Review of Ivo van Hove’s West Side Story on Broadway

Po tym jak w 1957 roku „mambo” przeszło do historii teatru muzycznego, West Side Story powróciło w nowej odsłonie belgijskiego reżysera Ivo van Hove’a, tak wypełnionej wideo od ściany do ściany i od podłogi do sufitu, że jest jak nowa hybryda. Nazwijcie to Broadway vidsical.

Jak już o tym mowa, nazwijcie tę prowokacyjną, ale mieszaną produkcję w Broadway Theatre dziko trzewną, ultra ziarnistą i momentami frustrująco sprzeczną z samą sobą.

Ten musical – stworzony przez Jerome’a Robbinsa (choreografia i koncepcja), Leonarda Bernsteina (muzyka), Stephena Sondheima (teksty piosenek) i Arthura Laurentsa (książka) – jest jednym z tych, które praktycznie każdy zna, co czyni go dojrzałym do świeżego ujęcia. Fabuła jest taka sama: Star-crossed, krwią rozlana miłość Tony i Maria – w oparciu o Romeo & Julii – twarz miłość i wojnę na średnich ulicach Nowego Jorku. Te okolice są bardziej wredne niż kiedykolwiek. Punkowcy Sharks i Jets są bardziej szorstcy, brutalni i, jak ubrani w kostiumy przez An D’Huys, praktycznie wymienni. Przypuszczalnie jest to wybór: oni nie zabijają siebie nawzajem, oni zabijają siebie.

Nic dziwnego, że „I Feel Pretty” zostało wyrzucone – nie ma miejsca na tym surowym pustkowiu na wybujałą fantazję. Pozostaje strzeliste „Somewhere”, ale dokładnie nie wiadomo, gdzie ta wizja się rozwija. Zachodnia strona …Bronxu? Znak na Gerard Avenue sugeruje, że choć ponure, opustoszałe ulice roztaczają atmosferę rodem z horroru. Wyświetlane znaczniki czasu – 22:00… Północ – budzą grozę niczym „Lśnienie”.”

W miarę rozwoju akcji, aktorzy są widziani w i wokół pudełkowatej małej apteki, sklepu ślubnego i sypialni Jana Versweyvelda, umieszczonych z tyłu sceny. Widzimy ich również w powiększonym obrazie wideo wyświetlanym jednocześnie na ekranie zajmującym całą tylną ścianę teatru. Zaprojektowane przez Luke’a Hallsa wideo, zarówno na żywo, jak i nagrane, jest tak duże, że rozdęte nozdrza członka gangu można dostrzec z siedzeń przy stolikach, jeśli nie z kosmosu. Gdzie patrzeć? Na film? Na aktorów? To jak oglądanie filmu w środku, z ludźmi wchodzącymi w interakcje na ogromnym ekranie.

W rezultacie intymność, zwłaszcza w istotnej historii miłosnej, zostaje utracona. Na szczęście, Isaac Powell i Shereen Pimentel, jako Tony i Maria, są silnymi aktorami i śpiewakami i nadal kładą swoje własne piętno na części. Jako rywalizujący przywódcy gangów, Dharon E. Jones i Amar Ramasa, kontrowersyjny wybór castingowy ze względu na jego zaangażowanie w skandal w stylu #MeToo, przynoszą wymaganą intensywność.

Van Hove (Network, The Damned) stał się synonimem efektów wideo. Kuszące jest, aby odrzucić jego urządzenie jako całkowicie przeskoczył rekiny – i odrzutowce. Ale nie do końca. Obrazy wideo zmieniają misternie skonstruowane, misternie teksturowane „Tonight” w porywający, wielowarstwowy highlight. Gdyby tylko całe wideo działało tak dobrze.

Nie działa. „Gee, Officer Krupke”, głupi numer z kiwaniem nosem i umniejszaniem autorytetu w komiczny sposób, walczy z materiałem podkreślającym brutalność policji. Podczas „Ameryki”, prowadzonej przez Anitę (Yesenia Ayala), montaż obrazów potarganej flagi USA, burzliwych portorykańskich plaż, i tak dalej, odwraca uwagę od choreografii, wysokooktanowej mieszanki baletu i wściekłych ruchów ulicznych Anne Teresy De Keesmaeker.

Nawet z problemami, wizja 2020 West Side Story ujawnia trwałość musicalu, głębię i piękno piosenek oraz uparcie wiecznie zielone przesłanie. Jeśli chodzi o twarde realia życia, ten spektakl bardziej przypomina o nich niż odwraca uwagę.

(Foto Jan Versweyveld)

CO POWIEDZIELI INNI KRYTYCY

„Nikt nie powinien być zaskoczony słysząc, że Ivo van Hove wysadził West Side Story w powietrze. Ten pracowity, eksperymentujący reżyser jest przecież znany z tego, że bierze artystyczną detonatorkę do świętych klasyków – autorów takich jak Szekspir, Molier, Miller i O’Neill – i pozwala kawałkom latać. Ale to wysadzanie, o którym mówię w tej dziwnie niewzruszonej reimaginacji przełomowego musicalu, która została otwarta w czwartek wieczorem w Broadway Theater, jest rodzajem kojarzonym z fotografią, procesem, w którym obraz jest powiększany do niebotycznych rozmiarów.”
Ben Brantley dla New York Times

„West Side Story Van Hove’a prawdopodobnie podzieli wielbicieli spektaklu na walczące obozy. Ale odrodzenie podchodzi do spektaklu z pewnością siebie, wiedząc, że nie musi być ostateczne. Będą jeszcze inne West Side Story, w tym film Stephena Spielberga, który ukaże się jeszcze w tym roku. Tymczasem, jeśli Broadway ma być miejscem, gdzie ceni się artystyczne ryzyko, jest tam miejsce na to.”
Adam Feldman dla Time Out New York

„W inscenizacji belgijskiego reżysera Ivo van Hove’a, która nie wymaga pstryknięcia palcami, jest gigantyczna ściana wideo za w większości wolną sceną, nowoczesne ubrania i dzikość nie widziana od czasu premiery musicalu w 1957 roku, kiedy to Richard Watts Jr. z The Post nazwał go historią „brzydoty i horroru wojny na śmierć i życie między chłopcami”. Mając to na uwadze, trzewne ujęcie van Hove’a jest jak najbardziej na miejscu w 2020 roku. Tak długo, jak dzieci wciąż rodzą się w „parszywym” świecie, West Side Story nie powinno być wycieczką w dół uliczki pamięci – powinno być surowe i prawdziwe.”
Johnny Oleksinski dla New York Post

„To mówi coś o najwyższej mocy ludzi z krwi i kości portretujących surowe ludzkie uczucia na scenie, bez filtra innego medium, że najbardziej emocjonalnie dewastujący i wizualnie oszałamiający moment w radykalnym nowym odrodzeniu West Side Story na Broadwayu występuje, gdy jego obszerne elementy wideo są usunięte. Dzieje się tak w coup de théâtre w kulminacyjnym momencie musicalu, kiedy ulewa wypełnia ogromną ciemność sceny, a zdruzgotana młoda kobieta trzyma w ramionach ciało swojego martwego kochanka. Podobnie jak w przypadku wielu eksperymentalnych prób reimaginacji kanonicznego dzieła, energiczne, młodzieńcze podejście reżysera Ivo van Hove’a do klasyki z 1957 roku niesie ze sobą straty i zyski, ale to właśnie te ostatnie zostaną zapamiętane.”
David Rooney dla Hollywood Reporter

„Skrócona do godziny i czterdziestu pięciu minut West Side Story – z książką Arthura Laurentsa, muzyką Leonarda Bernsteina, tekstami piosenek Stephena Sondheima i choreografią Jerome’a Robbinsa – stała się nadmiernie mroczna i straciła niektóre ze swoich poruszających elementów w nowej broadwayowskiej rewizji od odważnego belgijskiego reżysera Ivo van Hove’a. (Czy można znieść utratę „I Feel Pretty”?) Ale fabuła tego ukochanego musicalu pozostaje nienaruszona: Wciąż jesteśmy świadkami, jak śmiertelna, etniczna przemoc dwóch rywalizujących ze sobą gangów ulicznych niszczy romans Romea i Julii tych nieśmiertelnych młodych kochanków, Marii i Tony’ego.”
Marilyn Stasio dla Variety