W świecie, w którym choroba czai się w każdej toalecie i na każdym pasku metra, mydła antybakteryjne dają ludziom poczucie kontroli, mokry koc bezpieczeństwa. Ale już nie teraz. Dziś Food and Drug Administration ogłosiła, że wycofuje z rynku szeroką gamę mydeł antybakteryjnych, powołując się na brak dowodów, że działają—i wzmacniając ideę, że faktycznie mogą one zaostrzyć nadchodzące zagrożenie oporności na antybiotyki.
FDA po raz pierwszy zaproponowała zakaz stosowania mydeł antybakteryjnych w 2013 roku. Od tego czasu poprosiła producentów mydła o przedstawienie danych wskazujących, że ich produkty lepiej radzą sobie z utrzymaniem zarazków chorobotwórczych z dala od ciała niż zwykłe mydło i woda, bez negatywnych skutków dla zdrowia. Agencja uznała, że wyniki są albo niekompletne, albo nieprzekonujące. „Nie uzyskaliśmy potwierdzenia, że te produkty są szkodliwe,” powiedziała rzeczniczka FDA Andrea Fischer. „Ale nie ma wystarczających danych, aby uzasadnić ich skuteczność”. Wniosek z tego taki: Trzymaj się mycia rąk z dobrym ol’ mydłem i wodą.
Przeciwbakteryjny triklosan został wprowadzony do szpitali z powrotem w latach 60-tych, ale do lat 80-tych, marketerzy mydła zobaczyli okazję, aby dostać się w gospodarstwach domowych w całych Stanach Zjednoczonych: oferując obietnicę codziennej ochrony konsumentów. Ale większość chorób, na które ludzie powszechnie zapadają – przeziębienia, grypa żołądkowa, ból gardła – jest wywoływana przez wirusy, a nie bakterie. „Dowody są mocne, że te produkty nie zmniejszają zachorowań na choroby zakaźne” – mówi Allison Aiello, profesor epidemiologii w Gillings School of Public Health w Chapel Hill, która od lat bada triklosan. Bakterie takie jak salmonella i E. coli są powszechnie spotykane w żywności, a mycie rąk nie zrobi tam żadnej różnicy.
Na koniec, i co najważniejsze, triklosan i substancje chemiczne takie jak on rzadko występują w wystarczająco wysokich stężeniach w produktach konsumenckich, aby zabić wszystkie bakterie na skórze. W tych niskich stężeniach, zamiast tego wywierają selektywną presję na bakterie, pozwalając im na szybką ewolucję przystosowań-jeden mechanizm komórkowy, który zasysa triklosan i wypompowuje go z powrotem, prawie jak odruch wymiotny. Dodając te adaptacje, otrzymujemy odporność bakterii, która jest przekazywana genetycznie i w końcu otrzymujemy… naszych przyszłych superbug overlords. „Możesz przyczynić się do subletalnej ekspozycji ,” mówi Aiello, „a następnie masz dość niebezpieczną sytuację na rękach, jeśli chodzi o zmianę odporności na antybiotyki.”
Nowy zakaz FDA pomoże usunąć niektóre z tej ewolucyjnej presji na światowe mikroby. Od września 2017 r. mydła do rąk i mycia ciała nie mogą już zawierać triclosanu, triclocarban, ani żadnej z 17 innych specyficznych substancji chemicznych o właściwościach bakteriobójczych. Do tego czasu producenci muszą albo zmienić formułę swoich produktów, albo całkowicie wycofać je z rynku. Orzeczenie nie ma wpływu na zawierające triklosan produkty antyseptyczne stosowane w szpitalach i innych placówkach służby zdrowia, ani na środki odkażające do rąk na bazie alkoholu, które FDA rozpatruje oddzielnie. Rulings dla tych są przewidziane na 2018 i 2019, odpowiednio.
W międzyczasie, jest każdy powód, aby myśleć, że normalne mydło jest nadal wielką obroną przed infekcją—i to faktycznie metoda, która może informować przyszłych strategii przeciwko robakom. Podczas gdy klasyczna kombinacja nie zabija zarazków, to mechanicznie usuwa je z twoich rąk, z pomocą odrobiny chemii. Mydła podstawowe składają się z rozpuszczalnych w wodzie soli potasowych kwasów tłuszczowych. Wyobraź sobie ujemnie naładowaną „główkę”, która jest hydrofilowa, czyli lubiąca wodę. Jest ona połączona z długim hydrofobowym łańcuchem węglowodorowym. Kiedy myjesz ręce, ogon chwyta się związków organicznych, takich jak gleba, żywność, bakterie i wirusy – a głowa odciąga wszystkie te rzeczy od skóry, zakłócając zdolność mikroba do ponownego zaczepienia się. Teraz uwięzione w kuleczkach tłuszczu na zewnątrz, wody na zewnątrz, mikroby są łatwo zmywane w odpływie.
To całkiem sprytna strategia. Więc zamiast skupiać się na zabijaniu ich wszystkich, co by było, gdybyśmy skupili się na utrzymywaniu bakterii i wirusów z dala od rzeczy? Na przykład mydła super-bakteriofilne? Zaawansowane technologicznie powierzchnie szpitalne, które imitują skórę rekina, zapobiegając rozwojowi niebezpiecznych bakterii? Albo co z materiałami inżynieryjnymi, do których bakterie nie mogą się całkowicie przykleić? Kreatywność wykraczająca poza bakteryjne bombardowanie jest już dawno spóźniona. Naukowcy dziękują FDA za nacisk, nawet jeśli producenci mydła nie są.