Obudziłam się około 3:00 nad ranem na czerwonym oku.
Wciąż na wpół śpiąc, nagle zauważyłam, jak bardzo było mi zimno. Trzęsąc się właściwie. Zauważyłam, że drżą mi ręce. Wtuliłam się pod sweter i próbowałam wziąć kilka głębokich oddechów. To nie pomogło. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że moje nogi również strasznie się trzęsą. Nie chcąc przeszkadzać mężczyźnie siedzącemu obok mnie, wstałam i zamknęłam się w łazience.
Myślałam, że mam atak.
Tej nocy leciałam sama. Mój chłopak – z którym podróżowałam przez ostatnie dwa tygodnie – został w Kolumbii, aby jeszcze na chwilę odwiedzić swoich rodziców. Płakałam. Czułam, że straciłam kontrolę nad swoim ciałem i byłam zakłopotana prosząc obcą osobę o pomoc, kiedy sama nie miałam pojęcia co się dzieje.
Kiedy w końcu opuściłam kabinę, stewardesa minęła mnie w przejściu i zauważyła, że drżę. Zapytała mnie, czy powinna zadzwonić po lekarza. Zgodziłem się. W ten sposób rozpoczął się bardzo publiczny triage moich pozornie niewytłumaczalnych objawów.
Tak to jest żyć z lękiem.
Widzisz, w tym czasie nie miałem pojęcia, że to, czego faktycznie doświadczałem, było atakiem paniki. Pod koniec naszej podróży byłem chory z zatruciem pokarmowym, które trwało kilka dni. Pomyślałem, że najbardziej logicznym wyjaśnieniem jest to, że złapałem jakiegoś tropikalnego bakcyla, albo że byłem po prostu poważnie odwodniony.
Niezliczone testy i badania medyczne, które przeszedłem po przyjeździe udowodniły, że ta teoria jest błędna. Ale moja „tajemnicza choroba” pozostała ze mną.
W tramwaju w drodze do pracy.
W biurze.
Na przyjęciach.
Nie miałem żadnej ulgi.
Po przeczytaniu niezliczonych artykułów w poszukiwaniu odpowiedzi, w końcu zdałem sobie sprawę, że były to ataki paniki. Od czasu studiów zmagałem się z lękiem, ale nigdy na tak dużą skalę. Zmagałam się z tym już wcześniej – przyspieszone bicie serca, niespokojne myśli i niemożność poradzenia sobie z wymaganiami napiętego harmonogramu. To było coś innego. Brak kontroli nad moją fizyczną reakcją na lęk sprawił, że czułam się bezradna. Nie mogłam się do niczego zobowiązać, bo w każdej chwili mogłam wpaść w panikę. Opuszczałam spotkania z przyjaciółmi, bo wstydziłam się przyznać, że się z tym zmagam. Byłam fizycznie i emocjonalnie wyczerpana udawaniem, że wszystko jest w porządku, by nie wprawiać innych w zakłopotanie. Walczyłam, by czuć się bezpiecznie. I to powstrzymywało mnie od pełnego życia.
Miesiące zajęło mi przyznanie, że potrzebuję pomocy. Niestety, jeśli chodzi o zdrowie psychiczne, nadal istnieje wiele barier związanych z dostępem do opieki. Oprócz utrzymującego się napiętnowania społecznego wokół chorób psychicznych, koszty opieki sprawiają, że terapia jest trudno dostępna dla wielu ludzi. Nawet dla kogoś, kto ma ubezpieczenie zdrowotne, koszty opieki są wysokie, a ubezpieczenie często nie pokrywa kosztów więcej niż jednej lub dwóch sesji. Wielu z nas musi więc szukać sposobu, by zapłacić z własnej kieszeni lub po prostu nauczyć się radzić sobie na własną rękę. Miałam szczęście znaleźć niedrogie wsparcie i pracować z terapeutą poznawczo-behawioralnym, który pomógł mi nauczyć się rozpoznawać i radzić sobie z moim lękiem.
Praca z terapeutą była niezwykle pomocna. Otrzymałam praktyczne wskazówki, jak radzić sobie z paniką, kiedy się pojawia, i mogłam nauczyć się rozpoznawać własne fizyczne oznaki niepokoju. Ale co ważniejsze, zostałem zweryfikowany. Zatwierdzono pozornie niezrozumiały sposób, w jaki się czułam. Nie musiało to mieć sensu. To było ważne, ponieważ ja to czułam. Nauczyłem się, że mogę stawić czoła ogromnemu strachowi, który odczuwałem ze współczuciem, i że to często faktycznie pomagało mu ustąpić.
Dzisiaj zabieram głos w imieniu każdego, kto zmagał się z nim w milczeniu. Lęk może sprawić, że poczujesz się tak, jakbyś po prostu istniał… radził sobie, ale nie żył naprawdę. Jeśli boisz się dotrzeć lub otworzyć o swoich problemach, rozumiem to. Ale mogę ci też obiecać, że po drugiej stronie jest ulga. Im bardziej jesteśmy otwarci na nasze doświadczenia, tym bardziej otwieramy się na współczucie, zrozumienie i drogę naprzód. To właśnie mam nadzieję osiągnąć w mojej pracy jako Youth Network Ambassador.