Dokument Studio 54 ujawnia, co gwiazdy z listy A naprawdę robiły w słynnym klubie nocnym

  • Słynny nowojorski lokal opisywany jako „gorące siedlisko narkotyków i pedofilów”
  • Sławni uczestnicy imprezy to między innymi Elton John, Rod Stewart i Michael Jackson
  • Grace Jones tańczyła tam nago, a Bianca Stewart wjechała na białym koniu
  • Dokument o Studiu 54 ukaże się w kinach w całym kraju 15 czerwca

Grace Jones zrobiła to zupełnie nago, Bianca Jagger raz zrobiła to na białym koniu, a Truman Capote zrobił to w swoim szlafroku i kapciach.

Każdy, kto był kimkolwiek, prezentował swoje rzeczy na parkiecie w Studio 54.

ADVERTISEMENT

Ale jeśli wolałeś przesiedzieć dyskotekę z lat siedemdziesiątych, która dudniła z głośników najsłynniejszego klubu nocnego na świecie, mogłeś pożyczyć okulary operowe i obserwować bachanalia z kręgu sukien w dawnym teatrze.

I cóż to był za widok, gdy gwiazdy showbusinessu, mody, sztuki, sportu, biznesu i polityki ocierały się o spocone ramiona – a często o wiele więcej – z drag queens, umięśnionymi króliczkami z siłowni i modelkami.

Diana Ross wykonuje kilka ruchów na parkiecie Studia 54 w Nowym Jorku w 1979 roku

Studio 54 istniało tylko przez 33 miesiące, w końcówce lat siedemdziesiątych, zanim radośni agenci podatkowi przypuścili szturm na jego obszerną siedzibę na Manhattanie, a jego dwaj założyciele wylądowali w więzieniu.

Choć kontynuowało działalność w różnych wcieleniach, nigdy już nie było takie samo. Ale tak jak płomień, który płonie jasno, spala się o połowę krócej, tak samo dzikie były te miesiące.

Studio 54 jest pamiętane jako ostateczna świątynia hedonizmu, uwielbiana przez poszukiwaczy rozpusty, którzy przyjęli te lekkomyślne lata po kontroli urodzeń, ale przed AIDS.

Obecnie działaczka na rzecz praw człowieka i obrończyni praw zwierząt, która woli zapomnieć o tamtych czasach, Bianca Jagger – która odbyła tę krótką podróż konno przez parkiet, aby uczcić swoje 32 urodziny – była bywalczynią Studia 54, wraz z kolegami Andy Warholem i Lizą Minnelli.

Click here to resize this module

Inni bywalcy na liście gości celebrytów obejmowali Elizabeth Taylor, Michael Jackson, Mick Jagger, David Bowie, Elton John, Sylvester Stallone, John Travolta, Rod Stewart, Ryan O’Neal, Cary Grant, Jackie Onassis, Rudolf Nureyev, Salvador Dali, Farah Fawcett – i Donald Trump.

Nawet Paul Newman, który nie jest znany z bywania na imprezach, i była pierwsza dama Betty Ford pojawili się w programie.

ADVERTISEMENT

Teraz, prawie 40 lat po dniach chwały, film dokumentalny oferuje kolejne spojrzenie w głąb hałaśliwego establishmentu.

Żyjący współzałożyciel Ian Schrager, lat 71, (który stał się pionierem w dziedzinie „hoteli butikowych”) zakończył lata milczenia, aby szczerze opowiedzieć o wzlotach i upadkach tego miejsca.

Dzisiaj, kiedy każdy niewłaściwy krok gwiazdy jest o sekundy od bycia obwieszczonym na całym świecie, trudno sobie wyobrazić, że miejsce takie jak Studio 54 mogłoby kiedykolwiek istnieć.

Bezpieczni przed spojrzeniami świata przed pojawieniem się telefonów z aparatami fotograficznymi i natychmiastowym udostępnianiem zdjęć w mediach społecznościowych, piękni ludzie mogli się swobodnie oddawać.

Mogli się wywyższać jak latawce – i często to robili – lub znikać na balkonach i w łazienkach na seks – i często to robili – a fotografowie wpuszczani do środka wiedzieli, że ryzykują banicję, jeśli to nagrają.

Oczywiście, niektórzy przychodzili tylko po to, by tańczyć.

’Lubię atmosferę Studia 54,’ tryskał afro-włosy młody Michael Jackson, który często chodził tam ze swoją przyjaciółką aktorką Brooke Shields – miała 12 lat kiedy zagrała w kontrowersyjnym filmie Pretty Baby z 1978 roku – i który lubił kręcić się w kabinie DJ’a.

’To miejsce, do którego przychodzisz, kiedy chcesz uciec. Po prostu szalejesz.”

Inni chodzili po prostu dlatego, że wiedzieli, że wszyscy inni tam będą.

Studio 54, zauważył Keith Richards, było „magnesem… nieważne, co robiłeś wcześniej, przed północą znajdowałeś się w Studio 54”.

David Bowie w niesławnym klubie Studio 54 w 1976 roku

Dla niego to zadziałało, ponieważ poznał tam swoją przyszłą żonę Patti Hansen.

ADVERTISEMENT

Nawet jeśli gwiazdy wkrótce zlatywały się z całego świata, aby tam pójść, jego sukces nigdy nie był nieunikniony.

Schrager założył klub ze Stevem Rubellem, chłopakiem z klasy średniej z Brooklynu, który chciał zrobić coś wielkiego, w obskurnej i niebezpiecznej części West Side na Manhattanie.

Schrager, prawnik, wykorzystał teatralne pochodzenie budynku, opuszczając scenografię na parkiet i instalując misterny system oświetlenia tak potężny, że gołębie wypuszczane od czasu do czasu na imprezy dostawały szału i padały martwe wśród tancerzy.

Wcześniejsi pionierzy w wykorzystywaniu potęgi kultury celebrytów, para robiła wszystko, aby gwiazdy przychodziły, a ich zdjęcia były w gazetach następnego ranka.

Rubell twierdził później, że wyczucie czasu było wszystkim w zdumiewającym sukcesie Studia 54.

Po wojnie w Wietnamie i skandalu Watergate Amerykanie byli „zmęczeni powagą… więc wszyscy wyszli i zaczęli szaleć”, powiedział.

W triumfalną noc otwarcia w kwietniu 1977 roku Donald Trump i jego pierwsza żona Ivana przybyli jako jedni z pierwszych.

Piosenkarka Cher i supermodelka lat siedemdziesiątych Margaux Hemingway były na parkiecie, oblegane przez fotografów.

Tysięczny tłum zatykał okoliczne ulice, próbując dostać się do środka.

Brooke Shields miała szczęście, ale Frank Sinatra nie, utknął w swojej limuzynie i nie był w stanie nawet zbliżyć się do wejścia do klubu.

Lekarz w tłumie podobno zaczął rozdawać z wielkiej butelki Quaaludes, silny środek uspokajający używany jako narkotyk rekreacyjny.

Świadkowie powiedzieli, że 30 naćpanych ludzi zaczęło urządzać „tę szaloną orgię seksualną… każdy czuł każdego innego”.

John Travolta (w środku) i Sylvester Stallone (po prawej) cieszą się drinkami przy barze w Studio 54

Od tego momentu problemem klubu nie było przyciągnięcie klientów, ale utrzymanie ich na zewnątrz.

W filmie dokumentalnym widać, jak rubaszny Rubell wybiera, kto zostanie wpuszczony do aksamitnego kordonu przed wejściem do klubu.

Odrzucał niektórych tylko dlatego, że się nie ogolili lub nosili nieodpowiedni rodzaj kapelusza.

Pieniądze, według współzałożycieli, nigdy nie były kryterium wejścia, chociaż z pewnością starali się trzymać z dala od tego, co nazywali tłumem „Mostu i Tunelu” – mieszkańców przedmieść w złotych łańcuchach i koszulach z poliestru.

Porównując proces selekcji każdej nocy do przygotowywania sałatki, Schrager i Rubell powiedzieli, że chcieli mieć odpowiednią mieszankę celebrytów i ekscytujących „zwykłych ludzi”.

Dobrze umięśnieni geje i modelki utrzymywali iloraz glamour, okraszony okazjonalnymi kolorowymi ekscentrykami, takimi jak Rollerena, jeżdżący na rolkach transwestyta, który za dnia pracował jako bankier na Wall Street, oraz 78-letni prawnik znany jako „Disco Sally”.

Outrakcyjni przebierańcy byli nazywani przez portierów klubu „flamboyancami”.

Należała do nich amazońska piosenkarka Grace Jones.

Ona 'wchodziła nago całkiem sporo razy’, powiedział były portier, Chris Sullivan, dodając oschle: 'Prawdopodobnie więcej niż powinna. Ponieważ po pewnym czasie stało się to nudne.”

Dokument ujawnia, że lista gości miała cztery kategorie.

Na dole znajdowały się „NGs” lub „No Goods” – osoby, w tym niektóre gwiazdy, które nigdy nie powinny być wpuszczane.

Elton John, Alana Hamilton i Rod Stewart (od lewej do prawej) imprezują w Studio 54 w Nowym Jorku

Następnie przyszli ci, którzy musieli zapłacić, potem ci, którzy dostali się za darmo.

Ostatnią kategorią byli NFUs, czyli „No F*** Ups” – VIP-y, których trzeba było powitać tak łaskawie i bezboleśnie, jak to tylko możliwe.

Nawet w grupie Rolling Stones istniał porządek dziobania – podczas gdy Mick Jagger i Keith Richards wchodzili za darmo, inni członkowie zespołu musieli płacić.

Niektórzy odrzuceni klienci podejmowali desperackie środki, aby dostać się do środka, wyciągając broń na portierów lub używając sprzętu do wspinaczki, aby dostać się na dziedziniec.

Jeden mężczyzna został znaleziony martwy, ubrany w czarny krawat, po tym jak utknął w otworze wentylacyjnym.

Ci, którzy dostali kciuki, znaleźli się w dużym, pluszowym, wyłożonym lustrami foyer – początek tego, co zostało opisane jako „park rozrywki dla dorosłych”.

Miało to jawnie campowy charakter, z przystojnymi kelnerami w skąpych szortach. Nagość, męska i kobieca, była wszechobecna.

Ale drżące ciało i dzika rezygnacja nie były dla wszystkich.

Klubowicze tańczą w Studio 54 w 1978 roku pod neonowymi czerwonymi światłami. Opisywano je jako „gorące siedlisko narkotyków i pedofilów”

Pan Trump, choć był tam stałym bywalcem, nigdy nie spuszczał włosów z głowy i wydawał się przychodzić tylko po to, by być „widzianym”.

Dla Dolly Parton zorganizowano kiedyś wystawne przyjęcie w stylu country i western z odtworzoną farmą, tylko po to, by piosenkarka „wystraszyła się” – według świadka – tłumu i nerwowo wycofała się na balkon.

Wyszukana rozrywka organizowana przez kierownictwo, począwszy od skąpo odzianych najemników przywołujących na myśl biesiady starożytnego Rzymu po karłów organizujących przyjęcie z miniaturową zastawą stołową, kosztowała aż 200 000 dolarów (150 000 funtów) za noc w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze.

Jednakże high-endowe otoczenie skrywało low-endowe przywary – był to słynny jedyny nowojorski klub nocny, który pozwalał gościom na uprawianie seksu na terenie lokalu.

Kiedy klub zainstalował ruchomy most, aby umożliwić klubowiczom przejście przez główną salę i uniknięcie zapchanego parkietu poniżej, musiał on później zostać pokryty gumą.

Powód, jak ujawnia dokument, był taki, że łatwiej było go zmyć, ponieważ był używany jako 'sex pit’.

Przyjmowanie narkotyków było również endemiczne – trudno się dziwić, naprawdę, kiedy jeden z największych dostawców był współwłaścicielem.

Steve Rubell chodził w długim wyściełanym płaszczu, w którego kieszeniach ukrywał zapasy kokainy, Quaaludes i 'poppersów’ (wdychany narkotyk imprezowy i seksualny – azotan amylu), które rozdawał uprzywilejowanym gościom.

Poppersy były swobodnie wymieniane na parkiecie, a niektórzy zażywali heroinę w głębi klubu.

Zdając sobie sprawę z tego, jak kluczowe znaczenie w promocji klubu miały gwiazdy, kierownictwo robiło wszystko, co w jego mocy, aby utrzymać ich obecność.

Zawsze były małe prezenty, takie jak srebrne paczki kokainy chowane do popielniczek limuzyn wysyłanych po nich.

Zaufany personel był przydzielany do cichego śledzenia najsławniejszych gości, upewniając się, że nigdy nie zabraknie im alkoholu lub środków pobudzających, podczas gdy „pokój VIP” w piwnicy – dostępny przez dyskretne drzwi za barem i patrolowany przez bramkarzy z krótkofalówkami – zapewniał odosobnienie.

’Natknąłbyś się na pół ukryte pokoje wypełnione kilkoma osobami, które wydawały się być spocone z powodu czegoś, co właśnie zrobiły lub miały zrobić’, wspominała Grace Jones.

Piosenkarka mówiła również, że istniał ściśle tajny pokój w bogach starego teatru – „miejsce tajemnic i sekretów, tłumu i wdechów, ssania i chrapania”.

Rubell lubiła opowiadać, jak pewna hrabina polubiła barmana z gołą klatą i poprosiła go, aby przed seksem przykuł ją kajdankami do rury z gorącą wodą w piwnicy.

Niestety, barman – prawdopodobnie tak samo naćpany jak wszyscy inni – zapomniał ją odblokować i wrócił do swojej pracy, zostawiając ją w nie małym cierpieniu.

Schrager miał pewną kontrolę redakcyjną nad nowym dokumentem i nie dotyka on tego, co inni uważają za najmroczniejszą stronę Studia 54.

Party-gości ustawiają się w kolejce, aby wejść do niesławnego klubu Studio 54 w Nowym Jorku w 1978 roku

Zgodnie z książką Anthony’ego Haden-Guesta „The Last Party”, w celu „ożywienia” klubu, uczniowie z zamożnych nowojorskich szkół prywatnych – w tym dziewczęta podobno w wieku zaledwie 12 lat – byli zachęcani do przychodzenia masowo.

Po wejściu do środka mogli swobodnie pić, brać narkotyki i uprawiać seks, tak jak „dorośli”.

Jedna 15-letnia dziewczyna została podobno zgwałcona przez rzekomo „dziadka”, który spotkał ją w klubie i zabrał do domu.

Gail Lumet, była żona reżysera Sidneya Lumeta, powiedziała, że widziała w Studio 54 dobrze sytuowane dziewczyny, które nie wyglądały nawet na nastolatki.

’Myślę, że to było gorące siedlisko narkotyków i pedofilów,’ powiedziała. 'Gdybym wiedziała, co się dzieje, zbombardowałabym to miejsce.’

Mogła mieć obawy nawet w tamtym czasie. W magazynie Vogue jej córka, aktorka Jenny Lumet, powiedziała, że jej matka pokropiła ją i jej siostrę Amy wodą święconą, zanim poszły do klubu.

W końcu Studio 54 upadło przez chciwość i pychę właścicieli.

Steve Rubell stał się tak zblazowany ogromnymi sumami, jakie zarabiali, że pochwalił się jednemu z magazynów: 'Zyski są astronomiczne. Tylko mafia robi to lepiej”.

To była porażająco głupia wypowiedź, a we wrześniu 1978 roku klub został najechany przez małą armię agentów IRS – odpowiednik brytyjskiego Inland Revenue.

Znaleźli kokainę i miliony dolarów, niektóre ukryte w podwieszanym suficie i za regałami z książkami. Śledczy znaleźli również listę 'party favours’ wyszczególniającą wszystkie narkotyki zakupione dla gości VIP i określającą, kto co dostał.

Byli na tyle głupi, aby zarejestrować ich skimming off z co najmniej 2,5 miliona dolarów z klubowych takings – równowartość 9.Schrager i Rubell przyznali się do winy za uchylanie się od płacenia podatków i posiadanie narkotyków.

Więziono ich na trzy i pół roku, a w noc przed pójściem do więzienia w 1980 roku urządzili w Studio 54 imprezę pożegnalną dla ponad 2000 osób.

’Mam nadzieję, że wkrótce wyjdzie’, powiedział Warhol o Rubellu. To kawał faceta.”

Para wyszła na wolność w 1981 roku, kiedy to okres świetności dyskoteki dobiegł końca, a AIDS miało wkrótce zniszczyć społeczność gejowską, która wypełniła Studio 54.

Na kilka miesięcy przed śmiercią w 1989 roku, w wieku 45 lat, z powodu choroby związanej z AIDS, Rubell ogłosił, że wyleczył się ze swojej obsesji na punkcie zaprzyjaźniania się z gwiazdami.

’Celebryci – nie mogę ich znieść’, powiedział. 'Nie lubię przyjęć i nie robią już na mnie wrażenia.’

ADVERTISEMENT

Studio 54 wchodzi na ekrany kin w całym kraju 15 czerwca. Więcej szczegółów można znaleźć na stronie www.studio54doc.com

.