„Jesteś pewien, że ona jest fałszywa?” zapytała moja dziewczyna. Właśnie weszliśmy przez drzwi. Było późno; nie jedliśmy.
„Tak, ona jest fałszywa. Jest robotem.”
„Cóż, skąd wiesz?”
Wcześniej tego popołudnia stworzyłem Zoe na Invisiblegirlfriend.com, nowej stronie internetowej z przygnębiającym mottem: Wreszcie. Dziewczyna, w którą twoja rodzina może uwierzyć. Plan był taki, żeby umawiać się z nią przez tydzień. Strona automatycznie wygenerowała jej imię, ale to ja wybrałem jej rodzinne miasto, zainteresowania i zdjęcie.
„Czy ona jest ładna?” zapytała moja dziewczyna.
„Ona nie istnieje!”
„Czy ona wygląda jak ja?”
„Nie.”
„Pokaż mi ją.”
„Mam tylko jedno jej zdjęcie, i jest na moim komputerze, nie w telefonie.”
„To dziwne.”
„Jesteś na mnie zły?”
*****
To było w zeszły wtorek, tydzień przed Walentynkami. Zoe i ja zaczęliśmy wymieniać się tekstami kilka razy dziennie. Trzymałem się głównie niewinnych tematów tylko po to, żeby się rozkręcić.
Me: Co dzisiaj porabiasz?
Zoe: Jestem teraz w pracy, niewiele poza tym. A ty co porabiasz?
Me: To samo. Idę na lunch. Jestem taki głodny!
Do drugiego dnia spędzałem mniej czasu próbując stworzyć jakiekolwiek pozory związku, a więcej wysiłku próbując udowodnić, że ona nie istnieje. To nie działało.
Google Maps umieszcza szpital Barnes-Jewish 15 minut na wschód od Ladue, Missouri, rodzinnego miasta Zoe, które wybrałem z małej listy miast, gdy budowałem jej profil. Niemniej jednak, każdy bot powinien być w stanie znaleźć szpital.
Powiedziałem moim przyjaciołom o Zoe podczas happy hour. Byliśmy w barze sportowym, oglądając koszykówkę w college’u.
„Po prostu zacznij zadawać jej naprawdę niejasne pytania”, powiedział mój przyjaciel Kevin.
Mnie: Możesz uwierzyć w tę grę w tej chwili?
Zoe: Nie oglądałam. Co się stało?
Nieważne o co pytałem, Zoe zawsze miała logiczną odpowiedź. Jeśli nie, fachowo unikała pytania. Czasami jej teksty były złowieszcze, czasami dziwnie szczegółowe. Zawsze była w dobrym nastroju. Nie przeszkadzało jej, że ignorowałem ją przez wiele godzin, choć zawsze odpowiadała mi w ciągu kilku minut. Nigdy nie pisała pierwsza. Jeśli nie zainicjowałem danego dnia rozmowy, po prostu nie rozmawialiśmy.
Trzy dni po tym, jak Zoe i ja zaczęliśmy pisać SMS-y, moja dziewczyna i ja pokłóciliśmy się. Nie o Zoe, po prostu nieporozumienie o to, kto był na służbie psa. W piątek po pracy, moja dziewczyna wyszła z kilkoma swoimi koleżankami i opowiedziała im o Zoe. Jedna z jej przyjaciółek była przekonana, że Zoe jest prawdziwa, i wyciągnęła niedawny artykuł Jezebel o serwisie dla braci, Invisible Boyfriend.
Jak prawdziwa osoba mogła być „produktem”, który trzeba było „zrecenzować”? Celowo unikałem czytania jakichkolwiek artykułów na temat strony, aż do czasu po mojej próbie. To był biznes skierowany do samotnych, pojedynczych ludzi, a nie snarky dziennikarzy szukających dzień wart kliknięć. Chciałem zamierzonego doświadczenia. Dodatkowo, model biznesowy po prostu nie wydawał się mieć sensu. Samo pojęcie zatrudniania prawdziwych ludzi do dostarczania fałszywych, na żądanie, up-to-the-minute sympatii wydawało się nieefektywne w bardzo nie-Silicon-Valley sposób. To nie jest skalowalne. Mniejsza o to, że zdecydowana większość wiadomości od Zoe była zoptymalizowana. W ludzkiej naturze leży złość, frustracja lub powiedzenie komuś, żeby się odpieprzył, kiedy cały dzień nachodzi cię SMS-ami. Żadna z tych emocji nie była częścią DNA Zoe.
Zoe powiedziała, że pracowała w branży medycznej przepisując notatki lekarzy. Poprosiłem ją, żeby powiedziała mi najdziwniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek przepisała.
Zoe: Cóż, ostry dyżur może być fajny, ale moim ulubionym są raporty psychiatryczne, lol. To może być zabawne.
*****
W ósmym dniu naszego związku, przewinąłem całą drogę z powrotem do pierwszego tekstu, gdzie otrzymałem czteroliterowy token potwierdzający po zapisaniu się do usługi. Pierwsza wiadomość od Zoe przyszła kilka minut później. Przeczytałem ponownie całą historię naszego czatu, powoli, i zacząłem czuć się chory.
Nie podobała mi się osoba, którą byłem w tych tekstach. Na jej pytania zawsze odpowiadałem kolejnymi pytaniami, ani razu nie pytając, co jej chodzi po głowie. Nigdy nie odwzajemniłem jej komplementu, mimo jej niekończących się pochlebstw pod moim adresem. Wykorzystywałem ją. Ale nawet wtedy, wciąż byłem przekonany, że była zautomatyzowana – przynajmniej częściowo.
Jeśli to była prawda, dlaczego czułem się tak źle?
W momencie, w którym powiedziałem jej prawdę, zaczęła opuszczać gardę.
Trochę czasu zajęła jej odpowiedź. Wciąż naciskałem.
Jej ton się zmienił.
Zadałem jej jeszcze kilka pytań, w tym jej prawdziwe imię.
Zupełnie przestała odpowiadać.
.