How ATVs Are Reviving a Forgotten Region of Appalachia

West Virginia ma najwyższą średnią wysokość jakiegokolwiek stanu na wschód od Missisipi. Nie jest to zasługa gór – jej najwyższy szczyt jest wciąż niższy niż Denver – ale wzgórz, które ciągną się jak niekończące się muldy.

Ponad sto lat temu w dolinach wyrosły miasta, zbudowane z fortun węglowych. Pod koniec XIX wieku miasto Bramwell szczyciło się większą liczbą milionerów na mieszkańca niż jakiekolwiek inne miejsce w kraju. Jego bank był kiedyś tak zasobny w gotówkę, że dozorca przewoził taczką worki z pieniędzmi po ulicy. W pobliżu najbogatszego na świecie złoża węgla zbudowano miasto Bluefield, które stało się mini metropolią i zyskało przydomek Mały Nowy Jork.

Ale wszystko się zmieniło. Większość z tych miasteczek jest teraz pusta i rozpada się. W Bluefield liczba ludności spadła o połowę, do poniżej 10 000, a jedna czwarta mieszkańców żyje w ubóstwie. W Bramwell kilka odremontowanych rezydencji dzieli ulice z jałową dzielnicą biznesową i opuszczonymi domami, które przypominają o tym, co było. W latach 80-tych firmy węglowe zatrudniały ponad 40 000 mieszkańców Zachodniej Wirginii. Od tego czasu liczba ta spadła do mniej niż 14 000, pomimo obietnic polityków, że miejsca pracy zostaną przywrócone.

Ale po raz pierwszy od pokolenia, kiedy wielu pogodziło się z faktem, że pieniądze z węgla nie wrócą, do miasteczek w dolinie powrócił optymizm. Nawet w sytuacji, gdy gospodarka kraju pogrąża się w pandemii, niektórzy mieszkańcy Zachodniej Wirginii dostrzegają wreszcie sposób, w jaki można odwrócić bieg wydarzeń: Turystyka ATV.

Jest to możliwe dzięki ponad 700 milom podwójnych szlaków przecinających te niekończące się wzgórza. W ciągu ostatnich 20 lat motocykliści i kierowcy ATV przybywali coraz liczniej, a w zeszłym roku stan sprzedał ponad 56 000 zezwoleń na korzystanie z Hatfield-McCoy Trails, profesjonalnie zarządzanej sieci wśród pięknych, starych lasów. Przedsięwzięcie to pomogło napędzić przemysł turystyczny Zachodniej Wirginii, który w ciągu dwóch lat odnotował prawie 10-procentowy wzrost. Dziś 45 000 mieszkańców Wirginii Zachodniej pracuje na stanowiskach związanych z turystyką – więcej niż przemysł węglowy zatrudniał pokolenie temu.

Jest to być może trochę ironiczne, że Hatfield-McCoy Trails zaczęły swój żywot w dużej mierze od człowieka, który nie był zainteresowany korzystaniem z nich.

W 1989 roku John English nie jeździł na quadach, mimo że był dyrektorem do spraw rządowych dla krajowej Rady Przemysłu Motocyklowego. Pewnego dnia spotkał się na lunchu z Leffem Moorem, obecnie nieżyjącym, który był dyrektorem wykonawczym West Virginia Recreational Vehicle Association. Moore zaczął opowiadać o dawnych drogach górniczych. English, obecnie 75-letni, wspomina: „Zapaliło się małe światełko i obaj zaczęliśmy myśleć: Ojej, jak moglibyśmy to wykorzystać?” Garstka korporacji posiada spory kawałek Zachodniej Wirginii, zwłaszcza w południowej części stanu, gdzie aż połowa wszystkich gruntów jest w posiadaniu kilku firm. Dwaj mężczyźni zdali sobie sprawę, że jeśli uda im się przekonać firmy o potencjale turystycznym tych szlaków, mogą stworzyć sieć niepodobną do żadnej innej na świecie.

Korporacje przecięły szlaki przez dziewicze lasy cykuty ponad sto lat temu, aby dostarczyć pracowników do kopalni, często używając szkolnych autobusów z podnoszonym zawieszeniem i terenowymi oponami. Dave Preston, lat 63, wciąż wspomina odbijanie się od szutrowych dróg w drodze do pracy. Jest górnikiem w trzecim pokoleniu z Matewan, miasteczka w Zachodniej Wirginii, które zostało upamiętnione w filmie Chrisa Coopera z 1987 r. o tym samym tytule, dokumentującym krwawe konflikty pomiędzy górnikami a firmami, które ich źle traktowały. W 1974 roku, mając zaledwie 18 lat, Preston poszedł do pracy w kopalniach.

„Cóż, pochodzisz z kraju węgla. Miałeś to we krwi. To niebezpieczna praca. Ciężka praca. Ale dobrze płacili” – powiedział Preston. „Pieniądze w kopalni były tak dobre, że nauczyciele szkolni odchodzili z pracy, aby w niej pracować.”

Górnicy zarabiali nawet sześć cyfr rocznie, jak wspomina Preston. Ale został zwolniony w 1983 roku, z lokalnych kopalń węgla prawie wyczerpany, a on podjął pracę w sklepie auto-budowy. „To nie był dobry czas” – powiedział. „Nikt nie lubi być bezrobotnym. Utrzymałem pracę, ale była to jakby jedna czwarta pieniędzy.”

While the pandemic has hit tourism hard, the West Virginia trails have seen a 25 percent increase in the number of people buying permits over last year.
While the pandemic has hit tourism hard, the West Virginia trails have seen a 25 percent increase in the number of people buying permits over last year. (Fot. Eric Barton)

W czasie wolnym od pracy, Preston i inni byli górnicy zaczęli zabierać swoje quady, aby zbadać szlaki, po których jeździli do pracy. Przywiązanie do maszyn, powiedział, jest coś Wirginia Zachodnia mają we krwi. Często można zobaczyć ludzi, którzy odwożą swoje dzieci do szkoły lub podjeżdżają do McDonalda na jednym z nich.

Ale problem z byłymi drogami węglowymi stającymi się szlakami rekreacyjnymi, English zdał sobie sprawę w 1989 roku, był taki, że żaden z nich się nie łączył. W większości przypadków kończyły się one w kopalniach i oferowały niewiele malowniczych celów podróży.

W latach 90-tych, English i inni założyciele szlaków postanowili to zmienić. Przekonali ustawodawcę stanowego, aby przeznaczył 1,5 miliona dolarów na stworzenie organu, który nadzorowałby utrzymanie szlaku, sprzedawał pozwolenia i brał na siebie odpowiedzialność w przypadku, gdyby ktoś doznał obrażeń. Następnie sprowadzili zespół z Bureau of Land Management, aby wymyślić, jak połączyć wszystko w to, co stanie się tysiącem sąsiadujących mil szlaków i sporządzić pierwsze mapy sieci.

Nazywane po rodzinach, które kiedyś przyciągnęły międzynarodową uwagę na krwawą waśń, która zaczęła się o skradzioną świnię, Hatfield-McCoy Trails zostały otwarte w 2000 roku. Nikt nie miał pojęcia, czego się spodziewać, powiedział Jeffrey T. Lusk, dyrektor wykonawczy Hatfield-McCoy Regional Recreation Authority. „Byliśmy bardzo zaniepokojeni,” powiedział Lusk. „Myśleliśmy, o mój Boże, kiedy włączymy to, czy ktoś przyjdzie ich użyć?”

Tego pierwszego roku, stan sprzedał 5,000 pozwoleń (które kosztują $26.50 dla mieszkańców i $50 dla gości spoza stanu), znacznie więcej niż ktokolwiek się spodziewał. „W tych pierwszych kilku miesiącach, wiedzieliśmy, że mamy coś. Mieliśmy coś, co ludzie chcieli robić” – powiedział Lusk.

Nie trzeba było długo czekać, aby zainteresowanie szlakami przerodziło się w okazję biznesową dla stanu, który bardzo tego potrzebował.

Cameron Ellis dorastał na szczycie wykarczowanego wzgórza w pobliżu miasteczka Gilbert w Zachodniej Wirginii. Jego ojciec, dziadek i pradziadek wydobywali węgiel na tym wzgórzu. Wyschło, zanim Ellis pojawił się na świecie. Jako mały dzieciak, znał ziemię rodziny tylko za to, co kiedyś było.

Ellis, 29, był w szkole podstawowej, kiedy szlaki zostały otwarte, a jego rodzina była wśród pierwszych, aby zobaczyć potencjał. Dodali dziesięć prymitywnych kempingów do swojej własności w 2002 roku. Z żadnych udogodnień, obozowicze prysznic w mieście community center.

Tych pierwszych gości były wszystkie jeden demograficznych: młodych mężczyzn podróżujących w grupach. Zmieniło się to jednak po zmianie w branży ATV, która stała się wielkim powodem sukcesu Hatfield-McCoy Trails. We wczesnych latach 2000, ATV były w zasadzie czterokołowymi motocyklami, z kontrolkami na kierownicy i otwartą kabiną. Następnie przemysł przestawił się na pojazd znany jako side-by-side; w dużej mierze zamknięty, posiada kierownicę i pedały podobne do samochodowych. Demografia ludzi przybywających do kempingu Ellis wkrótce zawierał rodzin, z tatą, mamą i dziećmi wszystkich piling do czterech seat machines.

Rodzina Twin Hollow Campground i Cabins teraz funkcje 20 prymitywnych namiotów, 43 full-hookup kempingi, 11 mountaintop kabiny z kuchnią i łazienką, ATV wypożyczalni i restauracji z grillem. To ma powitał gości z każdego stanu w kraju i wielu krajach zagranicznych.

„To było nic, ale prymitywne, kiedy po raz pierwszy zaczął” Ellis powiedział, „i zbudowaliśmy się do wszystkiego, co mieliśmy teraz. Nawet zaledwie dziesięć lat temu, nie pomyślałbyś, że będzie rosnąć w coś tak dużego. Jest to teraz linia życia dla południowej Wirginii Zachodniej.”

Dzisiaj szlaki są numerem jeden w hrabstwie Mercer, powiedziała Jamie Null, dyrektor wykonawczy lokalnego zarządu turystyki. Jej organizacja, Visit Mercer County, kupiła nawet trzy lata temu swój własny pojazd ATV, wyposażając go w biało-zielone barwy i umieszczając na drzwiach nazwę hrabstwa. Null dorastała w Princeton, w Zachodniej Wirginii, w rodzinie, która nie miała zbyt wiele wspólnego z naturą. Teraz jednak zabiera dziennikarzy i polityków na wycieczki po hrabstwie swoim czteromiejscowym Polarisem General (kupiła go też dla własnej rodziny). Widzi wiele optymizmu w firmach zajmujących się wynajmem quadów oraz w hotelach takich jak Buffalo Trail Cabins poza Bluefield, który promuje się jako „zaprojektowany z myślą o potrzebach jeźdźców ATV”.

„Jeśli chodzi o to, że mam kryształową kulę i mówię, że to może uratować miasto, kto może to zrobić?” Null mówi. „Ale musimy patrzeć na szerszy obraz i patrzeć na to, jak możemy ożywić nasze miasta.”

W ciągu ostatnich pięciu lat, system szlaków dodał dwie nowe sekcje, zwiększając Hatfield-McCoy z 550 do 730 mil i łącząc więcej miast, które mogą korzystać z tego samego rodzaju wzrostu gospodarczego, powiedział Lusk. W zeszłym roku szlaki odnotowały 12-procentowy wzrost, sprzedano 56 258 pozwoleń, głównie dla turystów spoza stanu.

„To teraz linia życia dla południowej Wirginii Zachodniej”, powiedział Cameron Ellis.

Podobnie jak wszystkie branże skupione obecnie na turystyce, Lusk jest bez wątpienia zaniepokojony tym, jak COVID-19 wpłynie na sytuację, szczególnie biorąc pod uwagę, że spora część jego biznesu ma miejsce wczesną wiosną. 21 marca gubernator Wirginii Zachodniej zamknął szlaki, ale nie trwało to długo; dwa miesiące później stan ponownie je otworzył, a od tego czasu jeźdźcy powrócili w liczbie przekraczającej liczby z 2019 roku. Podczas zamknięcia, stan zainicjował Hatfield-McCoy Emergency Relief Lending Program, a Lusk mówi, że do tej pory żadna firma związana ze szlakami nie została zmuszona do zamknięcia.

Największym wyzwaniem jest obecnie brak infrastruktury wspierającej. Jeśli szlaki mają się rozwijać, stan potrzebuje więcej hoteli, restauracji i sklepów, które będą obsługiwać rowerzystów. „Te miasta mają możliwość wymyślenia siebie na nowo”, powiedział Lusk.

Trasy niewątpliwie zmieniły rzeczy dla Dave’a Prestona, byłego górnika. W 1991 r. wrócił do pracy pod ziemią i kontynuował ją w kopalniach do 2013 r., kiedy to znów go zwolnili. To właśnie wtedy usłyszał o pracy jako przewodnik ATV. Dorastał w rodzinie, która „wiedziała, jak jeść z ziemi”, a zabieranie turystów do lasu jest teraz czymś, co sprawia, że jest dumny, mogąc pochwalić się krajobrazem, w którym się wychował. „To jest moja filiżanka herbaty”, powiedział. „Wychowałem się na świeżym powietrzu.”

Choć niektórzy mogą patrzeć z góry na rekreację ATV z napędem silnikowym na ziemiach publicznych, Preston wyjaśnia, że pojazdy te są jedynym sposobem na dostęp do terenów, które w przeciwnym razie niewielu by zobaczyło. Szlaki są oficjalnie multi-use, ale są one zbyt błotniste w zimie i wiosną i zbyt zakurzone w lecie dla innych środków transportu. Nawet rowery z oponami grubymi ugrzęzłyby w koleinach lub walczyłyby na wzniesieniach, a wszystko to byłoby uciążliwe dla turystów pieszych lub koni.

Na wycieczce w lasach hrabstwa Mercer na początku tego roku, Preston bombardował przez doły błotne i manewrował kołami gałgankowymi przez koleiny pełne błota. Jego maszyna wydawała się nie do zatrzymania i z łatwością pokonywała strome wzniesienia, szarżowała po odsłoniętych skałach i zjeżdżała w dół zboczy.

Wykonał kilka zbliżeń przez błotnisty dół, aby zrobić zdjęcia. Następnie wykonał gwałtowny zjazd, podążył szlakiem po 90-stopniowym zakręcie i zatrzymał się obok niemal pionowego zbocza. Wciśnięty między korzenie drzew, wskazał jaskinię wielkości kuchennego okna. Sto lat temu górnicy drążyli ją, aby dotrzeć do niewielkiego wykopu węgla. Preston podniósł pozostawiony przez nich odłamek czarnej skały; smuga sadzy pozostała na jego palcach, gdy odrzucił ją z powrotem.

W drodze na zewnątrz szlak mijał cmentarz oddalony o mile od czegokolwiek, tylko usadowiony na szczycie łysego wzgórza. Preston wyjaśnił, że jego przodkowie chowali tu swoich zmarłych w nieoficjalnych grobach znalezionych wzdłuż tych szlaków, znacznikach cywilizacji, która poszła do przodu.

Filed To: West VirginiaFamily

Lead Photo: Eric Barton