What I Learned from the Men I Never Dated

Jak wiele kobiet w naszych czasach i wieku, „nie umawiałam się” z większą liczbą mężczyzn niż się umawiałam. Znasz ten rodzaj-running gamut od coffee-date setup do trzyletniego nieokreślonego związku w szkole średniej, często byłem w pozycji posiadania człowieka w moim życiu, który jest znaczący bez etykiety „znaczący inny.”

Jako kobiety szukające miłości, to może być łatwe dla nas do odrzucenia nieokreślonego związku. Czy te spotkania są krótkie i słodkie lub długie i zawiłe, czasami wolimy zostawić je i mężczyzn, których poznaliśmy z ich powodu, w zapomnianych zakamarkach naszych umysłów. Jeśli nie założył pierścionka (lub nawet nie zdobył się na odwagę, by zaprosić mnie na kolację), to tak naprawdę nic się nie stało, prawda?

Błąd. Po cierpieniu przez szorstkie zerwanie, zdałem sobie sprawę z czegoś o tych wszystkich nieokreślonych związkach: oni również zasługiwali na rodzaj zamknięcia i przetwarzania, że bardziej formalny związek zrobił, i mogłem się od nich uczyć, jak również. Pozostawienie takich przyjaźni na pastwę losu może z czasem doprowadzić do zgorzknienia i urazy, częściowo z powodu braku uznania bólu serca, jaki może przynieść nieokreślony związek, ale także z powodu braku wdzięczności za wszystkie wspaniałe rzeczy, które inny człowiek wniósł do twojego życia. Mężczyźni, z którymi zetknęłam się na mojej drodze do miłości, są również częścią mojej historii i zasługują na to, by traktować ich jako takich, a nie po prostu zamiatać pod dywan. Mogli nie mieć odwagi na zaangażowanie – lub może czas po prostu nie był odpowiedni – ale te związki wciąż były prawdziwe i patrzę wstecz na to, czego nauczyłam się z tych spotkań z tą samą wdzięcznością, która otacza lekcje z mojego rozstania.

Więc oto dlaczego jestem wdzięczna wszystkim mężczyznom, z którymi nigdy się nie umawiałam. Wnieśli oni swój wkład, duży lub mały, w to kim jestem dzisiaj, i to zasługuje na uznanie.

Nauczyli mnie więcej o sobie.

Jednym z mężczyzn w moim życiu był przyjaciel, który pojawił się niespodziewanie, kiedy zaczynałam wychodzić z okresu depresji. Mentor, który zawsze był kimś więcej niż tylko przyjacielem, wiele dla mnie znaczył – i choć przyjaźń nie zakończyła się związkiem, odegrał kluczową rolę, pomagając mi przypomnieć sobie, kim naprawdę jestem. Szacunek, jakim darzył mnie jako osobę, był tak wyraźny, nawet kiedy nie byłam w najlepszej formie, i wyraźnie oraz pośrednio powiedział mi to, co najbardziej potrzebowałam usłyszeć: „Jesteś wystarczająco silna, by sprostać wszystkiemu, co życie ma w zanadrzu”. Jego zachęta przypomniała mi, kim byłem, i nawet jeśli ta droga ostatecznie mnie od niego oddaliła, byłoby mi trudniej przypomnieć sobie o własnej tożsamości bez tego poruszającego przypomnienia od zaufanego przyjaciela.

On też nie był jedyny. Przez lata miałam wielu męskich przyjaciół, z którymi prowadziłam długie, piękne rozmowy i prawdziwe chwile inspiracji bez formalnego wsparcia w postaci związku. Jest coś takiego w relacjach damsko-męskich, co otwiera możliwości rozmowy i komunikacji, a te przyjaźnie pomogły mi wyjaśnić, czego najbardziej pragnę i jakie są moje marzenia i wizje na przyszłość. Niedawno przeglądałam stare e-maile (ach, lata 2000) z moim licealnym kochankiem i zdałam sobie sprawę, że młoda kobieta, która je pisała w kontekście związku, który się rozpadł i spalił, była tą samą kobietą, którą jestem dzisiaj: idealistką, optymistką, osobą kierującą się w życiu. Poczucie tego związku ze związkiem, który pod innymi względami był w pewnym sensie niezdrowy, potwierdziło mi podstawową prawdę: ten związek nadal pomagał mi odkrywać, kim naprawdę jestem.

Nauczył mnie więcej o innych ludziach i świecie.

To była tylko randka przy kawie. Przyjaciółka od jakiegoś czasu chciała nas umówić, a w dziwnej intymności spotkania poza miastem, bez żadnych zobowiązań, nasza rozmowa szybko się pogłębiła. Zanim się zorientowałam, zaproponował mi swoje spojrzenie na świat: wyjdź z domu i nawiązuj przyjaźnie. Kochaj ludzi, którzy tam są, nawet jeśli jest to tylko tymczasowa społeczność, a ty masz zostać wyrwany z korzeniami. Jako ktoś, kto właśnie został wykorzeniony i rozważał przeprowadzkę do zupełnie nowego miejsca, uznałem jego rady za inspirujące i miałem wiele do zrobienia. Choć podejrzenia mojego przyjaciela okazały się bezpodstawne, nigdy nie zapomniałem jego rady ani pięknego spojrzenia na świat, które mi zaoferował.

Życie jest pełne nagłych i pięknych spotkań: miły sąsiad z sąsiedztwa, pani w kasie, która jest świetnym rozmówcą, rodzina o otwartym sercu, która wita cię w swoim domu. Wiele z tych spotkań, dla wielu z nas, może wydawać się naładowane romantycznym potencjałem i dlatego bezwartościowe, jeśli nic z nich nie wynika. Łatwo jest popaść w „co by było, gdyby”: co by było, gdybym zdobyła numer do Brytyjczyka, który pod swoim parasolem eskortował mnie przez ulicę? Co by było, gdyby facet, z którym rozmawiałam przez dwie godziny w samolocie, zaprosił mnie na randkę?

Ale faktem jest, że nigdy nie umawiałam się z tymi facetami. A te piękne spotkania były wartościowe same w sobie – nie tylko z powodu romantycznego potencjału. Zamiast być koniecznymi krokami na z góry określonej drodze do romansu, przypadkowe spotkania takie jak te przypominają mi, że wszystko może się zdarzyć. Żyjemy w świecie pełnym możliwości.

Nauczyły mnie one więcej o tym, czego szukałem.

To jedna z tych rzeczy, które ludzie zawsze mówią o randkach: „Uczysz się więcej o tym, czego szukasz”. Jest to frazes, którego nigdy tak naprawdę nie rozumiałem, dopóki wielka lekcja z mojego rozstania nie uderzyła w dom: rozstanie uwolniło mnie, aby wyobrazić sobie coś lepszego. Z wnętrza związku, tak trudno jest dostrzec wady i tak przerażające jest wyobrażenie sobie, że coś lepszego może tam być. Ale jedną z zalet tych związków bez randek było to, że mogłam docenić doświadczenie i przyjaźń, jednocześnie pozostając otwartą na możliwość, że to może nie być idealny związek dla mnie.

Po college’u, mój przyjaciel i ja połączyliśmy się ponownie i zaczęliśmy wymieniać wiadomości i długie rozmowy telefoniczne. Mały romans zaczął się kręcić między nami bez żadnego formalnego zobowiązania, a moja kochająca historię jaźń zachwyciła się tworzeniem połączeń ze starymi dniami mojego doświadczenia w college’u i tym, ile on dla mnie znaczył wtedy i teraz. W tym samym czasie widziałem czerwoną flagę za czerwoną flagą i wiedziałem, że w college’u iskry nie leciały z wielu powodów. Czułam się bardziej komfortowo z tą przyjaźnią po tym, jak przyznałam coś sama przed sobą: Wolałbym mieć właściwego faceta z „niewłaściwą” historią, niż „doskonałą” historię z niewłaściwym facetem.

Jak myślę o mężczyznach, z którymi nigdy się nie umawiałem, jest jeden wspólny wątek, który biegnie przez wszystkie historie: on nie był człowiekiem dla mnie. Chociaż zdecydowanie jest coś, co można powiedzieć o formalnych randkach, jest też coś tak cennego w samym poznawaniu mężczyzny jako przyjaciela (nawet przyjaciela, w którym jesteś trochę zakochana!). Uwolniona od presji randkowych oczekiwań, czasami łatwiej jest mieć jasność co do tego, jakie wartości są dla Ciebie naprawdę nienegocjowalne. Zobaczenie, jak teoretyczne cechy osobowości lub przekonania faktycznie wyglądają w czyimś życiu, może pomóc ci wyjaśnić, czego szukasz, a nawet pomóc ci uświadomić sobie, że ktoś nie jest dla ciebie odpowiedni, zanim formalnie się zaangażujesz.

Najważniejsze, choć, masz spędzić czas z innym wewnętrznie wartościowej istoty ludzkiej. Jestem tak wdzięczna mężczyznom, z którymi nigdy się nie umawiałam. To, czego nauczyłam się z tych związków, pomogło mi stać się kobietą, którą jestem dzisiaj. Kiedy związek nigdy tak naprawdę nie wychodzi na prostą, tak łatwo jest skupić się na irytującym braku definicji lub rozdzierającej serce historii o tym, jak ta czy inna rzecz spowodowała jego rozpad – ale myślenie o tych związkach w pozytywnych kategoriach pomogło mi dostrzec, jakim darem była każda osoba w moim życiu.

.