Szkoła → Uniwersytet → Praca → Hipoteka → Małżeństwo → Większa hipoteka → Dzieci → Pracuj jak suka, aż będziesz stary i siwy → Emerytura
Jeśli byłeś skłonny podążać za drogowskazami, które zostały ustawione przed tobą, życie było kiedyś całkiem proste.
Praca trwała całe życie. I było ich mnóstwo dookoła.
(A przynajmniej tak to sobie wyobrażam w mojej głowie).
Ale czasy się zmieniły. Ludzie zmieniają pracę, kariery, a nawet kontynenty w ciągu kilku lat.
Zastanawiałem się, co się stało z grafikami, kiedy się zestarzeli.
Gdzie podziali się ci wszyscy siwowłosi projektanci?
Może trwał jakiś rodzaj procesu „odnowy” w Logan’s Run i wszyscy byli wyparowywani po osiągnięciu wieku 50 lat (z wyjątkiem nielicznych, takich jak Paul Rand, którzy prześlizgiwali się przez sieć niezauważeni).
Nie wiem. </p>
Wyobrażenie przyszłego siebie
Gdy próbowałem sobie wyobrazić, kim mógłby być staruszek Greig (grafik), trafiałem na mur z cegieł.
Naprawdę nie mogłem sobie wyobrazić siebie za 30 lat wciąż robiącego to samo, co teraz… przesuwającego piksele dla zarobku.
Na początek byłem pewien, że moje oczy i plecy będą uszkodzone po 10-godzinnych odcinkach siedzenia i gapienia się.
Kto by mnie wtedy zatrudnił? Jakie jest bezpieczeństwo pracy dla projektantów, którzy przekroczyli datę sprzedaży?
Co ważniejsze, kto tak naprawdę chce bezpieczeństwa pracy?
Bezpieczeństwo? Bezpieczeństwo można dostać w więzieniu. Trzy place i brak czynszu do zapłacenia, brak mediów, brak podatku dochodowego, brak alimentów. Żadnych opłat za tablice rejestracyjne. Żadnych mandatów drogowych. Żadnej kary za jazdę po pijanemu. Żadnych strat na torze wyścigowym. Darmowa opieka medyczna. . . . Darmowy pochówek.
Post Office by Charles Bukowski
Bycie niezdolnym do wyobrażenia sobie mojego przyszłego siebie wykonującego moją obecną pracę było jednym solidnym wskaźnikiem, że musiałem dokonać zmiany gdzieś wzdłuż linii.
Wkrótce zdałem sobie sprawę, że zmiana musi nastąpić raczej wcześniej niż później.
Jak zmienić moje życie, kiedy nie wiedziałem, czego chcę… to było pytanie…
Odwrócona chronologia
Co jeśli zaczniesz od punktu końcowego swojego życia, od osoby, którą chcesz być, a następnie będziesz działać wstecz?
To działa w filmach.
(Właściwie to mam tego dosyć w filmach. Kolejny film, który zaczyna się od zakończenia? Pulp Fiction… Fight Club… Eternal Sunshine of the Spotless Mind… ugh… kiedyś to była powieść, ale już nie jest… koniec z zacofanymi filmami, proszę.)
Chciałbym być typem faceta, który jest opisywany w Wired Magazine. No wiesz… typem, który stał się ekspertem w 4 lub 5 zupełnie różnych dziedzinach w krótkim czasie, spędził kilka lat robiąc coś naprawdę dziwnego w międzyczasie, jak hodowanie żab, a potem skończył wymyślając coś, co zmieniło świat.
To brzmi całkiem dobrze dla mnie.
Wspólnym wątkiem łączącym tego rodzaju historie życiowe, o których czytasz w błyszczących magazynach, jest to, że nie mają one żadnego sensu w czasie, gdy się dzieją.
Dopiero gdy spojrzysz wstecz, powiązania stają się jasne.
Ale dlaczego nie pozwolić tej osobie, którą chcesz być, lub życiu, które chcesz prowadzić, służyć jako zasada przewodnia w twoim obecnym życiu?
Więc takie było moje podejście.
Zacząłem od oczywistych barier w robieniu tego, co chcę z moim życiem.
Żadnych więcej pełnoetatowych stanowisk pracy dla „mężczyzny”. Albo kobiety. Nie żebym przez jakiś czas miał szefa-kobietę.
Jestem teraz swoim własnym człowiekiem.
Nie będę już definiował siebie używając po prostu etykiety zawodowej.
Właściwie muszę przyznać, że wciąż nad tym pracuję. Moją domyślną odpowiedzią na to, co „robię” jest wciąż po prostu „jestem projektantem graficznym”. Ale staram się już nie myśleć o sobie jako o jednoaspektowym profesjonaliście. Jeżdżę na rowerze, robię zdjęcia i piszę bzdurne rzeczy, które umieszczam w internecie.
Chcę być wielowymiarowy.
Chcę być polimatą XXI wieku.
Chcę być tym facetem…
Inną rzeczą, którą robię, aby się zmotywować – i bądźcie ze mną, jeśli to jest trochę szalone – jest zaprojektowanie mojego wymarzonego domu w mojej głowie. To będzie gdzieś na odludziu, z widokiem na morze… prawdopodobnie w Highlands w Szkocji… z oknami od podłogi do sufitu i fortepianem oraz dachem pokrytym trawą, tak że gdy zbliżasz się do niego z drogi, jest prawie niewidoczny. Jeśli to nie jest coś, do czego warto dążyć, to nie wiem, co jest.
Sztuka bycia zagubionym.
Czuję się teraz zagubiony jak cholera.
Ale…zaczynam zdawać sobie sprawę, że to dobra rzecz.
Ponieważ (mam nadzieję) zacząłem robić pierwsze małe kroki do znalezienia mojej własnej ścieżki.
Ścieżki, która nie jest ścieżką, ponieważ jestem pierwszą osobą, która nią idzie.
Mam nadzieję, że ty też możesz znaleźć swoją.
Posted to life, careers in 2013.