Według niektórych hałaśliwych ludzi na mediach społecznościowych, nie ma nic sportowego w „sportowym polowaniu”. Nękanie i zabijanie zwierząt dla jakiegoś taniego dreszczyku emocji jest chore, mówią.
Cóż, tak. Ale zabijanie zwierząt dla taniego dreszczyku emocji NIE jest polowaniem sportowym. To jest wandalizm. Mamy tu do czynienia z brakiem komunikacji. To, czego potrzebujemy, to definicja pojęć. Więc wyprostujmy sprawę, jasno definiując „polowanie sportowe”.
„Polowanie sportowe” zostało ukute przez wczesnych myśliwych chroniących przyrodę (pomyśl Theodore Roosevelt), aby odróżnić to, co robili od tego, co robili „łowcy rynkowi”, którzy byli komercyjnymi łowcami dzikiej zwierzyny lub kłusownikami. Przed końcem XIX wieku obywatele USA mogli strzelać, zastawiać pułapki, truć lub chwytać wszystko, co dzikie. Jelenie, drzewa orzechowe, homary, niedźwiedzie, korzeń żeń-szenia, robinie, drzewa orzechowe, żubry, bekasy… Dopóki nikt nie był właścicielem, wszystko było do wzięcia. Rezultatem była klasyczna tragedia wspólnego dobra. Ponieważ każdy miał równe prawo do dzikich zasobów, ale nikt nie był odpowiedzialny za zarządzanie nimi, doszło do poważnego ich uszczuplenia. Był to etos „ja pierwszy”. Zdobądź swoje, zanim zniknie.
Podczas tej ery wolnej woli niektóre gatunki, takie jak kaczki labradorskie i gołębie pasażerskie, zostały wytępione. Indyki, rogacze, czaple, kilka gatunków ptaków przybrzeżnych, żubry, a nawet jelenie szlachetne kurczyły się aż do niedoboru. Całe społeczności biotyczne, takie jak lasy i prerie były wycinane, palone i zaorane w zapomnienie.
Rozpoznając nieuchronne bankructwo takiego nadużycia, zaniepokojeni myśliwi i czasopisma outdoorowe, takie jak Forest and Stream, zaczęli opowiadać się za powściągliwością, za limitami zbiorów, za odpowiedzialnym zarządzaniem dzikimi zasobami, tak aby mogły się one corocznie uzupełniać, utrzymywać zdrowe liczby i równowagę oraz podtrzymywać zdrowy ekosystem w nieskończoność. I tu leży podstawa do nazywania tego łowiectwem sportowym.
„Łowcy sportowi” stworzyli i rozwinęli sportowy kodeks etyki myśliwskiej, zasadniczo samonakładający ograniczenia na to, gdzie, kiedy, co, jak i ile zwierzyny może być zabrane. Żadnych polowań na jelenie w nocy z reflektorami. Zakaz polowania podczas wiosennych i letnich okresów odchowu. Zakaz strzelania do jeleni, cieląt, młodych i kur. Zakaz używania zatrutych strzałek, w pełni automatycznej broni palnej lub karabinów. Zakaz strzelania z pojazdów mechanicznych. Nie wolno bezmyślnie marnować mięsa. Nie więcej niż trzy bażanty dziennie, jeden jeleń w sezonie, jeden łoś co 10 lat lub jedna owca bighorn na całe życie.
Dawniej myśliwi sportowi opodatkowali się poprzez opłaty za licencje i znaczniki, wykorzystując fundusze do zatrudniania biologów i strażników do zarządzania i utrzymania obfitości dzikiej przyrody. To działało i nadal działa. Gatunki zwierzyny łownej, które w 1900 roku były na skraju wyginięcia, są znowu obfite. Tak obfite, że od stu lat kwitną pomimo (lub z powodu) corocznych polowań i zbiorów – nawet w obliczu ciągłego niszczenia siedlisk pod autostrady, miasta, przedmieścia, zbiorniki wodne, pola golfowe, winnice i pola uprawne. Gatunki zwierząt łownych nie tylko odbiły się od dna, ale także poprawiły swoją jakość genetyczną lub przynajmniej ekspresję. W ciągu ostatnich 40 lat zebrano nowe, rekordowe poroża i rogi dla prawie wszystkich uznanych gatunków i podgatunków zwierzyny grubej w Ameryce Północnej. Wiele z nich pojawiło się w ciągu ostatnich 20 lat.
Więc mamy to. Łowiectwo sportowe jest regulowane przez zasady, zasady i jeszcze raz zasady. Ograniczeniami i jeszcze większymi ograniczeniami. Co wam to przypomina? Może sport? Na przykład, że nie wolno opuszczać linii wznowienia gry, zanim piłka nie zostanie wzniesiona? Żadnego blokowania od tyłu? No head-butting?
Reguły i ograniczenia są nieodłączne w sporcie. To właśnie odróżnia gry od wojen plemiennych, od rywalizacji i wyzysku. Zamiast rzucać kamieniami w głowy naszych sąsiadów, rzucamy nimi w jakiś cel. Zamiast dusić rywali na śmierć, przykuwamy ich do maty na trzy sekundy. Zamiast masowo zabijać dzikie zwierzęta, myśliwi sportowi surowo ograniczają i limitują swoje zbiory.
I właśnie dlatego polowanie sportowe nazywane jest polowaniem sportowym. Nie dlatego, że jest to niepoważna, bezsensowna gra, ale dlatego, że jest to istotna, niezbędna interakcja życia i śmierci z Naturą, którą myśliwi sportowi zamierzają utrzymać, podtrzymać i utrwalić.
■ ■■
O autorze
Nagradzany pisarz i współpracownik Ron Spomer twierdzi, że polowanie jest sposobem każdego człowieka na połączenie się z prawdziwą wolnością – wolnością do interakcji z Ziemią w tak naturalny sposób, jak czyni to wilk, sokół czy cykor. Podczas ponad 50 sezonów w terenie, Spomer ma dekady doświadczenia myśliwskiego i regularnie pisze dla wielu publikacji outdoorowych, w tym NRA Publications, dzieląc się swoją rozległą wiedzą na temat broni, amunicji, optyki i sprzętu. Aby uzyskać więcej informacji, w tym jego najlepsze wskazówki i taktyki myśliwskie, odwiedź jego stronę internetową, Ron Spomer Outdoors.