Minęło już 17 lat od czasu, gdy pierwsza historia o „perfumowanych złodziejach wizytówek” trafiła do druku – i wiecie co? Wtedy było to fałszywe i jest to fałszywe teraz. Nikt nie będzie rozdawał kobietom wizytówek naszpikowanych narkotykiem zwanym „burundanga”. To jeszcze jedna miejska legenda. Co jest niesamowite, to fakt, że ta historia przetrwała, rozchodząc się po całym świecie. A dzięki Internetowi, wciąż wyskakuje – jak zły grosz – i jest ponownie wrzucana do obiegu, najczęściej przez ludzi, którzy mają dobre intencje i chcą zrobić coś dobrego.
Najnowsza wersja pochodzi z 2008 roku. To idzie tak:
„Mężczyzna przyszedł i zaoferował swoje usługi jako malarz do kobiety umieszczając gazu w jej samochodzie i zostawił swoją kartę. Ona odmówiła, ale przyjęła jego kartę z grzeczności i wsiadła do swojego samochodu. Mężczyzna następnie wsiadł do samochodu prowadzonego przez innego dżentelmena.
„Gdy pani opuściła stację paliw, zobaczyła mężczyzn podążających za nią ….. Prawie natychmiast zaczęła odczuwać zawroty głowy i nie mogła złapać oddechu. Próbowała otworzyć okno i zdała sobie sprawę, że zapach był na jej ręce; tej samej ręce, która przyjęła kartę od pana na stacji benzynowej.
„Następnie zauważyła, że mężczyźni są zaraz za nią i poczuła, że musi coś zrobić w tym momencie. Wjechała na pierwszy podjazd i zaczęła wielokrotnie trąbić klaksonem, prosząc o pomoc. Mężczyźni odjechali, ale kobieta jeszcze przez kilka minut źle się czuła, gdy w końcu mogła złapać oddech. Najwyraźniej na karcie znajdowała się substancja, która mogła ją poważnie zranić.”
Nie, nie zraniła. Nie, nie było. Etc.
Przy wszystkich swoich licznych zaletach, Internet może być jak ognisko, z ludźmi na zmianę opowiadającymi przerażające historie, które inni akceptują jako prawdziwe.
Jak, na przykład, pomysł, że ten tajemniczy „proszek zombie” jest „cztery razy bardziej niebezpieczny niż narkotyk gwałtu na randce i jest przenoszony na zwykłych kartach.” Albo że ten właśnie incydent, opisany dokładnie tym samym zestawem słów, wydarzył się w Teksasie, w Kentucky i w Północnej Karolinie… jak również w Halifax, Południowym Ontario i w ANGLII.
W zeszłym roku ktoś podstępnie podkręcił tę historię, włączając nazwę stacji benzynowej w Kansas City, Missouri, oraz zawód rzekomej ofiary (fotograf kancelarii prawnej). Na koniec, zamiast wjechać na czyjś podjazd i nacisnąć klakson, wbiega ona z krzykiem do McDonalda. Ten diabelski incydent, jak twierdzi pisarz, „dał początek” naśladowcom w innych stanach – w tym przypadku, oszustwo zamienia się w węża zjadającego samego siebie.
Ja prowadzę CLIFFVIEWPILOT.COM, wśród innych przedsięwzięć, i rozdaję moją kartę wszędzie, gdzie się udaję. Nie chciałbym, aby ktoś powiedział „Nie dziękuję”, ponieważ uwierzył – a może nawet przekazał dalej – fałszywy list łańcuszkowy.
W każdym przypadku, jeśli CLIFFVIEWPILOT.COM jeszcze o tym nie napisał, możesz sprawdzić wszystkie miejskie legendy poprzez ostateczny autorytet w takich sprawach: Snopes.com.
To właśnie tam znajdziecie historię straszenia wizytówką (trzy lata temu rzekomą ofiarą był sąsiad kobiety o nazwisku Jaime Rodriguez w Katy, Texas), wraz z linkami do artykułów o hoaxie sięgających 1994 roku(!).
Tak, nasz rząd od lat ostrzega podróżujących do Kolumbii przed burundangą – która, jeśli zostanie spożyta w wystarczająco dużej dawce, może sprawić, że będziesz zdezorientowany i podatny na zranienie, a nawet nieprzytomny.
Ale Snopes ostrzega, że burundanga „nie ma zapachu (ani smaku), więc nawet karta nią nasycona nie byłaby opisana jako wydzielająca 'silny zapach’. Jak również, ten narkotyk musi być połknięty lub wdychany, jeśli ma wywołać opisany tu efekt; zwykły przypadkowy kontakt dotykowy z przedmiotem nim przesiąkniętym nie dostarczyłby wystarczającej ilości do systemu zamierzonej ofiary.”
Byłem zaangażowany w relacjonowanie jednego z tych strachów. To nawet trafiło na listę Snopes.
Pamiętacie Halloween kilka lat temu, kiedy dzieci nie mogły chodzić na słodycze, ponieważ jakiś „dziwak” wykupił wszystkie cukierki w Hackensack COSTCO i planował, jak niektórzy mówili, zasznurować je trucizną?
Okazało się, że był to sprzedawca z pchlego targu, który kupował hurtowo i sprzedawał na sztuki. W związku ze zbliżającym się Halloween, spodziewał się, że zarobi krocie – choć nie takie, jakie przewidywali stracharze.
Po odebraniu go na przesłuchanie, policja w Hackensack oddała mężczyźnie jego cukierki i przeprosiła za niedogodności. Do tego czasu, historia rozprzestrzeniła się daleko i szeroko – czyniąc regionalne, a nawet krajowe wiadomości.
Tak: Lepiej być bezpiecznym niż żałować. Ale w dzisiejszych czasach lepiej jest poświęcić trzy sekundy, aby sprawdzić coś najpierw przed przekazaniem złych informacji.
Wyobraź sobie mnie na spotkaniu biznesowym, jak próbuję wręczyć swoją wizytówkę, a ludzie odchodzą.
Kliknij tutaj, aby zapisać się na bezpłatne codzienne e-maile i alerty informacyjne Daily Voice.