A mum-of-two who spent her life avoiding the sun discovered the tiny scab on her nose she ignored for a year was deadly skin cancer.
Katy Flynn, z Harpurhey, Manchester, zignorowała plamkę wielkości pinezki na boku nosa po tym, jak pojawiła się w nocy w grudniu 2016 roku.
Wspomniała o tym tylko mimochodem do swojego lekarza pierwszego kontaktu rok później podczas wizyty na coś innego.
Nawet wtedy 31-latka twierdzi, że znak został odrzucony jako „nic, czym można się martwić”, ale skierowała zdjęcia swojej twarzy do dermatologów, którzy ostatecznie przepisali żel, aby oczyścić nieprawidłowe komórki w styczniu 2018 roku.
Ale po miesiącach nieudanych zabiegów mających na celu oczyszczenie strupa, asystentka bankowości internetowej Katy wróciła do swojego lekarza rodzinnego i ostatecznie zdiagnozowano u niej raka podstawnokomórkowego, formę raka skóry, w lutym tego roku.
Teraz została z czterocalową blizną na twarzy, gdzie lekarze ściągnęli skórę z jej czoła, aby przykryć części jej nosa, które odcięli – pozostawiając ją z otwartym płatem na czole przez cztery tygodnie, aby umożliwić odrastanie ciała.
Odważna mama, która jest zaręczona z chłopakiem, Chrisem, 33, ujawniła, że nigdy nie powiedziała swoim dwóm córkom, Miley, dziewięć, i Abbie, pięć, miała raka, a nawet pokazała im zdjęcia pacjentów z klapką na czole z góry, aby nie byli przerażeni, kiedy wróciła do domu.
Katy powiedziała: „Po prostu obudziłam się z tym pewnego dnia, to był tylko mały strupek wielkości kropki długopisu, więc po prostu założyłam, że jedna z dziewczyn złapała mnie swoimi paznokciami.
„Byłam w szoku, kiedy lekarze powiedzieli mi, że to rak skóry.
„Zawsze byłam poszukiwaczem cienia, unikam słońca za wszelką cenę.
„Kiedy jadę na wakacje, jestem od stóp do głów w faktorze 50 przez cały czas.
„Moi przyjaciele śmieją się ze mnie, ponieważ oni wszyscy będą rozłożeni na słońcu, a ja będę siedział w cieniu z moją książką.
„Jedyny raz, kiedy kiedykolwiek próbowałem iść na leżaku był na minutę jako nastolatek i nienawidziłem tego, więc od razu zszedłem.
„Nigdy nie sądziłam, że mi się to przytrafi, ale uświadomiło mi to, że każdy może dostać raka skóry – niezależnie od tego, czy jesteś poszukiwaczem słońca, czy nie.”
Przez sześć miesięcy po pierwszym zauważeniu strupa w grudniu 2016 roku, Katy całkowicie go zignorowała, zanim spędziła sześć miesięcy, używając kremów nawilżających i kremów, aby się go pozbyć – myśląc, że to egzema lub infekcja bakteryjna.
Wspomniała o tym swojemu lekarzowi w grudniu 2017 roku, kiedy nadal się nie przesunął, a w styczniu 2018 roku został skierowany z powrotem do dermatologów, kiedy urósł do wielkości 5p.
Tam medycy zdiagnozowali u niej rogowacenie słoneczne, przedrakowe uszkodzenie słoneczne, które, jeśli pozostanie nieleczone, może przekształcić się w raka skóry.
Katy przepisano żel miejscowy, aby zabić wszelkie komórki przedrakowe i wysłano na jej drogę – ale pomimo stosowania leczenia przez kolejny rok, strup wciąż powracał coraz większy.
Powiedziała: „Strupek wciąż odpadał i odrastał przez około sześć miesięcy, ale ze względu na to, gdzie był, po prostu myślałam, że powstrzymuje go przed prawidłowym gojeniem.
„Krwawiłby po tym, jak umyłam twarz i osuszyłam ją ręcznikiem, ale nigdy niczego nie podejrzewałam.
„Do końca 2017 roku po prostu używałem kremów nawilżających i różnych kremów, ale kiedy to nie wyjaśniło, pomyślałem, że może to być odrobina egzemy lub infekcji bakteryjnej.
„W końcu przepisano mi żel, aby zabić komórki przedrakowe.
„Kiedy to nie zadziałało, ten sam strup powrócił, ale większy niż wcześniej, tym razem wielkości pięciopensówki, więc wróciłam do lekarza.”
Kiedy Katy ścigała więcej odpowiedzi w grudniu 2018 roku, dermatolodzy postanowili pobrać biopsje z jej nosa, a kiedy wyniki wróciły w lutym tego roku, jej najgorsze obawy zostały potwierdzone.
Medycy zarezerwowali Katy do kliniki chirurgii dziennej w Salford Royal Hospital we wrześniu, gdzie lekarze wykonali operację Mohsa – procedurę, która zabiera małe kawałki skóry i bada każdy kawałek, dopóki cały rak nie zostanie usunięty.
Po sześciu godzinach operacji, Katy została skierowana do The Christie Hospital w Manchesterze tego samego dnia na rekonstrukcję twarzy, która pozostawiłaby ją z otwartym płatem skóry przez następny miesiąc.
Wycinając skórę z górnej części jej czoła i ściągając ją w dół, aby dołączyć do nosa, lekarze musieli zostawić Katy z otwartym płatem na całej twarzy, aby skóra pozostała żywa i zaczęła rosnąć na tyle, aby mogli przeszczepić ją tam, gdzie usunięto komórki rakowe.
Katy powiedziała: „Jak tylko dowiedziałam się, że nie zagraża to życiu i że jest coś, co mogę z tym zrobić, poczułam ulgę, ponieważ to zawsze było moje największe zmartwienie.
„Nie jestem zachwycona tym, jak to wygląda, ale nie ma sensu się tym przejmować.
„Kiedy miałam płat na czole, tak naprawdę nie wychodziłam z domu, oprócz odbierania dzieci ze szkoły.
„Nie mogłam stawić czoła wszystkim pytaniom, nie chciałam musieć na nie odpowiadać.
„W domu nigdy nie używałam słowa 'rak’ przy dzieciach – niedawno straciły dziadka na raka, więc nie chciałam, żeby kojarzyły to, co miałam z kimś umierającym.
„Powiedziałam im tylko, że mam trochę skóry na twarzy, którą trzeba odciąć, a oni zamierzają ją zastąpić zdrowszymi częściami mojej skóry.
„Kiedy wiedziałam, że będę miała płat na czole, upewniłam się, że pokażę im zdjęcia, jak to będzie wyglądać.
„Byłam przerażona myślą, że wrócę do domu, a oni będą się mnie bać.”
Kiedy skóra odrosła na tyle, aby pokryć ranę, Katy wróciła do szpitala w październiku tego roku, aby lekarze mogli zszyć płat z powrotem na miejsce i pozwolić jej twarzy się zagoić.
Teraz pracownica banku ma czterocalową bliznę od czoła do nosa, i chociaż przyznaje, że jest zdenerwowana w kontaktach z klientami, którzy nie znają jej historii, czuje się szczęśliwa, że jest tutaj.
Katy powiedziała: „Nie jestem naprawdę zaniepokojony ludźmi gapiącymi się na mnie na ulicy, ale jestem zdenerwowany powrotem do pracy.
„Wielu moich klientów mam do czynienia z czatem wideo, więc będą widzieć tylko migawkę mnie – moją głowę i ramiona – i to sprawia, że czuję się trochę niepewnie.
„Zastanawiam się, czy gdyby lekarze zrobili biopsję na początku, a nie próbowali zdiagnozować mnie na podstawie zdjęć, to czy tak by się to potoczyło.”
„Ale stało się to teraz i jestem szczęśliwa, że nie zagrażało to życiu i nadal jestem tu dla moich dzieci i przyszłego męża.”