To był 31 grudnia 2018 roku, a ja byłem oficjalnie najcięższy, jaki kiedykolwiek byłem, i byłem całkowicie zaskoczony. Ćwiczyłem każdego dnia, stosując dietę po diecie po diecie, a jednak jakoś wciąż nie byłem w stanie stracić wagi. Zaczęłam brać probiotyki myśląc, że może to moje jelita lub mój metabolizm po prostu nie działa prawidłowo. Ale kiedy w końcu wessałem moją dumę i uzyskałem pomoc, której potrzebowałem, zdałem sobie sprawę, co było prawdziwym problemem przez cały czas: Dieta.
Pozostawiłam kulturę diety za sobą
Nasz świat został całkowicie zahipnotyzowany przez kulturę diety. Kultura dietetyczna wyrosła z tego pomysłu, że aby schudnąć, trzeba się ograniczać na konkretnej diecie. To jest, gdzie fad i komercyjnych diet prosperować, zwłaszcza dlatego, że utrata masy ciała rynek uderzył rekordowy-high wart 72 miliardów dolarów rocznie.
Tylko dlatego, że jest zarabianie pieniędzy nie oznacza, że jest to zdrowe dla ludzi, ale jakoś mamy wzrosła do wiary, że jeśli spróbujemy tej jednej diety – cokolwiek to może być – to w końcu nas naprawić. Więc rzucamy więcej pieniędzy na przemysł i przysięgamy z naszych ulubionych pokarmów, tylko poślizgnąć się i binge na tych pokarmów brakuje, i zacząć wszystko od nowa w poniedziałek.
To było stale moje życie. Próbowałam każdej możliwej sztuczki dietetycznej: Keto, paleo, wegańskie, Weight Watchers i cokolwiek przypadkowe plany dietetyczne, które brzmiały wykonalne na Pinterest. Próbowałem nawet diety Special K, która tak, masz spożywać głównie produkty Special K. Jeden może mieć tylko zbyt wiele misek Special K przed pójściem absolutnie crazy.
Gdy po raz pierwszy zacząłem diety, mogłem stracić wagę szybko, ale to zawsze wrócił z zemsty. Wkrótce nie byłam nawet w stanie schudnąć w ogóle. To było błędne koło, a moje ciało brało na siebie całą jego siłę. Ćwiczyłam każdego dnia, żeby po prostu utrzymać się w tym miejscu, w którym byłam, a jeśli kiedykolwiek musiałam opuścić jakiś dzień, zżerało mnie poczucie winy. Nawet kiedy leżałam chora w łóżku, zmuszałam się, żeby wstać i poćwiczyć. I felt utterly enslaved to it all.
I decided to learn about my body
I was sick of having to try and figure all of this out on my own. Świat jest pełen niesamowitych zasobów na temat uczenia się o swoim ciele, ale wiedziałem, że muszę faktycznie połączyć się z dietetykiem o tym wszystkim. Jednak z moim małym budżetem nie mogłam sobie pozwolić na osobistego dietetyka w tym czasie. Zapisałem się więc na kurs prowadzony przez Rachel Paul, RDN i założycielkę The College Nutritionist.
Jej program online pozwala „nauczyć się, jak wyglądać & czuć się fantastycznie w swoim ciele”. Śledziłem Rachel na Instagramie przez kilka miesięcy w tym momencie i byłem zaintrygowany jej programem online. Kiedy w końcu dołączyłam i wzięłam udział w jej kursach, poczułam nagłą zmianę w moim rozumieniu jedzenia, które jadłam.
Rachel nauczyła mnie, że żadne jedzenie nigdy nie powinno być poza granicami. Nauczyła mnie, jak powinienem jeść pokarmy, które kocham, i po prostu dowiedzieć się, jak będą one pasować odżywczo do planu, który będzie pracował dla mojego ciała needs.
„To oczywiście nie jest prawdą dla każdego, ale jeśli coś wydaje się poza granicami i że 'nie można mieć to’, to staje się to rysunek do jedzenia go, ponieważ jest to ten 'zakazane’ jedzenie i chcemy się rozpieszczać w nim,” powiedział Paul w wywiadzie. „Więc w końcu jemy zbyt dużą porcję tego jedzenia i czujemy się winni z tego powodu, i w końcu jemy więcej tych złych lub niedozwolonych pokarmów, co często prowadzi do zachowań typu binge.”
Koncepcja ta pochodzi z książki Intuitive Eating, która jest częścią programu czytania dla kursu Rachel. W sumie książka ta uczy, jak jeść intuicyjnie. Aby jeść intuicyjnie, trzeba naprawdę być w nastroju do ich ciała sytości wskazówek, i nigdy nie odmawiać sobie pewnego rodzaju żywności. To pomaga ci mieć ten ostateczny „to nie ty, to ja” moment z kulturą dietetyczną, i zerwać na dobre.
Mój pogląd na jedzenie całkowicie się zmienił, więc zamiast odmawiać sobie pokarmów, które absolutnie kochałam przez tak długi czas, wsiadłam do samochodu i pojechałam do sklepu.
Wyszłam i kupiłam lody
Jestem pewna, że byłam dość widocznym widokiem w sekcji mrożonek w Target. Byłam oszołomiona z zachwytu i nie miałam pojęcia, które lody kupić. Posiadanie miski lodów w nocy jest jednym z moich ulubionych wspomnień z dzieciństwa, więc byłem poza ekstazą, aby dopasować lody z powrotem do mojej codziennej rutyny.
„Co myślę, że najważniejsze jest to, że ty, lub jakakolwiek osoba, naprawdę cieszy się swoim życiem we wszystkich aspektach” powiedział Paul. „Każdy posiłek i przekąska powinny być naprawdę przyjemne. Więc jeśli kochasz smak czekolady, zachowajmy to w planie posiłków, ponieważ naprawdę będziesz się nim cieszyć.”
Nawet jeśli chcemy temu zaprzeczyć, nauka stojąca za odżywianiem jest jasna. Nauka o kaloriach i prawidłowym odżywianiu jest dobra, ponieważ pomaga nam dowiedzieć się, czego naprawdę potrzebuje nasze ciało. Dla mnie, czuję się w pełni usatysfakcjonowany, kiedy jem około 1450 kalorii dziennie. Wiem, że jest to bardzo specyficzne, ale tego właśnie się o sobie dowiedziałam. Kiedy więc wliczam w to około 150 kalorii na gałkę lodów każdego wieczoru, czuję się w pełni usatysfakcjonowana i zadowolona. Nie pozbawiam już mojego ciała pokarmów, które uwielbiam, ale zamiast tego wypełniam moje posiłki rzeczami, które rzeczywiście lubię jeść. I w żaden sposób nie czułam się jakbym pozbawiała się siebie, jak każdy inny sztuczka dietetyczna, której próbowałam.
Proszę pamiętać, że ciało każdego człowieka, a nawet jego kubki smakowe, są niewiarygodnie różne. Ja mam dokładnie 5 stóp wzrostu, więc budżet kaloryczny 1450 jest dość dokładny dla mojego rozmiaru (i, co ważniejsze, działa dobrze dla moich potrzeb sytości). To jest inny dla każdego, więc ostatnią rzeczą, którą chcę, abyś zrobił, jest odejście myśląc, że to musi być twój numer, jak również. Zamiast tego, musisz znaleźć odpowiednią liczbę kalorii dla ciebie, taką, która sprawi, że poczujesz się w pełni usatysfakcjonowany i oddzieli cię od potrzeby pozbawienia się z dietą.
RELATED: Łatwe, zdrowe, 350-kaloryczne pomysły na przepisy, które możesz wykonać w domu.
Jem tylko te pokarmy, które kocham
Lody są moim najlepszym ulubionym jedzeniem wszech czasów, a zaraz po nich bajgle, więc oczywiście są częścią tego, co jem regularnie. Jednak pyszne desery i węglowodany to nie jedyne potrawy, które uwielbiam. Moja podróż Intuicyjnego Odżywiania nauczyła mnie wymieniać wszystkie pokarmy, które kocham – łącznie z warzywami! Nie muszę kochać wszystkich „zdrowych” pokarmów tylko dlatego, że świat mówi mi, że są zdrowe. Przestałam więc kupować quinoa, soczewicę i olej kokosowy, ponieważ nie kochałam ich tak, jak innych pokarmów. Zrobiłam długą listę produktów, które lubię i wokół nich zaplanowałam swoje posiłki. Brukselka, papryka i zielona fasolka są prawie zawsze w moim tygodniowym jadłospisie. Ryż i ja w końcu mieliśmy bardzo potrzebne pożegnanie.
„Stajesz się rodzajem snoba żywności,” powiedział Paul. „Więc naprawdę jesz tylko te pokarmy, które kochasz, a nie marnujesz go na wszelkiego rodzaju pokarmy, które nie przynoszą ci radości. Twoje szczęście jest najważniejszą rzeczą.”
Uwielbiam patrzeć wstecz na moją listę i planować posiłki wokół niej. To sprawia, że jestem podekscytowana jedzeniem pokarmów, które naprawdę lubię jeść, zamiast napełniać mój żołądek pokarmami, które tylko w pewnym sensie lubię (lub, co gorsza, jedzeniem, które ludzie mówią mi, że powinnam jeść, ale absolutnie nienawidzę). Biorę ciasteczka tylko wtedy, gdy naprawdę mam na nie ochotę, bo wiem, że później wolałabym zjeść lody. Wybieram wino zamiast koktajli, tortille z mąki zamiast kukurydzianych, a prawdziwe masło zamiast margaryny. Nie dlatego, że uważam je za zdrowsze, ale po prostu dlatego, że lubię je jeść.
Kiedy przestałam pozbawiać moje ciało moich ulubionych pokarmów, nie miałam już ochoty sięgać po te „winne” pokarmy w moim życiu. W rzeczywistości, te pokarmy nie miały już etykietki grzesznych. Zamiast tego, są one oznaczone moim własnym zdaniem. Oficjalnie odzyskałam kontrolę i to jest porywające.
Słucham wskazówek mojego ciała dotyczących sytości
Nie karzę się już za uczucie głodu, ale słucham, co naprawdę mówi mój głód. To była dla mnie ogromna próba i błąd, kiedy zaczęłam się uczyć, jak jeść intuicyjnie, i to jest coś, czego uczę się do dziś. Podczas tego procesu nauczyłam się, że jeśli naturalnie przestaję coś jeść, to zazwyczaj jestem najedzona. Nie powinnam zmuszać się do jedzenia tylko po to, żeby „wyczyścić talerz” albo dlatego, że to marnowanie jedzenia. Albo nawet dlatego, że to po prostu dobrze smakuje! Bo szczerze mówiąc, jeśli się przejadam, czuję się niesamowicie chory na żołądek, a to uczucie, którego staram się unikać za wszelką cenę.
„Jeśli jesz powoli, jeśli poświęcisz dobre 20 minut na jedzenie, zaczniesz doświadczać sygnałów głodu i pełności swojego ciała” – powiedział Paul. „Często te wskazówki pełności oznaczają, że twój żołądek czuje się pełny, ale nie dochodzisz do punktu, w którym jesteś nadziany i senny. Prawdopodobnie będziesz miał uczucie nicości, wiele osób mówi o nicości – ani głodny, ani pełny – i to jest rodzaj dobrego poczucia, że jesteś na drodze, że jesteś kompletny ze swoim posiłkiem. Ponownie, daj sobie okres prób i błędów. Nie musisz robić tego idealnie za pierwszym razem, aby dowiedzieć się, jakie są twoje sygnały głodu i pełności.”
Dowiedziałam się również, że czuję się najlepiej, kiedy jem cztery posiłki dziennie: Śniadanie, lunch, podwieczorek i kolację. Ten zaplanowany czas na popołudniową przekąskę pomógł mi powstrzymać wszelkie podjadanie, jak to miało miejsce, kiedy wróciłam do domu z pracy, co zwykle miało miejsce podczas gotowania obiadu. Ale teraz, kiedy mam jakiś rodzaj przekąski po południu – zwykle miły zdrowy tłuszcz, jak masło orzechowe z bananem – czuję się usatysfakcjonowana aż do czasu kolacji.
„Myślę, że to dobry pomysł, aby mieć jakąś ilość czasu między posiłkami, aby pozwolić organizmowi zgłodnieć ponownie”, powiedział Paul. „Myślę, że wiele osób boi się zgłodnieć, ale nie trzeba się bać. To powinna być normalna część dnia. Znów możesz jeść, nic nie jest poza limitem. Znów możesz jeść potrawy, które uwielbiasz. Jedzenie powinno być przyjemnym doświadczeniem.”
Wchodzę na wagę codziennie
Jak każdy inny normalny człowiek ubitej przez kulturę diety, bałam się wchodzenia na wagę. Wynikało to z faktu, że zawijałam swoją tożsamość w to, co mówił ten numer. Jeśli byłam na minusie, „robiłam dobrze” i czułam się z siebie dumna. Jeśli waga wzrastała, biłam się psychicznie i prawdopodobnie opuszczałam następny posiłek. W rzeczywistości, wahania wagi są niezwykle normalne.
” są całkowicie normalne”, powiedział Paul. „Przyrost wagi może oznaczać, że zjadłeś później w ciągu dnia niż zwykle. Nie poszłaś jeszcze do łazienki. Masz okres lub jesteś dwa tygodnie przed i jesteś owulacji. Zjadłaś coś słonego, więc może zatrzymujesz trochę więcej wody. Albo to tylko twoje ciało, prawda? To się po prostu dzieje.”
Kiedy w końcu zrozumiałam, że waga nie jest zawsze taka sama, zaczęłam codziennie wchodzić na wagę, żeby obserwować wahania. Mówię wam teraz, to się zmienia każdego dnia. Zmienia się co godzinę. Pomiędzy wszystkimi wewnętrznymi funkcjami organizmu – trawieniem pokarmu, miesiączkowaniem, a nawet stresem – twoja waga ulega normalnym wahaniom. Kiedy nie chodziło już o utratę wagi, byłam w stanie w końcu zrozumieć moje wahania i to, które pokarmy powodują dodatkowe wzdęcia, a które nie. Na przykład, noc z piwem i frytkami powoduje wzdęcia, więc nie ma powodu, by bić się z myślami następnego ranka. Kiedy zaczęłam słuchać wskazówek mojego ciała dotyczących sytości i kiedy przestałam zawijać swoją tożsamość w liczby na skali, w końcu straciłam zbędne kilogramy.
Postawmy sprawę jasno: stanie się intuicyjnym zjadaczem nie oznacza utraty wagi. Przydarzyło mi się to tylko dlatego, że dowiedziałam się o jedzeniu i o tym, jak bardzo się przejadałam oraz ile jedzenia naprawdę potrzebowałam, by czuć się zadowolona i pełna.
Moje zdrowie nie jest moją tożsamością
Nie jestem w żaden sposób uznawana za szczupłą. Jestem krągłą divą i choć mogłabym obcinać kalorie i wskoczyć z powrotem do kultury dietetycznej, aby osiągnąć „odpowiednią” wagę dla mojego wzrostu, po prostu nie chcę tego robić. W miejscu, w którym jestem, czuję się naturalnie i dobrze, i nie mam ochoty na próby dostosowania się do wyobrażeń naszej kultury na temat „chudości” i „zdrowia”. Zamiast tego czuję się wysportowana, silna i piękna. Teraz biorę udział w treningach, które uwielbiam, zamiast ciągle ćwiczyć, żeby schudnąć, a jeśli pominę jakiś trening, nie czuję się winna. Ćwiczę, by czuć się dobrze, a nie by dobrze wyglądać.
Teraz, gdy rozumiem, czego potrzebuje moje ciało, by czuć się zadowolona, jem tak regularnie. Moje talerze są wypełnione pieczonymi warzywami, serem i białkami, wszystkie z mojej listy „ulubionych”, które sprawiają, że czuję się pełna i zadowolona. Jem jeden węglowodan dziennie (zazwyczaj bajgiel, jeśli mogę), po prostu dlatego, że regularne jedzenie większej ilości sprawia, że robi mi się niedobrze w żołądku. Ale wiecie co? Nie pozbawiam się ich, kiedy wychodzę z domu. Bo jeśli mój mąż zabiera mnie na burgera, to wiesz, że dostanę burgera z frytkami czosnkowymi i szklanką zimnego piwa. I nie czuję ani grama poczucia winy następnego dnia, bo to, kim jestem, nie wynika już z liczby na wadze ani z tego, co jem.
.