Określenie dokładnie, jak bardzo powinniśmy się martwić zjawiskiem, które eksperci nazywają teraz VAPI (vaping-associated pulmonary illness), było co najmniej wyzwaniem. Do tej pory przypisano jej 47 zgonów i 2,290 potwierdzonych i prawdopodobnych przypadków w Stanach Zjednoczonych. Większość wiadomości – i proponowanych reakcji legislacyjnych – skupiła się na produktach nikotynowych, takich jak Juul, którego dyrektor generalny ustąpił z funkcji pośród tych obaw o zdrowie publiczne i został zastąpiony przez członka zarządu Altrii, imperium papierosowego. Walmart, który nadal będzie sprzedawał papierosy (i broń), ogłosił plany zaprzestania sprzedaży e-papierosów, a kilka stanów zakazało ich sprzedaży.
Ale CDC od tego czasu zidentyfikowało octan witaminy E jako prawdopodobnego winowajcę (lub, według ich słów, „substancję chemiczną budzącą obawy”). Substancja chemiczna była obecna we wszystkich 29 próbkach płynów przekazanych CDC do testów i została zidentyfikowana jako niegdyś popularny dodatek do czarnorynkowych wkładów THC. Nie oznacza to, że wiemy, że wszystkie wkłady THC bez witaminy E są całkowicie bezpieczne; ponieważ produkty te są stosunkowo nowe, a przepisy różnią się w poszczególnych stanach, wciąż wiele nie wiemy na temat bezpieczeństwa wapowania. Irytujące jest to, że kiedy mówimy „vaping”, możemy odnosić się do używania e-papierosów lub marihuany, myląc te dwa pojęcia. We wczesnych miesiącach kryzysu związanego z vapingiem, część historii związana z marihuaną przeleciała pod radarem, z wyjątkiem stron poświęconych konopiom, takich jak Leafly.
Wiele organizacji popierających marihuanę ostrzegło konsumentów, aby nie kupowali produktów THC od nielicencjonowanych sprzedawców. Tymczasem CDC zaleca obecnie całkowite powstrzymanie się od wapowania THC. Zanim CDC zidentyfikowało witaminę E jako czynnik sprawczy, The Cut rozmawiało z szeregiem ekspertów, którzy badają i pracują z konopiami indyjskimi, aby określić najlepsze praktyki dla użytkowników konopi indyjskich, zarówno tych przypadkowych, jak i częstych, w tym okresie niepewności związanej z wapowaniem.
Czy przesadzamy z reakcją?
Zależy, kogo zapytasz. Andrew Hathaway, profesor socjologii na Uniwersytecie w Guelph w Kanadzie, mówi, że rozsądnie jest, aby ludzie (np. vaperzy) byli sceptyczni co do ilości uwagi poświęcanej VAPI. „Nie umniejszając tragedii, ale kiedy widzisz tę panikę w kraju liczącym 300 milionów ludzi, ma to znamiona paniki moralnej” – mówi. „
Stephen Bright, starszy wykładowca uzależnień na Edith Cowan University w Australii, który specjalizuje się w redukcji szkód, martwi się, że reaktywne ustawodawstwo dotyczące vapingu może mieć niezamierzone konsekwencje. „Kiedy pojawia się moralna panika, rządy muszą być postrzegane jako reagujące w jakiś sposób, ponieważ ludzie są zaniepokojeni, a kiedy reagują bardzo szybko, często to, co robią, nie jest oparte na dowodach i może mieć niezamierzone negatywne skutki” – mówi. W swoich badaniach nad reakcją australijskiego rządu na syntetyczne produkty z konopi, Bright odkrył, że całkowite zakazanie produktów czasami skutkowało wprowadzeniem na rynek nowszych, mniej zrozumiałych produktów psychoaktywnych. Porównuje on całkowity zakaz, taki jak te coraz częściej spotykane w Stanach Zjednoczonych, do „młota kowalskiego na gwoździu”. Bardziej skutecznym podejściem jest stosowanie rygorystycznych przepisów, mówi Bright.
Czy długopisy z ziołem są tak samo niebezpieczne jak wapowanie nikotyny?
W skrócie – tak, potencjalnie. Wapowanie oleju THC stało się w ostatnich latach popularną alternatywą dla palenia trawki, głównie ze względu na wygodę, brak zapachu i moc produktu. Tak jak Juul prawdopodobnie zdobył segmenty rynku dla niepalących, tak długopisy z ziołem są szczególnie atrakcyjne dla początkujących użytkowników marihuany. „Dało to ludziom, którzy nie byli zdeklarowanymi, chronicznymi palaczami marihuany – mamom piłkarzy, babciom – możliwość czerpania korzyści z konsumpcji marihuany bez obaw o szkody związane z paleniem” – mówi Hathaway. I podobnie jak Juul był promowany jako z natury bezpieczniejszy niż palenie papierosów, reklamy płynnych wkładów z marihuaną promują ich zdolność do dostarczania „czystszego” haju.
Ale płynne wkłady z marihuaną są stosunkowo nowym i niezbadanym produktem, a kryteria ich regulacji są nieregularne w zależności od stanu. Chociaż większość wkładów zidentyfikowanych przez CDC została zakupiona nielegalnie (wiele z nich pod marką „Dank Vapes”), lekarze zajmujący się marihuaną leczniczą wyrażają obawy dotyczące również legalnych wkładów. Erick Kaufman jest lekarzem konopi pracującym w Oklahomie, gdzie legalna medyczna marihuana ma mniej niż rok. „W Oklahomie, wszystko co musisz mieć to 2500 dolarów i mieć 25 lat, i możesz otrzymać licencję na otwarcie własnego dyspensarium” – mówi. „Mamy ponad tysiąc dyspensariów. Wiele osób, które weszły w ten biznes, to ludzie, którzy w przeszłości sprzedawali trawkę nielegalnie, a teraz robią to legalnie i mogą pozyskiwać produkt od kogokolwiek, kogo chcą.”
Kaufman martwi się, że luźne regulacje pozwolą sprzedawcom przedkładać zysk nad bezpieczeństwo, zwłaszcza w przypadku produktów do palenia. „Uzyskanie destylatu THC nie jest wcale trudne”, mówi. „Jest to stosunkowo niedroga metoda ekstrakcji węglowodorów dla THC, a zysk jest tak duży, że myślę, że to Dziki Zachód.”
Aby było jasne, Kaufman nie martwi się o samo THC, ale o to, z czym jest zmieszane: W szczególności octan witaminy E, ale także inne możliwe środki rozcieńczające i pestycydy. I choć legalne dyspensaria w niektórych stanach są zobowiązane do testowania swoich produktów na obecność pestycydów i innych zanieczyszczeń, witamina E nie jest wśród nich – choć niektóre laboratoria dobrowolnie zaczęły dodawać ją do swojego spisu testów. Wśród nich jest BelCosta Labs, laboratorium testujące marihuanę w Kalifornii. „Jest wiele innych rozpuszczalników i innych rzeczy, którym się przyglądamy, ale tego nie było na liście i prawdopodobnie dlatego ludzie go używali”, mówi dyrektor generalny Myron Ronay. Charakter testów laboratoryjnych (wśród nielicznych stanów, które w ogóle ich wymagają) pozostawia otwartą możliwość, że nowe substancje chemiczne zostaną po prostu zastąpione tymi, które zostały dodane do listy testów laboratoryjnych. I choć Ronay mówi, że „większość” legalnych dyspensarni w Kalifornii nie używa środków tnących lub zagęszczających w swoich nabojach THC, nie może zagwarantować, że żaden z nich tego nie robi. „Państwa muszą mieć proces testowania na obecność pestycydów, rozpuszczalników i środków tnących”, mówi Ronay. „A indywidualni właściciele marek pokazują, że nie używają środków tnących.”
Choć niektóre marki kartridży vape były chętne do zdystansowania swoich produktów od VAPI, większość kontynuowała działalność jak zwykle, często z niewielkim lub żadnym dowodem merytorycznym stojącym za twierdzeniami, że ich produkty są bezpieczne – co jest trudnym twierdzeniem dla każdej firmy, aby zrobić to zgodnie z prawdą, biorąc pod uwagę brak regulacji w całym kraju.
Czy wapowanie CBD jest bezpieczniejsze niż wapowanie THC?
Nie, a niektórzy eksperci martwią się, że może być bardziej niebezpieczne. Chociaż CBD jest niepsychoaktywnym składnikiem marihuany i jest o wiele łatwiej dostępne niż THC, jego regulacja jest jeszcze bardziej nieobliczalna. „Mam poważne obawy o zdrowie i bezpieczeństwo społeczeństwa używającego produktów CBD, ponieważ nie ma żadnych regulacji” – mówi Ronay. „W większości miejsc, e-papierosy i legalna marihuana mają jakieś, ale CBD ma zero. To przerażające, że ludzie nie wiedzą, co jest w CBD.”
Ponieważ CBD jest obecnie sprzedawane jako rodzaj „witaminy” w świecie wellness, firmy mogą powiedzieć, że jest w prawie wszystkim, od kawy po legginsy. W najlepszym przypadku, CBD reklamowane w produkcie nie zrobi wiele z niczego, ale w najgorszych przypadkach, Ronay martwi się, że istnieje znaczna możliwość wprowadzenia nieujawnionych środków chemicznych, częściowo dlatego, że roszczenia wokół jego efektów są tak mgliste. Bright zgadza się z tym. „W Stanach Zjednoczonych, szczególnie w przypadku produktów CBD, nie ma wystarczających regulacji” – mówi. „W Australii CBD jest narkotykiem z listy 8, więc w USA byłoby jak narkotyk z listy 2. Nie możesz po prostu wejść do sklepu 7-11 i go kupić.”
Jaki jest więc najbezpieczniejszy sposób spożywania marihuany?
Wszyscy, oprócz najbardziej zaangażowanych palaczy, zgadzają się, że marihuana nigdy nie jest całkowicie pozbawiona ryzyka – chociaż, co ważne, wielu badaczy uważa również, że marihuana jest bezpieczniejsza zarówno od papierosów, jak i od alkoholu. Skoro wapowanie olejku THC jest, przynajmniej na razie, niezbadaną metodą konsumpcji marihuany, jaka jest najlepsza alternatywa?
Radhika Ratnabalasuriar, lekarz medycyny ratunkowej i praktykujący medyczną marihuanę, która posługuje się pseudonimem „Dr. Rad”, zaleca swoim pacjentom używanie kapsułek i/lub nalewek jako pierwszą linię konsumpcji, a palenie jako drugą. „Zanim zaczęliśmy mówić o urazach płuc związanych z wapowaniem, wiedzieliśmy, że istnieje ryzyko nawracającego zapalenia oskrzeli i krtani, ale stwierdziliśmy też, że kiedy ludzie przestawali wdychać, uszkodzenia płuc były zwykle odwracalne i były to łagodne przypadki” – mówi dr Rad. Doustne i nalewki pozwalają całkowicie uniknąć tego ryzyka, mówi.
„Kiedy coś jesz, to przechodzi przez ten wolniejszy metabolizm, i dlatego trwa to 60-120 minut, aby kopnąć, ale nie dostajesz tego bezpośredniego narażenia na płuca.” Chociaż dr Rad przyznaje, że pacjentom może być trudno czekać (i trudno przewidzieć, ile należy wziąć), efekty są długotrwałe, a ona lubi unikać ryzyka dla płuc pacjentów.
Dla tych, którzy wolą bezpośredniość palenia, ale nadal chcą oszczędzić swoje płuca tak bardzo, jak to możliwe, Kaufman zaleca waporyzator do suchego ziela, taki jak Aegis lub podobny. (Istnieje wiele takich urządzeń i praktycznie wszystkie z nich są sprzedawane jako przeznaczone do „mielonego materiału”. Mają na myśli trawkę.) Urządzenia te działają jak małe piekarniki, pozwalając użytkownikom uniknąć spalania i związanego z tym dymu. A ponieważ używasz prawdziwej rośliny, otrzymujesz wszystkie korzyści, jakie ma ona do zaoferowania.
„Rzeczywista roślina konopi ma 100 różnych składników aktywnych, które współpracują ze sobą w tym, co nazywamy efektem świta, a kiedy ktoś izoluje THC i sprzedaje go tobie, tracisz wiele naprawdę pomocnych związków, które pochodzą z kwiatu”, mówi Kaufman. „Jeśli nie chcesz po prostu dostać głupiego haju, widzieć rzeczy i popadać w paranoję, po co z tym zadzierać?”
Ten artykuł został zaktualizowany.