Here’s to the crazy ones

Pamiętasz teraz-ikoniczną kampanię firmy Apple Think Different z końca lat 90-tych?

Występowały w niej czarno-białe materiały filmowe przedstawiające przełomowe postaci, takie jak Albert Einstein, Bob Dylan, Martin Luther King, John Lennon, Mahatma Gandhi, Pablo Picasso i inni.

Kto może zapomnieć słynną kwestię otwierającą, „Here’s to the crazy ones,” wypowiedzianą przez aktora Richarda Dreyfusa.

Do dziś trwa debata na temat tego, kto właściwie napisał kopię reklamy Think Different. Większość zgadza się, że była to w dużej mierze praca Roba Siltanena, dyrektora kreatywnego i partnera zarządzającego agencji reklamowej, która ją wyprodukowała. Ale zawierał wkłady różnych członków jego zespołu, jak również samego Steve’a Jobsa.

W każdym razie, Think Different voiceover jest jednym z naprawdę wielkich kawałków kopii reklamowej kiedykolwiek napisanych:

Here’s to the crazy ones. The misfits. Buntowników. Kłopotliwych. Okrągłe kołki w kwadratowych otworów. Tych, którzy widzą rzeczy inaczej. Nie przepadają za zasadami. I nie mają szacunku dla status quo. Możesz ich cytować, nie zgadzać się z nimi, gloryfikować lub szkalować. Jedyne czego nie możesz zrobić, to ich zignorować. Ponieważ oni zmieniają rzeczy. Popychają rasę ludzką do przodu. I podczas gdy niektórzy mogą postrzegać ich jako tych szalonych, my widzimy w nich geniuszy. Ponieważ ludzie, którzy są wystarczająco szaleni, by myśleć, że mogą zmienić świat, są tymi, którzy to robią.

I jednym z powodów, dla których jest to tak dobre, nie jest tylko to, że jest tam nuta Roberta Frosta i Jacka Kerouaca, a nawet odrobina Kurta Vonneguta w kadencji języka (chociaż to jest świetne). To działa, ponieważ rezonuje tak silnie z nami wszystkimi.

Każdy, kto pojawia się w kampanii Think Different naprawdę uosabiał ducha kampanii. Łamali zasady, byli szkalowani, ale zmieniali rzeczy. Dylan, Lennon, Gandhi, Muhammad Ali i Dr King – wszyscy oni doprowadzili swoich współczesnych na skraj załamania. Ale patrząc wstecz, teraz postrzegamy ich jako przełomowców, którzy pozostawili świat lepszym miejscem.

Wiemy, że to prawda, że to szaleni ludzie zmieniają świat.

Więc, oto moje pytanie: dlaczego nie ma trochę więcej szaleństwa w chrześcijaństwie w tych dniach?

I nie mam na myśli szaleństwa w sensie zany lub juvenile (jest tego mnóstwo!). Mam na myśli szaleństwo Picassa, Jima Hensona, Marthy Graham, Cesara Chaveza.

Mam na myśli szaleństwo okrągłych kołków w kwadratowych dziurach.

Mam na myśli szaleństwo chęci łamania zasad, ponieważ najpierw nauczyłeś się zasad, a teraz widzisz lepszą drogę.

Czy to możliwe, że kościół stał się mniej przyjaznym miejscem dla odmieńców, buntowników i awanturników? Czy Kościół robi miejsce dla i wspiera wkład tych, którzy widzą rzeczy inaczej? Jeśli Steve Jobs ma rację i świat jest popychany do przodu przez ludzi, którzy łamią zasady i nie mają szacunku dla status quo, co to mówi o wizji kościoła, aby zmienić świat?

Nie, że zawsze tak było. W rzeczywistości, kościół produkował szalonych w przeszłości, i chociaż ich współcześni mogli patrzeć na nich niechętnie, są oni powszechnie uważani za tych, którzy popychali sprawę Chrystusa do przodu.

Nie chcę tłumić przedsiębiorczości szalonych, kiedy Bóg wzbudza ich w naszym kościele.

I na pewno nie chcę być jednym z głosów, które ich uciszają i odsyłają.

Share to:

.