Lately, my eyelids have craved smugged black eyeliner, the kind only achieved through a half-sharpened black pencil and frustrated fingers. Od kilku dni jestem uwięziona w swoim pokoju, a „odgłosy tego małego miasteczka sprawiają, że bolą mnie uszy”. Mój czas spędzam na decydowaniu, czy „poddać się, czy po prostu zrezygnować”, a nawet jeśli nadal piszę, wysyłając te artykuły czuję się jak „wysyłanie listów na adresy w mieście duchów”.
Cofnąłem się z powrotem do mojej ósmej klasy emo ja, i wszystko co mogę z tym zrobić, to płakać w ciemności pod stosem koców i syczeć na moją matkę, kiedy ona włącza moje światła. Pyta mnie, co jest nie tak, a ja mówię jej, że czuję się obolała, jakby „moje plecy łamały się od tego ciężkiego serca”. Aby uspokoić tweenaged demona zamieszkującego moje ciało, muszę włączyć głośniki w moim pokoju i słuchać jak piszczą przez chwilę przed podłączeniem aux.
Moje ósmoklasowe ja pozwala mi słuchać tylko jednego zespołu – zespołu, którego teksty są tak zakorzenione w mojej emo głowie, że podświadomie wypełniłam te akapity ich gniewnymi uczuciami. Może pomoże mi w egzorcyzmowaniu tego demona uszeregowanie albumów studyjnych jej ulubionego zespołu, od najgorszego do najlepszego. A może nie.
Zacznijmy od najgorszego albumu studyjnego. Album Fall Out Boy „Mania” z 2018 roku to zdecydowanie najmniej emo, najbardziej popowo brzmiący krążek w dyskografii zespołu. „Young and Menace” i „The Last of the Real Ones” mają prawie niewytłumaczalną, zgrzytającą zębami jakość do nich, może to wybory liryczne lub backtrack, który nie robi tego dla mnie. Jest w tym albumie jakaś foniczność. Nie sugeruję, że nie słucham go, kiedy nie mam lepszych pomysłów, ale nie brzmi on tak przejmująco i współczująco dla mojej nędzy, jak wcześniejsze albumy.
Mój wewnętrzny demon niechętnie klasyfikuje Take this to your Grave z 2003 roku jako drugi najgorszy album Fall Out Boy, pomimo jego punkowego brzmienia. Piosenka „Grand Theft Autumn/Where is your Boy” znajduje się na tym albumie i – bez niechęci czy wahania – mogę powiedzieć, że jest to mój ulubiony jam Fall Out Boy wszech czasów. Reszta albumu jest mniej imponująca lirycznie i tonalnie, pomimo gniewu, który doceniam w jego brzmieniu.
American Beauty/American Psycho, który został wydany w 2015 roku, znajduje się na piątym miejscu z siedmiu na mojej osobistej liście przebojów emo. Nie ma wątpliwości, że ten album koi duszę, ale robi to za pomocą w dużej mierze melancholijnych tematów. Kiedy jestem w nastroju emo, potrzebuję trochę gniewu, by znów poczuć się kompletnym. Piosenki takie jak „Jet Pack Blues” i „The Kids Aren’t Alright” mają piękne melodie, ale są zbyt łagodne, by słuchać ich podczas szlochania w poduszkę.
Album pełen featuringów – kończący hiatus Save Rock and Roll z 2013 roku – przesuwa się na wyższe miejsce na liście ze względu na ilość bangerów. Poza „Young Volcanoes”, które może mnie po prostu razić, bo słyszałam je już tyle razy, uwielbiam każdą piosenkę na tym albumie. Wpływ popu i innych artystów na ten album jest jedynym powodem, dla którego nie jest on wyżej na liście. Kiedy zawiera innych artystów, Fall Out Boy po prostu nie czuje się tak samo.
Teraz dla pierwszej trójki. Zostałem niemalże wepchnięty głębiej w wir mojej depresji emo, będąc zmuszonym do wyboru pomiędzy trzema ulubionymi albumami Fall Out Boy; każdy z nich ma swoje haki w moim sercu. Ostatecznie zdecydowałem, że Folie à Deux z 2008 roku, choć jest spektakularnie emo asortymentem piosenek, powinien zająć trzecie miejsce w stosunku do pozostałych za tendencję albumu w kierunku ostentacyjnego brzmienia bez ostrzejszych krawędzi wcześniejszej muzyki.
Chociaż piosenki „Disloyal Order of Water Buffaloes” i „Headfirst Slide into Cooperstown on a Bad Bet” to dwa liryczne arcydzieła, które w jakiś sposób również bop mocniej niż jakiekolwiek inne piosenki w historii muzyki, praca na Folie à Deux jest mniej spójna niż w przypadku pozostałych albumów z tej listy.
Niewielkie różnice między moją radością z Infinity on High z 2007 roku a wydanym w 2005 roku drugim albumem zespołu From Under the Cork Tree są związane z jakością piosenek, a ponieważ bardzo lubię każdą piosenkę na From Under the Cork Tree, ten album kwalifikuje się jako mój ulubiony z całej dyskografii Fall Out Boy.
Wicelider, Infinity on High, zawiera takie perełki jak „’The Take Over, The Break’s Over'” i „This Ain’t a Scene, it’s an Arms Race”, które są wystarczająco dobrymi piosenkami, aby zasłużyć na drugie miejsce na mojej liście. „I’m Like a Lawyer with the Way I’m Always trying to Get You Off (Me & You)” to idealna mieszanka bólu serca, goryczy i nienawiści do samego siebie dla waszej emo przyjemności słuchania. Gorąco polecam.
Jeśli nigdy nie słuchałeś „From Under the Cork Tree” do końca, dziś jest dzień, aby to zrobić. Zacznijcie od początku, od „Our Lawyer Made Us Change the Name of this Song So We Wouldn’t Get Sued,” i podkręćcie głośność. Ten album jest, bez wątpienia, najbardziej emo albumem Fall Out Boy i jest tym, którego słucham codziennie podczas mojej kwarantanny.
„Get Busy Living or Get Busy Dying (Do Your Part to Save The Scene and Stop Going to Shows)” to mój obecny faworyt z tego albumu, ale zmieniam zdanie w zależności od dnia. Nie ma to jak gniewny, anielski głos głównego wokalisty Patricka Stumpa w twoich uszach, aby odkupić twoje zdrowie psychiczne.
To jest z tej piosenki nieśmiertelne słowa, że zostawię cię iść być emo pod swoim własnym forty koc. „Zostało to powiedziane tak wiele razy, że nie jestem pewien czy ma to znaczenie”, ale Fall Out Boy jest ostatecznym zespołem emo. Słuchaj ich zamiast się na siebie za stan świata. Spróbuj też trochę tego rozmazanego czarnego eyelinera – to prawdziwy poprawiacz nastroju.