Food Phobias: How to Make Peace With Beets

Beets_7-1_post.jpg

Dunbar Gardens/flickr

W szóstym miesiącu ciąży i mniej więcej w piątym miesiącu niemożności utrzymania otwartych oczu przez więcej niż godzinę na raz, zaciągnęłam się do gabinetu lekarskiego, aby sprawdzić, czy nie mam anemii. Okazało się, że nasza błogosławiona córeczka zagarnia wszystkie moje czerwone krwinki, bez wątpienia ćwicząc się na dzień, w którym przejmie dowodzenie nad wszystkim innym w naszym życiu. Na szczęście, anemię można złagodzić za pomocą suplementów żelaza i diety bogatej w żelazo. Niestety, oznacza to konieczność nauczenia się jedzenia buraków.

Problem z burakami, jak wie połowa świata, jest taki, że smakują jak brud. (Druga połowa – miłośnicy buraków – preferuje eufemizm „ziemisty”, ale nikogo nie oszukują). Jeśli chodzi o niechęć do jedzenia, buraki są bardzo popularne. Australijczycy lubią to warzywo tak bardzo, że jedzą swoje hamburgery z grubym plasterkiem buraka na wierzchu. Jednak w Stanach Zjednoczonych trudno znaleźć ludzi, którzy dorastali i lubili buraki. O wiele bardziej powszechne są opowieści o negatywnych doświadczeniach z dzieciństwa z burakami konserwowymi, ziarnistymi magentowymi płytami, które zanieczyszczały wszystko inne na talerzu.

Nawet foodies na Chowhound mają co najmniej pół tuzina wątków poświęconych przezwyciężaniu antypatii do buraków. (Mój ulubiony opis: „Smakują jak piwnica.”) A nienawidzący buraków z radością przyjęli wiadomość w listopadzie 2008 roku, że nadchodzący prezydent jest jednym z nas. „Zawsze unikam ich jedzenia” – powiedział Barack Obama agencji Associated Press krótko po swoim wyborze. Oczywiście, buraków nigdzie nie można znaleźć w ogródku warzywnym Białego Domu.

Pierwszą rzeczą jaką zauważyłem było to, że świeże buraki nie wyglądają atrakcyjnie. Są brudne, z żylastymi korzeniami, które zwisają jak włosy na podbródku czarownicy.

Buraki są jednak pełne przydatnych składników odżywczych, w tym żelaza. Więc ta oczekująca i zmęczona mama zdecydowała, że nie zaszkodzi spróbować dodać je do swojej diety.

Nie dorastałam jedząc buraki – nawet te z puszki – ale moja ekspozycja na nie jako dorosła osoba była jednolicie nieprzyjemna. Nie pomaga fakt, że niektóre z klasycznych dodatków smakowych do buraków, jak kozi ser i koperek, są również wysoko na mojej liście niechęci do jedzenia. Zupa buraczana, z kawałkami pływających w niej warzyw i garściami koperku, jest jednym z niewielu dań, których nie mogę nawet grzecznie przełknąć.

More Stories

Nauczenie się lubić buraki miało być na tyle dużym wyzwaniem, że nie chciałam zaczynać od jakiegoś trzeciorzędnego dania z buraków. Na szczęście sałatka z buraków w niewytłumaczalny sposób stała się trendem w wytwornych restauracjach w ciągu ostatnich kilku lat. Postanowiłem więc zanurzyć się w niej, próbując kilku jej najlepszych wersji. Pierwszym z nich był urodzinowy lunch w Volt, restauracji Bryana Voltaggio w Frederick, Maryland. Jestem wielkim fanem Voltaggio – jego halibut z kompotem z rabarbaru i imbiru to jedna z najlepszych rzeczy, jakie jadłem w ciągu całego roku – z pełnym przekonaniem zamówiłem więc sałatkę z organicznych buraków z Tuscarora Farm i przygotowałem się na łaskotanie moich kubków smakowych.

Niestety, nie mogłem ukryć mojego przerażenia, gdy wgryzałem się w pieczonego buraka, rzeżuchę i spieniony kozi ser. Tekstura buraka, żucia, ale nie gładka, zawsze mnie niepokoiła tak samo jak smak, a moja siostra pękała, kiedy ja rzuciłam się po wodę, żeby zmyć resztę kęsa. Może, miałam nadzieję, beza buraczana będzie bardziej smakowita. Chociaż zdecydowanie prezentowała inną teksturę, ta tekstura była podobna do styropianu – i nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Strike one.

Następnie mój mąż i ja pojechaliśmy do Inn at Little Washington na rocznicową kolację. Obiecano nam wykwintne doznania kulinarne, a ja po raz kolejny pozwoliłam sobie uwierzyć, że wysokiej klasy kuchnia może w magiczny sposób wyleczyć moją awersję do buraków. Beet Fantasia była kolejną sałatką składającą się z tradycyjnych pieczonych buraczków, kreatywnie zmienionych buraków (tym razem w formie musu) i wszechobecnego koziego sera. Pięknie się prezentowała, ale miała ten sam ostry smak i ziarnistą konsystencję. Mój mąż skończył zjadając większość dania. Strike drugi.

Przed poddaniem się, zrobiłam ostatnią próbę w Acadiana, restauracji w stylu nowoorleańskim, kilka przecznic od naszego domu w Waszyngtonie. Ich sałatka zawiera marynowane buraki, pokrojone bardzo cienko, co złagodziło mój problem z teksturą, ale nadal pozostawiało nieprzyjemny smak w ustach. Ale kiedy skomponowałam kęs zieleniny, buraka i pralinek, danie uległo przemianie. Wiele osób narzeka, że buraki są zbyt słodkie i należy je łączyć z bardziej kwaśnymi składnikami. Na mój gust jednak buraki są pikantne, wręcz kwaśne. Połączenie ich z czymś takim jak karmelizowane orzechy wydobywa słodycz i sprawia, że buraki stają się – ośmielę się to powiedzieć? -smaczne. Sukces!

Aby naprawdę włączyć buraki do mojej diety, chciałam jednak być w stanie przygotować je w domu. I tu sprawa stała się trudna. Zatrzymałam się na targu rolnym w Białym Domu (zakaz spożywania buraków czy nie, Pierwsza Dama nie musi daleko chodzić po swoje buraki), aby kupić różne rodzaje buraków od lokalnych producentów. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam było to, że świeże buraki nie wyglądają atrakcyjnie. Są brudne, z żylastymi korzeniami, które zwisają jak włosy na brodzie czarownicy i ziarnistą zielenią, która zapycha moją torbę na targu.

Przypomniałem sobie, że ziemniaki i marchewki nie są dokładnie piękne prosto z ziemi albo i skierowałem się do domu, aby przygotować trochę buraczanej dobroci. W następstwie deklaracji Obamy o burakach, oburzeni smakosze rzucili się, aby zaoferować swoje najlepsze przepisy na buraki, gwarantujące nawrócenie każdego nienawistnika buraków, więc miałam mnóstwo opcji. Zaczęłam od hummusu buraczanego, który, jak przysięga jeden z pisarzy kulinarnych, jest sposobem na przekonanie do siebie ludzi z traumą po burakach. Rozumiem dlaczego, bo w tym dipie prawie nie da się wyczuć buraków, poza wspaniałym żurawinowym odcieniem, który im nadają. Ziemistość buraków jest zamaskowana przez jogurt, kminek, sok z cytryny i pomarańczy, czosnek i ciecierzycę – a efekt końcowy jest przepyszny. Ale czułam się jak oszustka, po prostu maskując jedzenie, które starałam się polubić.

Więc zabrałem się za robienie własnej sałatki z marynowanych buraków, korzystając z przepisu słynnych południowych kucharzy Scotta Peacocka i zmarłej Edny Lewis. Chlapnąłem trochę oliwy z oliwek na garść złotych i czerwonych buraków, zawinąłem je w folię i wrzuciłem do piekarnika na godzinę. Wkrótce moja kuchnia wypełniła się zapachem pieczonego brudu. Ku mojemu zaskoczeniu, był on przyjemnie znajomy, przenosząc mnie z powrotem do domu moich dziadków. To zapach świątecznych obiadów, podczas których buraki były jednym z dań, których nigdy nie musiałam jeść i dlatego ledwo je zauważałam. Nabrałam ochoty na sałatkę z galaretką.

W międzyczasie ugotowałam słodki syrop imbirowy z octem jabłkowym, cukrem, imbirem i goździkami. Kiedy buraki ostygły, pokroiłam je w jak najcieńsze plasterki – żadnych ziarnistych kawałków – i zamarynowałam je na noc w syropie. Same plasterki nadal smakowały nieznośnie beżowo. Ale kiedy położyliśmy je na szpinaku z pomarańczami i orzechami włoskimi, a na wierzchu polewaliśmy winegretem zrobionym z mojego ulubionego słodkiego białego octu winnego z Zingerman’s, nastąpiła cudowna alchemia. Ziemisty smak zniknął, a zastąpiły go słodkie nuty. Zanim mój mąż zdążył pochylić się po kęs, ja sprzątnęłam talerz.

Cieszę się, że znalazłam sposób, by uczynić buraki apetycznymi. I kusi mnie, żeby wysłać moje wskazówki do Obamy, na wszelki wypadek, gdyby zainspirowały go do spróbowania buraków. Ale z drugiej strony, jednym z plusów bycia prezydentem musi być to, że nie musisz jeść buraków, jeśli nie chcesz. Jestem prawie pewien, że to dlatego Obama zabrał prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa na hamburgery zamiast wielkiej miski barszczu.