Ekologia stała się poważną nauką około 100 lat temu, gdy problemy, które starała się zrozumieć, były jasne i proste: przyczyny rozmieszczenia i liczebności organizmów na Ziemi. Dość wcześnie podzieliła się na trzy części: ekologię populacji, społeczności i ekosystemu. Powszechnie rozumiano, że aby zrozumieć ekologię populacji, trzeba dużo wiedzieć o fizjologii i zachowaniu w stosunku do środowiska, a aby zrozumieć ekologię społeczności, trzeba dużo wiedzieć o dynamice populacji. Następnie ekologia ekosystemu przeszła w ekologię społeczności oraz wszystkie fizyczne i chemiczne interakcje z całym środowiskiem. Ale nauki nie są statyczne, a ekologia w ciągu ostatnich 60 lat objęła prawie wszystko, od chemii i geografii po nauki meteorologiczne, więc jeśli powiesz komuś, że jesteś „ekologiem”, będzie miał tylko mgliste pojęcie o tym, czym się zajmujesz.
Najnowszym najeźdźcą w sferze ekologii była biologia konserwatorska, która w ciągu ostatnich 20 lat stała się dominującą siłą napędową problemów ekologicznych. Spowodowało to, że ekologia znalazła się w centrum zainteresowania opinii publicznej i wynikających z tego politycznych obszarów kontrowersji, niekoniecznie złych, ale o pewnych naukowych konsekwencjach. Bandwagony” są w większości przypadków dobre w nauce, ponieważ przyciągają dobrych studentów i profesorów oraz przynoszą poparcie społeczne. Bandwagony są szkodliwe, gdy odciągają zbyt wiele dostępnych funduszy naukowych od krytycznych badań podstawowych i są mistrzami naukowych mód. To jest kluczowy punkt. Jako ludzie projektujemy nasze cele w ramach czasowych miesięcy i kilku lat, a nie ogólnie w czasie geologicznym. Jeśli mieszkasz w Miami, powinieneś już teraz zrobić coś z podnoszeniem się poziomu morza. Jeśli uprawiasz pszenicę w Australii, powinieneś się martwić zmniejszającymi się rocznymi opadami. Ale nauka w ogóle nie ma ram czasowych. Technologia tak, i potrzebujemy nowego telefonu każdego roku, ale zrozumienie raka lub ekologii tropikalnych lasów deszczowych nie ma terminu. Ale biologia konserwatorska ma tykający zegar zwany wymieraniem. Teraz możemy połączyć nasze obawy o zmiany klimatyczne i ochronę przyrody, aby przechwycić więcej funduszy na badania biologiczne w celu zapobiegania wymieraniu rzadkich i zagrożonych gatunków. Nauka ekologiczna w ciągu ostatnich 40 lat powoli przechodziła przez ekologię populacji do ekologii wspólnoty i ekosystemu, ucząc się, że szczegóły populacji są krytyczne dla zrozumienia funkcji wspólnoty, a nauka o tym, jak działają wspólnoty, jest niezbędna do zrozumienia zmian ekosystemu. Żaden z tych postępów nie był liniowy, lecz raczej postęp zatrzymany, z wieloma odchyleniami i fałszywymi tropami. Aby popchnąć ten program do przodu, potrzebne są większe środki finansowe, ponieważ do zrozumienia społeczności potrzebne są zespoły badaczy, a jeszcze więcej osób do badania ekosystemu. W tym samym czasie wartość długoterminowych badań stała się oczywista, a sprzęt stał się droższy. Wehave teraz przeniósł się do Antropocenu, w którym, moim zdaniem, ostrość hasshifted całkowicie z próby odpowiedzi na podstawowe problemy nauk ekologicznych do ochrony organizmów. W praktyce zbyt często prowadziło to do badań, które można nazwać kiepską ekologią populacyjną. Słaba w sensie potrzeby natychmiastowych, krótkoterminowych odpowiedzi na zmniejszające się populacje gatunków, bez właściwego zrozumienia problemu leżącego u podstaw. Jesteśmy konfrontowani z apelami o finansowanie, które są „wołaniem wilka” z nieadekwatnymi danymi, ale szczerymi opiniami. Plany odnowy dla pojedynczych gatunków lub blisko spokrewnionych grup koncentrują się na zestawie niezbadanych opinii, które mogą być słuszne, ale sprawdzenie tych pomysłów w wiarygodny naukowy sposób zajęłoby lata. Triage na dużą skalę jest praktykowany bez omawiania problemu, a pieniądze są wyrzucane na problemy w oparciu o generowany rozgłos. Populacje zagrożonych gatunków nadal zmniejszają się w sposób, który można opisać jedynie jako nieudane zarządzanie. Winę zrzuca się we wszystkich kierunkach na deweloperów, rolników, leśników czy firmy chemiczne. Nie sądzę, aby były to oznaki dobrej nauki, która przede wszystkim chciała pracować w oparciu o siłę dowodów i przygotowywać plany odnowy oparte na nauce empirycznej. Część problemu, jak sądzę, leży we współczesnej potrzebie „zrobienia czegoś”, „zrobienia czegokolwiek”, aby pokazać, że zależy ci na danym problemie. Nie mamy teraz czasu na powolną naukę konwencjonalną, potrzebujemy natychmiastowych rezultatów”. Na szczęście wielu ekologów krytycznie odnosi się do tych niepożądanych trendów w naszej nauce i kontynuuje swoje działania (np. Amos et al. 2013). Raczej nie będziecie czytać tweetów o tych ludziach ani nie przeczytacie o nich w codziennej prasie. Evidence-based science is rarelyquick, and complaints like those that I give here are not new (Sutherland etal. 2004, Likens 2010, Nichols 2012). Amos, J.N., Balasubramaniam, S., Grootendorst, L.et al. (2013). Little evidence that condition, stress indicators, sexratio, or homozygosity are related to landscape or habitat attributes indeclining woodland birds. Journal of Avian Biology 44, 45-54.doi: 10.1111/j.1600-048X.2012.05746.x Likens,G.E. (2010). The role of science in decision making: does evidence-basedscience drive environmental policy? Frontiers in Ecology and the Environment8, e1-e9. doi: 10.1890/090132 Nichols,J.D. (2012). Dowody, modele, programy ochrony i ograniczenia w zarządzaniu. AnimalConservation 15, 331-333. doi: 10.1111/j.1469-1795.2012.00574.x Sutherland,W.J., Pullin, A.S., Dolman, P.M., Knight, T.M. (2004). The need forevidence-based conservation. Trends in Ecology and Evolution 19,305-308. doi: 10.1016/j.tree.2004.03.018 .