sekundach tej daremnej próby, dorównując tylko prędkością prądowi, po raz pierwszy wyczuwam niebezpieczeństwo. Wiem na pewno, że nie uda mi się wrócić. Zwłaszcza, że ciążą mi dwie kurtki, które miałem na sobie przez cały czas. Jedna to kurtka przeciwdeszczowa, a wewnętrzna to przytulna North Face; obie zapinane na zamek.

Moje instynkty zaczynają chwytać za kierownicę, jakby chciały powiedzieć: „Ok Bub, twoja kolej się skończyła. Pozwoliliśmy ci się zabawić, ale teraz zobacz, gdzie jesteśmy. Wpakowałeś nas w ten bałagan i my cię z niego wyciągniemy. Capisce?” Zaczynam rozpinać kurtki jedna po drugiej i, o dziwo, zsuwają się z nas bez żadnego wysiłku. Wygląda na to, że przebywanie w wodzie ułatwiło mi zadanie, ponieważ kurtki luźno opadały z ramion, gdy je zdejmowałem. Nie miałem jednak zamiaru ich puszczać, za bardzo je lubiłem i nie miałem zamiaru ich przez to stracić. Wprawdzie mogłem teraz pływać znacznie lepiej, ale prąd był wciąż zbyt silny. Miałem przeczucie, że utonę zanim jeszcze tam dotrę z czystego wyczerpania.

Pioruny sypią teraz iskrami kilometry dalej i oświetlają ponure niebo nad nami, którego deszcz jest nieubłagany. Przed tym ciągiem wydarzeń (kalambury nie są zamierzone), nie sądzę, bym kiedykolwiek mógł powiedzieć, że moje życie przeleciało mi przed oczami. Ale po raz pierwszy w życiu pomyślałem: Wow, to może być to. I tak właśnie odszedł Jonny, przez jakiś głupi sznurek. Moje myśli na chwilę zamieniają się w ciemność, biegnąc po obwodzie sposobów, w jakie nie mógłbym umrzeć. Co jeśli coś złapie mnie za nogi i wciągnie pod wodę? Co, jeśli światło uderzy zbyt blisko? W tym momencie po prostu modlę się, żeby zobaczyć linę ratunkową; to wszystko, co muszę zobaczyć. Moi biedni, zatroskani przyjaciele buszują po śliskiej łodzi, robiąc wszystko, co w ich mocy, by mnie uratować. Jeden jest przy sterze, drugi pomaga podciągnąć kotwicę, inni szukają i zwijają liny. W końcu znajdują linę ratunkową, ale coś jest nie tak. Dwóch z nich rozmawia o tym i odkładają ją z powrotem. Serce mi się kraje. Najwyraźniej lina była zbyt zaplątana, żeby nawet wyrzucić ją do mnie.

Ale coś we mnie po prostu mówiło: „nie w ten sposób”. Nie ma mowy. Nie teraz. Wzbudziła się we mnie wola i uwierzyłem, że dziś po prostu nie umrę. Po prostu będę brodził w wodzie, dryfował tak długo i daleko, jak tylko będę musiał, aż do mojego wybawienia. Jedna z nich spojrzała na mnie i uniosła w powietrze malutką rączkę z małym kciukiem w górę. Odpowiedziałem moim własnym kciukiem i dialog został zrozumiany.

I tak oto jestem tutaj. Mam teraz te otrzeźwiające chwile w środku burzy i pamiętam, że myślałem i czułem, że powinienem umrzeć: Czy to było to? Czy jestem z tym szczęśliwy? Czy moje życie doprowadziło do tej chwili? Czy jestem zadowolony z życia Jonny’ego Millera i wszystkiego, co zrobił lub czego nie zrobił? I to było stanowcze NIE. Kciuk do połowy w górę. Recenzja 3 gwiazdek.

W końcu, łódź zaczyna się powiększać. Wyczerpany, płynę w ich kierunku, a oni odwracają się w moją stronę. Coraz bliżej i bliżej – Zbawienie. Otwierają drzwi pawężowe, znajdujące się na rufie, służące do wciągania większych, zaczepionych ryb. Nie wiedzieliśmy, że będę jedyną rybą złowioną tej nocy. 100, 50, 25 stóp – ich twarze znów stają się wyraźne. Jednak to ostatnie 10 stóp jest najtrudniejszą częścią tego wszystkiego. Moja przyjaciółka, Janelle, wyciąga rękę tak daleko jak tylko może, ale łódź zatrzymuje się w miejscu. To równowaga między tym, żeby nie przejechać mnie śmigłami poniżej i być wystarczająco blisko, żeby nawiązać kontakt. Jeszcze tylko 3 stopy, popycham moje zmęczone mięśnie. Dają przepustnicy jeszcze jedno małe pompowanie i łapiemy się za ręce. Ona pomaga mi wciągnąć mój mokry bałagan na pokład. Fish out of water.

Leżałem tam, rozłożony. Ulga spada na mnie jak deszcz. Śmiech ucieka. Ale zakłopotanie wciąż idzie za mną. Prawie umarłem, a przy okazji przyprawiłem kilku moich przyjaciół o zawał serca. Co gorsza… brak sznurka… Ale tak naprawdę, wystarczająco dużo rzeczy poszło dobrze, że nie spotkałem swojego końca właśnie tam, poza tym wszystkim, co poszło nie tak. Ze względu na pogodę, wszyscy inni mieli na sobie buty przeciwdeszczowe i duże, wodoodporne spodnie. Ja nie. To uczyniłoby to, że dużo trudniej utrzymać głowę w górę, gdybym nosił to samo, zamiast tylko gołe stopy i strój kąpielowy na mojej dolnej połowie.

Teraz drżąc, z ręcznikiem wokół mnie, z zimnego deszczu i adrenaliny, moje mięśnie zaczynają się skurcze i bóle. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo się napinałem podczas pływania dla mojego życia. Następnie, mój żołądek zaczął się skręcać od ilości słonej wody, którą przyjąłem. Czułem się i wyglądałem blado. Można śmiało powiedzieć, że czułem się dość nieszczęśliwy w tym momencie, będąc również w centrum tego całego fiaska. Co gorsza, musieli przeciąć linę kotwiczną, żeby do mnie wrócić. Sztorm był w pełnym toku, potrzebowaliśmy kolejnej kotwicy, a ja czułem się dobrze. Zdecydowałem się zakończyć i pozwolić im zdobyć inną kotwicę i kontynuować łowienie beze mnie.

Po powrocie do doków, siedziałem w naszej łodzi, milcząc, czując się jak chodzący duch, pozwalając sobie przyjąć rzeczywistość i to, że wciąż jest tuż przede mną. Kiedy moja matka mnie znalazła, przytuliła mnie i płakała.

Chodzi o to, że właśnie zniosłem dwa z najcięższych rozpadów mojego życia w obcym stanie. Wróciłam do domu i prawie utonęłam u wybrzeży Cape May. Zdałem sobie sprawę, że właśnie miałem ten moment drugiej szansy, który nie wszyscy ludzie dostają. To właśnie te doświadczenia i ich przezwyciężenie doprowadziły mnie do przyjęcia nowej mentalności: Stałem się „Yes Manem”. Zobaczyłem doświadczenia w życiu, które przeszedłem, ale już nie. To był rodzaj pozbycia się, fizycznego utopienia złamanego serca i negatywów. To jest rok, w którym postanowiłam „tak” dla rzeczy, które pojawiają się na mojej drodze i zobaczyć, dokąd zabierze mnie prąd. To już doprowadziło do kilku nowych przyjaźni, doświadczeń, sesji zdjęciowych, przesłuchań i innych ekscytujących, korzystnych momentów w moim życiu. Doprowadziło mnie nawet do poznania mojej drogiej dziewczyny, Sophie. Jest to kolejna wspaniała historia sama w sobie. Jednak kilka tygodni po tym wszystkim pożyczyła mi książkę (The Tao of Pooh). Książka ta pomogła mi odnaleźć więcej spokoju wśród fal życia i uspokoiła pewne chroniczne rozmyślania, z którymi zmagałem się od jakiegoś czasu. Ciekawy, fragment od aktualnej przypowieści w nim utknął do mnie i czyta:

„I iść w dół z wodą i przychodzić w górę z wodą. Idę za nią i zapominam o sobie. Przetrwam, bo nie walczę z jej przeważającą siłą. To wszystko.”

(starzec przy wodospadzie Gorge of Lü, str.69)

Wszystko ma swój powód. Dzięki za przeczytanie.