Bogatym tematem przewijającym się przez Frankensteina Mary Shelley jest odpowiedzialność. W prosty, a nawet dydaktyczny sposób, powieść kronikarsko przedstawia niszczycielskie konsekwencje dla wynalazcy i tych, których kocha, jego całkowitej porażki w przewidywaniu szkód, które mogą wyniknąć z surowej, niekontrolowanej naukowej ciekawości. Powieść nie tylko analizuje odpowiedzialność Victora Frankensteina za zniszczenia spowodowane przez jego stworzenie, ale także bada odpowiedzialność, jaką ponosi on wobec niego. Stworzenie jest nową istotą, z emocjami, pragnieniami i marzeniami, których, jak się szybko przekonuje, nie mogą zaspokoić ludzie, których odpycha jego wygląd i przeraża jego brutalna siła. Stwór przychodzi więc do Victora, błagając – a potem żądając – by stworzył mu żeńską towarzyszkę, z którą mógłby zaznać spokoju i miłości. Podczas gdy Victor intelektualnie i praktycznie zmaga się z implikacjami bycia odpowiedzialnym zarówno za, jak i przed stworzeniem, doświadcza również odpowiedzialności jako wyniszczającego stanu fizycznego i emocjonalnego. W ten sposób Mary Shelley porusza trzeci aspekt odpowiedzialności – jej wpływ na jaźń.
Czym jest odpowiedzialność?
Słowo odpowiedzialność jest rzeczownikiem definiowanym jako obowiązek dbania o coś lub kogoś albo stan bycia przyczyną jakiegoś wyniku. To słowo jest znane każdemu. W rzeczy samej, porządkujemy nasze codzienne życie w oparciu o nasze wyobrażenia o odpowiedzialności, niezależnie od tego, czy odnosimy się do obowiązków, które mamy w stosunku do innych – na przykład dzieci – czy do naszego rozumienia tego, kto lub co spowodowało, że na naszych talerzach jest jedzenie, czy też susza w Kalifornii. Pojęcie to jest szczególnie ważne dla studentów filozofii i prawa.
W filozofii szczególną uwagę poświęca się pojęciu „odpowiedzialności moralnej”, która nie odnosi się do związku przyczynowo-skutkowego ani do obowiązków wynikających z pełnienia określonych ról w społeczeństwie, ale do stwierdzenia, że ktoś zasługuje na pochwałę lub winę za wynik lub stan rzeczy. Zdolność ludzi do ponoszenia odpowiedzialności moralnej jest ściśle powiązana z ideami dotyczącymi natury osób, a konkretnie tego, że osoby mają zdolność do bycia moralnie odpowiedzialnymi podmiotami. We Frankensteinie Mary stawia pytania o to, kto jest, a kto nie jest zdolny do moralnej odpowiedzialności. Na początku książki wprowadza bohatera, który wydaje się być zdolny do ponoszenia moralnej odpowiedzialności za swoje czyny, oraz antagonistę (stwora), który takiej odpowiedzialności nie ponosi. Ale w miarę rozwoju historii, ona stawia pytania o to, który z tych dwóch jest naprawdę racjonalny aktor-Victor, który jest uzależniony od ambicji, gorączki i winy, lub istota, która nabywa emocje, język i intelekt.
W prawie, odpowiedzialność jest ogólnie przypisana w dwuetapowym procesie. Sędziowie i ławnicy są najpierw proszeni o ustalenie, czy dana osoba spowodowała wynik, o którym mowa – czy oskarżony pociągnął za spust pistoletu, który wystrzelił kulę, która zabiła ofiarę? Następnie muszą zdecydować, czy dana osoba zrobiła to z wymaganym zamiarem, zwanym mens rea. Zabójca, który zamierzał zabić ofiarę, może być winny morderstwa pierwszego stopnia, ale odpowiedzialność prawna przypisana komuś, kto zastrzelił ofiarę przypadkowo, może być nieumyślna lub stanowić inne, mniej poważne przestępstwo. Wiele czynników może wpływać na odpowiedzialność prawną, takich jak wiek (dzieci są zazwyczaj usprawiedliwione), przymus (jeśli ktoś przystawia ci pistolet do głowy, możesz nie być odpowiedzialny za działania, które ci poleca) i defekt umysłowy (np. niepoczytalność). Podobnie jak w przypadku określania odpowiedzialności moralnej w sądzie, próba przypisania odpowiedzialności prawnej we Frankensteinie szybko staje się skomplikowana. Choć początkowo mogłoby się wydawać, że to Victor powinien być prawnie odpowiedzialny nie tylko za istnienie stwora, ale i za spustoszenie, jakie sieje, musimy również wziąć pod uwagę, że stwór szybko rozwija zdolność racjonalnego myślenia, co pozwala uznać go za aktora zdolnego zarówno do wyrządzenia krzywdy, jak i do sformułowania zamiaru jej wyrządzenia. Biorąc pod uwagę wyrafinowany sposób, w jaki rozwija się stworzenie, pod koniec książki on sam może być prawnie odpowiedzialny za śmierć, którą powoduje.
Victor doświadcza dwóch podstawowych znaczeń słowa odpowiedzialność. On stwarza istotę (powoduje jej istnienie), a zatem ponosi przynajmniej pewną odpowiedzialność za to, co ta istota dalej zrobi. Jako twórca stworzenia Victor ma również zarówno obowiązek wobec innych, aby chronić ich przed swoim stworzeniem, jak i – zdaje się mówić Mary – obowiązek wobec swojego stworzenia, aby zapewnić, że jego istnienie jest warte zachodu. Zajmiemy się teraz tymi dwiema ideami – odpowiedzialnością za i odpowiedzialnością wobec.
Odpowiedzialność za nasze stworzenia
W bardzo prosty sposób Wiktor powoduje, że potwór istnieje. Buduje go, dobrowolnie i z nadzieją, wręcz intencją, że ożyje. To stworzenie nie jest przypadkowe. Chociaż wiele czynników może prawdopodobnie zakłócać przypisanie odpowiedzialności – w tym przymus i urojenia – nie ma sugestii, że Wiktor nie zamierza stworzyć stwora, pomimo szaleńczego sposobu, w jaki to robi. W istocie Wiktor przewiduje swoją przyszłą odpowiedzialność za istnienie stworzenia z przyjemnością i ekscytacją, a nawet triumfem: „Nowy gatunek błogosławiłby mnie jako swego stwórcę i źródło; wiele szczęśliwych i doskonałych natur zawdzięczałoby mi swoje istnienie. Żaden ojciec nie mógłby domagać się wdzięczności swego dziecka tak całkowicie, jak ja powinienem zasługiwać na ich wdzięczność” (s. 37).
Błędem Victora jest brak głębszego zastanowienia się nad potencjalnymi reperkusjami jego pracy. Chociaż mówi, że wahał się przez długi czas, jak korzystać z „zdumiewające” (s. 35) moc „obdarzyć animacji na bez życia materii” (s. 37), to wahanie jest ze względu na wiele przeszkód technicznych, które musi pokonać, a nie do jakiejkolwiek troski o wątpliwych wyników sukcesu. Rozważa dobro, które może wyniknąć z jego odkrycia – może ono doprowadzić do opracowania metody przywracania zmarłych do życia – ale nie bierze pod uwagę przyszłości swojego początkowego eksperymentalnego dzieła. Choć zdaje sobie sprawę, że uparte dążenie do osiągnięcia naukowych celów wytrąca jego życie z równowagi, zupełnie nie bierze pod uwagę możliwości, że forma, którą zszył i wkrótce ożywi, może komukolwiek zaszkodzić, w tym samemu Wiktorowi. Możemy porównać Victora do niektórych współczesnych naukowców, którzy przerwali swoją pracę, aby rozważyć jej potencjalną szkodliwość, takich jak ci, którzy zebrali się w Asilomar w połowie lat 70., aby rozważyć implikacje badań nad rekombinowanym DNA lub ci, którzy niedawno wezwali do moratorium na edycję genów germinalnych.
Niezdolność Victora do dokładnego przewidzenia odpowiedzialności – rozważenia, że mogą istnieć zarówno plusy, jak i minusy jego technicznego osiągnięcia – jest jego upadkiem. Gdy tylko stwór otwiera swoje „tępo żółte oko” (s. 41), Victora wypełnia „zapierające dech w piersiach przerażenie i obrzydzenie” (s. 42). Ucieka, początkowo tak wzburzony, że nie jest w stanie ustać w miejscu, w końcu zapada w koszmarny sen, w którym widzi swoją narzeczoną, Elżbietę, najpierw „w rozkwicie zdrowia” (s. 43), a potem jako gnijące zwłoki. Victor zostaje obudzony przez stwora, ale znów „ucieka” (s. 43). Nie jest w stanie stawić czoła swojemu stworzeniu i nie jest przygotowany na jego niezależną egzystencję.
W miarę rozwoju opowieści, początkowe reakcje emocjonalne Wiktora na widok ożywającego stwora – odraza i przerażenie – są potwierdzane przez działania stwora. Victor dowiaduje się, że stwór zabił jego młodszego brata Williama, za którego śmierć winę ponosi przyjaciółka rodziny, Justine. Ale Victor zna prawdę. Rozumie, że gdyby został skazany, byłby zamieszany w jej egzekucję, a także w zabójstwo brata – „wynik mojej ciekawości i bezprawia spowodowałby śmierć dwóch moich bliźnich” (s. 62). Bardzo cierpi z powodu tej winy – „tortury oskarżonej nie dorównywały moim; podtrzymywała ją niewinność, ale kły wyrzutów sumienia rozdzierały moje łono i nie chciały zrezygnować ze swego uchwytu” (s. 65). Nie robi jednak nic, by interweniować. Dziewczyna zostaje niesłusznie skazana. „Ja, nie w czynie, ale w skutkach, byłem prawdziwym mordercą” (s. 75).
Victor nadal uważa się za odpowiedzialnego zarówno za istnienie przerażającej istoty, jak i za jej śmiertelne czyny. Spędza swoje pozostałe dni na ziemi, ścigając stwora przez Arktykę, zamierzając go zabić. W tym rozumieniu swojej odpowiedzialności jest jednak osamotniony – nikt inny w powieści nie postrzega Victora inaczej, jak tylko jako ofiarę niewysłowionego nieszczęścia. Chociaż w pewnym momencie zostaje oskarżony o zamordowanie swojego przyjaciela Henry’ego Clervala – który zostaje zabity przez stwora – zarzut ten zostaje ostatecznie oddalony (ironicznie, kiedy Victor opuszcza więzienie, jeden z obserwatorów zauważa: „Być może jest niewinny morderstwa, ale z pewnością ma złe sumienie”). Nawet Robert Walton, odkrywca, który spotkał Victora na lodzie i któremu Victor opowiada całą swoją historię, ocenia go jako szlachetnego, łagodnego i mądrego. Sumieniu Victora – i czytelnika – pozostawiamy ocenę, w jakim stopniu powinien on odpowiadać za czyny stwora. W tej kwestii Wiktor jest zdecydowany. Chociaż przyznaje, że nie zamierzał stworzyć istoty zdolnej do takiego zła, nadal uważa się za odpowiedzialnego za jej istnienie i za śmierć, którą ona powoduje, i umiera, wierząc, że jest zobowiązany wobec swoich bliźnich do zniszczenia swojego stworzenia.
Odpowiedzialność wobec naszych stworzeń
Na łożu śmierci Wiktor przyznaje również, że jest odpowiedzialny nie tylko za stworzenie, ale również wobec niego: „Byłem (…) zobowiązany wobec niego, aby zapewnić, na ile to było w mojej mocy, jego szczęście i dobrobyt” (s. 181). Sam stwór wysuwa ten argument z całą mocą, gdy konfrontuje się z Wiktorem w górach nad doliną Chamonix. Stwór relacjonuje wszystko, co wydarzyło się od czasu, gdy Victor go porzucił. Nauczył się znajdować pożywienie i schronienie. Obserwując z bliska ludzką rodzinę, nauczył się emocji i relacji, a także tego, jak mówić i czytać. Znajdując kolekcję książek, poznał podstawy ludzkiego społeczeństwa i historii. Jednak przy każdej próbie nawiązania kontaktu z ludźmi, stworzenie jest fatalnie odrzucane – czasami nawet atakowane. Dowiaduje się, że ludzie mają do niego wstręt. Dochodząc do wniosku, że ludzie nigdy nie przyjmą go do swojej moralnej wspólnoty, zaczyna postrzegać ludzi jako wrogów. Swój ból i samotność składa teraz u stóp Victora: „Nieczuły, bezduszny stwórco! obdarzyłeś mnie postrzeganiem i namiętnościami, a potem rzuciłeś mnie za granicę jako przedmiot pogardy i zgrozy ludzkości. Ale tylko do ciebie miałem prawo domagać się litości i zadośćuczynienia, i od ciebie postanowiłem szukać tej sprawiedliwości, którą próżno usiłowałem uzyskać od jakiejkolwiek innej istoty, która nosiła ludzką postać” (s. 116).
Aby ukoić swoją samotność, wściekłość i ból, stwór żąda od Wiktora „stworzenia dla mnie samicy, z którą mógłbym żyć w wymianie tych sympatii, które są niezbędne dla mojej istoty” (s. 120). Stwór próbuje przemówić Wiktorowi do rozsądku: „O! mój stwórco, uczyń mnie szczęśliwym; pozwól mi czuć wdzięczność wobec ciebie za jedną korzyść! Pozwól mi zobaczyć, że wzbudzam sympatię jakiejś istniejącej rzeczy; nie odmawiaj mi mojej prośby!” (p. 121). Chociaż sympatia Wiktora jest wzbudzona przez historię stworzenia i jego prośbę o towarzystwo, Wiktor natychmiast odmawia z poczucia odpowiedzialności za ochronę świata przed „niegodziwością” (s. 139).
Poprzez stworzenie przez wynalazcę istoty czującej – w szczególności takiej, której intelekt i emocje rywalizują lub przewyższają te, które posiada jej domniemany bohater – Mary wyostrza punkt dotyczący odpowiedzialności, jaką możemy być winni naszym stworzeniom. Rodzice rozumieją tę kwestię (i na wiele sposobów Wiktor jest postawiony w roli rodzica – choć takiego, który odrzuca i porzuca swoje dziecko). I tak samo naukowcy pracujący nad stworzeniem nowych lub zmodyfikowanych form życia muszą ponosić odpowiedzialność wobec swoich tworów. Można pójść jeszcze dalej: poczucia odpowiedzialności może doświadczać każdy, kto wkłada czas i energię w jakiś projekt, nawet jeśli nie skutkuje on powstaniem nowej formy życia. Możemy zasadnie mówić o poczuciu obowiązku wobec naszej pracy – w tym wobec naszych wyników, pomysłów czy odkryć – że zasługuje ona na publikację, dalszy rozwój czy uznanie za wartościową nie tylko dlatego, że może przynieść korzyść innym czy chwałę nam samym, ale ze względu na wewnętrzną wartość nowej wiedzy.
Odpowiedzialność jako doświadczenie
Jednym z najbardziej uderzających aspektów traktowania przez Mary odpowiedzialności jest przedstawienie jej emocjonalnego i fizycznego żniwa. Zanim Victor zyskuje jakiekolwiek pojęcie o śmiertelnych konsekwencjach swojej pracy naukowej lub o uciążliwych obowiązkach, jakie w związku z tym na siebie przyjął, doświadcza odpowiedzialności jako stanu emocjonalnego i fizycznego. W chwili, gdy ożywia swoje dzieło, „piękno snu zniknęło, a zapierające dech w piersiach przerażenie i obrzydzenie wypełniły moje serce” (s. 42). Wybiega z pokoju, chodzi w tę i z powrotem, „nie mogąc zmusić umysłu do snu” (s. 42), zapada w sen pełen koszmarów zwiastujących śmierć narzeczonej, budzi się zlany zimnym potem, z konwulsyjnie drżącymi kończynami. Wychodzi na zewnątrz i przypadkowo spotyka swojego przyjaciela Henry’ego Clervala, który zauważa jego niespokojny nastrój, a następnie spędza kilka miesięcy pielęgnując Victora przez „nerwową gorączkę”, podczas której „forma potwora, któremu nadałem istnienie, była na zawsze przed moimi oczami, a ja nieustannie szalałem na jego temat” (s. 46).
Victor wraca do zdrowia po tym pierwszym epizodzie, ale jego powrót do zdrowia jest krótkotrwały. Gdy stwór zabija jego rodzinę i przyjaciół, Victor zmaga się ze świadomością, że jest odpowiedzialny za istnienie stwora i do pewnego stopnia jest zatem odpowiedzialny za jego czyny. Jego żal po śmierci małego Williama, a potem Henry’ego potęguje poczucie winy za rolę, jaką odegrał w ich śmierci. Nie może spać, a jego zdrowie fizyczne podupada. Jego zatroskany ojciec błaga go, by wyszedł poza swój smutek i wrócił do świata, „gdyż nadmierny smutek uniemożliwia poprawę, radość, a nawet wykonywanie codziennych czynności, bez których żaden człowiek nie nadaje się do społeczeństwa”. Ale Wiktor nie jest w stanie odpowiedzieć: „Powinienem był pierwszy ukryć swój żal i pocieszyć przyjaciół, gdyby wyrzuty sumienia nie zmieszały swej goryczy z innymi moimi doznaniami” (s. 72).
W miarę rozwoju fabuły Wiktor nadal cierpi emocjonalnie i fizycznie. Jego rodzina i przyjaciele są zaniepokojeni i próbują mu pomóc, ale Victor nie może być osiągnięty. Wycofuje się z ich towarzystwa, pływając bez celu łódką po jeziorze, nie mogąc odnaleźć spokoju. Wędruje po górach w czasie ulewy. Wyjeżdża do Anglii, niby po to, by zobaczyć świat przed ustatkowaniem się w małżeństwie, ale w rzeczywistości po to, by zbudować kolejną istotę. Opisuje ten czas jako „dwa lata wygnania” (s. 130) i ubolewa nad tym, że nie potrafi cieszyć się podróżą ani ludźmi, których spotyka na swojej drodze. Opisuje wizytę w Oksfordzie, zauważając, że „cieszył się tą sceną; a jednak moja radość została zakłócona zarówno przez pamięć o przeszłości, jak i oczekiwanie przyszłości. … Jestem wysadzonym drzewem; bełt wszedł w moją duszę; i czułem wtedy, że powinienem przetrwać, aby pokazać, co wkrótce przestanie być – nędzne widowisko rozbitego człowieczeństwa, żałosne dla innych i odrażające dla siebie” (s. 135).
Jak książka się kończy, Victor leżał umierający w łodzi Waltona. Badacz i czytelnik nie mają wątpliwości co do tego, co go zabiło. Kiedy stwór wchodzi na pokład łodzi i widzi świeżo zmarłego Victora, rości sobie prawo do odpowiedzialności za jego śmierć – „To także moja ofiara!”, woła stwór. „Ja, który nieodwracalnie zniszczyłem ciebie, niszcząc wszystko, co kochałeś” (s. 183). Jednak nie tylko utrata rodziny i przyjaciół niszczy Victora, ale także poczucie winy i wyrzuty sumienia, które pojawiły się wraz z byciem tym, który tak naiwnie stworzył stwora i dał mu życie.
Podsumowanie
W Frankensteinie Mary Shelley bada co najmniej trzy aspekty odpowiedzialności: Odpowiedzialność Victora za śmiertelne czyny popełnione przez jego stworzenie i zagrożenie, jakie istnienie stwora stanowi dla jego rodziny, przyjaciół i, jak obawia się Victor, dla całego świata; odpowiedzialność Victora wobec swego stworzenia za jego dobro i pomyślność; oraz konsekwencje tej ważkiej odpowiedzialności dla Victora zarówno fizyczne, jak i emocjonalne.
Powieść jest gotyckim horrorem – fabuła jest fantastyczna, sceneria dramatyczna, a bohater skazany na zagładę. Ale jest to także opowieść ostrzegawcza, z poważnym przesłaniem dotyczącym społecznej odpowiedzialności naukowców i inżynierów. Mary wyraża obawę, że niekontrolowany naukowy entuzjazm może wyrządzić nieprzewidziane szkody. Dla Victora naukowa ciekawość zagraża integralności jego rodziny i zakłóca jego zdolność do angażowania się w życie przyrody i nawiązywania relacji. Stwarzając bohatera, który tak bardzo cierpi z powodu nieprzewidzenia konsekwencji swojej pracy, Mary nakłania swoich czytelników do cnoty pokory i powściągliwości. Tworząc istotę, która cierpi tak bardzo, ponieważ jest pogardzana i odrzucana przez nietolerancyjne ludzkie społeczeństwo, Mary prosi nas o rozważenie naszych zobowiązań wobec naszych stworzeń, zanim powołamy je do życia.
Czytelnik zastanawia się, czy historia mogłaby potoczyć się inaczej, gdyby Victor zachował się bardziej odpowiedzialnie. Może przewidziałby brutalną siłę swojego stworzenia i zdecydowałby się go nie tworzyć, albo może zmieniłby swój plan tak, aby stwór był mniej potężny i mniej przerażający? Czy zamiast porzucać stworzenie, mógł wejść w swoją rodzicielską rolę i pracować nad zapewnieniem mu szczęśliwej egzystencji? Mary nie mówi nam, co Victor powinien był zrobić inaczej – to jest praca refleksyjna, którą my, czytelnicy, musimy wykonać, rozważając naszą własną odpowiedzialność wobec i za nasze współczesne stworzenia.
Pytania do dyskusji
-
Powieść przedstawia skrajny przypadek odpowiedzialności naukowej, ale wszyscy jesteśmy wplątani w sytuacje, w których jesteśmy odpowiedzialni wobec norm moralnych, konkretnych idei i innych ludzi. Jakie rodzaje odpowiedzialności ponosisz jako naukowiec, obywatel, twórca, człowiek? Jak definiujesz tę odpowiedzialność? I co to znaczy „czuć” je?
-
Johnston argumentuje, że Victor doświadcza dwóch form odpowiedzialności: odpowiedzialności za i odpowiedzialności wobec. Czy istnieją inne rodzaje odpowiedzialności, w szczególności formy odpowiedzialności wspólnej lub zbiorowej?
Pytania
-
Powieść przedstawia skrajny przypadek odpowiedzialności naukowej, ale wszyscy jesteśmy uwikłani w sytuacje, w których jesteśmy odpowiedzialni wobec norm moralnych, konkretnych idei i innych ludzi. Jakie rodzaje odpowiedzialności ponosisz jako naukowiec, obywatel, twórca, istota ludzka? Jak definiujesz tę odpowiedzialność? I co to znaczy „czuć” je?
-
Johnston argumentuje, że Victor doświadcza dwóch form odpowiedzialności: odpowiedzialności za i odpowiedzialności wobec. Czy istnieją inne rodzaje odpowiedzialności, w szczególności formy odpowiedzialności wspólnej lub zbiorowej?
.