Kiedy ludzie myślą o mnichach benedyktyńskich, często utożsamiają nas z modlitwą, śpiewem i ciszą. Większość ludzi może zrozumieć część dotyczącą modlitwy i śpiewu, ale dla wielu pomysł życia w ciszy jest nie do pomyślenia. Po pierwsze, sprostujmy pewien powszechny mit na nasz temat. Mianowicie, powinniście wiedzieć, że my, mnisi benedyktyńscy, NIE składamy ślubu milczenia. Prawdą jest, że mamy wiele wyznaczonych czasów na milczenie (takich jak śniadanie i kolacja, czas wspólnej modlitwy w kościele, spacer po korytarzach i Wielka Cisza od około 22:00 do po śniadaniu następnego dnia). Jednak poza nimi jest wystarczająco dużo czasu na rozmowę. Nie jesteśmy jakimiś społecznymi introwertykami czy odmieńcami, którzy nie potrafią funkcjonować w świecie. Możemy mówić tak samo jak wszyscy inni, ale dokładamy szczególnych starań, aby kultywować w naszym życiu więcej ciszy niż przeciętna osoba.
Święty Benedykt rozumiał, że cisza jest istotnym elementem życia monastycznego. Podkreślał to w całej swojej Regule, ale przede wszystkim w rozdziale szóstym. Współcześni mnisi lubią zwracać uwagę na to, że pierwszym słowem w Regule jest „Słuchać”, czego nie można robić podczas rozmowy! Bóg dał nam dwoje uszu i jedne usta, więc powinniśmy ich używać w tej kolejności. Ten nacisk na ciszę jest po to, abyśmy mogli nauczyć się słuchać Boga z większą uwagą. Bóg przemawia do nas w Biblii, ale także w głębi naszego serca, a kiedy zaczynamy się do Niego dostosowywać, uczymy się być uważni na Jego obecność w innych.
Tego rodzaju wrażliwość i świadomość ułatwia modlitwę w każdym czasie. Dlatego mnich stara się praktykować znaczny stopień milczenia i skupienia. W życiu benedyktyńskim istnieją czasy ciszy (szczególnie w nocy) i są miejsca, takie jak cela mnicha (jego pokój), biblioteka, czytelnia, klasztor i kościół, gdzie będzie mógł odkryć samotność, która jest typowa dla życia monastycznego.
Może się wydawać, że jest to życie pracowite, ale jest to życie miarowe; i aby zrównoważyć ciężką pracę mnich potrzebuje czasu i przestrzeni, aby być samemu. Co więcej, mnich żyje z ciszy, a znakiem powołania do życia monastycznego jest zdolność do jej podejmowania i tworzenia. Pierwsi mnisi udawali się na pustynię, aby ich życie mogło być zdominowane przez to poczucie Boga. W Biblii pustynia jest miejscem, gdzie Bóg spotkał się ze swoim ludem i uczynił go swoim. Jest to również miejsce, gdzie Chrystus był kuszony, a mnich musi zmierzyć się z tym wszystkim, co w nim samym próbuje stanąć w miejscu, gdzie jest miejsce Boga. Ludzie czasami czują się samotni i cisza jest dla nich surowa, ale mnich, zamiast uciekać, stara się znaleźć w swoim sercu to ciche miejsce, w którym może znaleźć Boga. Istnieje ogromna różnica między samotnością a samotnością z Bogiem.
Cisza pomaga również budować zdrowe życie wspólnotowe w klasztorze. To, co nas łączy jako wspólnotę ludzką, to świadomość, że każdy z nas stara się odpowiedzieć na wezwanie Boga, aby Go szukać. Słuchanie siebie nawzajem pomaga nam zrozumieć i wspierać się nawzajem. Jest to sposób uczenia się szacunku dla obecności Boga w każdej innej istocie ludzkiej.
Tak więc, chociaż my mnisi nie składamy Ślubu milczenia, nadal staramy się kultywować ciszę jako część naszego codziennego życia. Jak napisał św. Benedykt w rozdziale 42, jesteśmy powołani do dążenia do ciszy; jak napisał w rozdziale 4, jesteśmy powołani do umiłowania ciszy; jest ona niewiarygodnie zdrowa i duchowo korzystna! Co najważniejsze, św. Benedykt napisał, że to właśnie w tej „Szkole Służby Bożej” jesteśmy wezwani do „słuchania” i zbliżania się do Boga.