Po raz pierwszy Faith-Ann Bishop skaleczyła się w ósmej klasie. Była druga nad ranem i kiedy jej rodzice spali, ona siedziała na brzegu wanny w swoim domu pod Bangor w stanie Maine, trzymając w ręku metalowy klips od długopisu. Następnie nacięła miękką skórę w okolicy żeber. Pojawiła się krew i poczucie głębokiej ulgi. „To sprawia, że świat staje się bardzo cichy na kilka sekund” – mówi Faith-Ann. „Przez jakiś czas nie chciałam przestać, bo to był mój jedyny mechanizm radzenia sobie. Nie nauczyłam się żadnego innego sposobu.”
Ból powierzchownej rany był chwilową ucieczką od niepokoju, z którym walczyła nieustannie, o oceny, o swoją przyszłość, o związki, o wszystko. Wiele dni przed szkołą czuła się źle. Czasami wymiotowała, innym razem zostawała w domu. „To było jak prośba, abym wspięła się na Mount Everest w wysokich obcasach”, mówi.
Minęły trzy lata zanim Faith-Ann, obecnie 20-letnia studentka filmowa w Los Angeles, powiedziała rodzicom o głębi swojego cierpienia. Ukrywała ślady na swoim torsie i ramionach, ukrywała smutek, którego nie potrafiła wyjaśnić i którego nie czuła jako uzasadnionego. Na papierze, miała dobre życie. Kochała swoich rodziców i wiedziała, że gdyby poprosiła o pomoc, byliby dla niej wsparciem. Po prostu nie mogła znieść widoku zmartwienia na ich twarzach.
Dla Faith-Ann, cięcie było sekretnym, kompulsywnym przejawem depresji i niepokoju, z którymi zmaga się ona i miliony nastolatków w USA. Samookaleczanie, które według niektórych ekspertów rośnie, jest być może najbardziej niepokojącym symptomem szerszego problemu psychologicznego: spektrum złości, które dręczy nastolatków XXI wieku.
Dorośli mają dziś reputację bardziej kruchych, mniej odpornych i bardziej przytłoczonych niż ich rodzice, kiedy dorastali. Czasami nazywa się je rozpieszczonymi, rozpieszczającymi lub helikopterowanymi. Jednak bliższe przyjrzenie się im ukazuje o wiele bardziej przejmujący portret tego, dlaczego młodzi ludzie cierpią. Lęk i depresja wśród uczniów szkół średnich wzrastają od 2012 roku, po kilku latach stabilizacji. Zjawisko to dotyczy wszystkich grup demograficznych – przedmieść, miast i wsi; tych, którzy wybierają się na studia i tych, którzy się na nie nie wybierają. Stres finansowy w rodzinie może zaostrzyć te problemy, a badania pokazują, że dziewczęta są bardziej zagrożone niż chłopcy.
W 2015 roku około 3 miliony nastolatków w wieku od 12 do 17 lat miało co najmniej jeden poważny epizod depresyjny w ciągu ostatniego roku, według Departamentu Zdrowia i Usług Społecznych. Ponad 2 miliony zgłosiło doświadczanie depresji, która upośledza ich codzienne funkcjonowanie. Około 30% dziewcząt i 20% chłopców – w sumie 6,3 mln nastolatków – miało zaburzenia lękowe, według danych z National Institute of Mental Health.
Eksperci podejrzewają, że te statystyki są na niskim końcu tego, co naprawdę się dzieje, ponieważ wiele osób nie szuka pomocy dla lęku i depresji. Raport z 2015 roku z Child Mind Institute stwierdził, że tylko około 20% młodych ludzi ze zdiagnozowanym zaburzeniem lękowym otrzymuje leczenie. Trudno jest również określić ilościowo zachowania związane z depresją i lękiem, takie jak samookaleczenia nie mające charakteru samobójczego, ponieważ są one celowo skryte.
Przez ograniczony czas TIME daje wszystkim czytelnikom specjalny dostęp do historii dostępnych tylko dla subskrybentów. Aby uzyskać pełny dostęp, zachęcamy do zostania prenumeratorem. Kliknij tutaj.
Still, liczba strapionych młodych ludzi jest na wzrost, eksperci mówią, i próbują dowiedzieć się, jak najlepiej pomóc. Nastoletnie umysły zawsze łaknęły stymulacji, a ich reakcje emocjonalne są z natury pilne, a czasem wyniszczające. Największą zmienną jest więc klimat, w którym nastolatki poruszają się na tym etapie rozwoju.
Są one pokoleniem po wydarzeniach z 11 września, wychowanym w erze niepewności ekonomicznej i narodowej. Nigdy nie znali czasów, kiedy terroryzm i strzelaniny w szkołach nie były normą. Dorastali, patrząc, jak ich rodzice radzą sobie z poważną recesją, i, co być może najważniejsze, wchodzili w okres dojrzewania w czasie, gdy technologia i media społecznościowe przekształcały społeczeństwo.
„Jeśli chciałeś stworzyć środowisko, w którym wyrastają naprawdę rozdrażnieni ludzie, to właśnie to zrobiliśmy” – mówi Janis Whitlock, dyrektor Cornell Research Program on Self-Injury and Recovery. Oczywiście, rodzicielski mikrozarządzanie może być czynnikiem, podobnie jak stres w szkole, ale Whitlock nie sądzi, że są to główne czynniki napędzające tę epidemię. „Chodzi o to, że znajdują się w kotle bodźców, od których nie mogą się uwolnić, nie chcą się uwolnić lub nie wiedzą, jak się od nich uwolnić” – mówi.
W moich dziesiątkach rozmów z nastolatkami, rodzicami, klinicystami i doradcami szkolnymi w całym kraju, było wszechobecne poczucie, że bycie nastolatkiem w dzisiejszych czasach to wykańczająca praca na pełen etat, która obejmuje wykonywanie obowiązków szkolnych, zarządzanie tożsamością w mediach społecznościowych i zamartwianie się o karierę, zmiany klimatyczne, seksizm, rasizm – nazwijmy to po imieniu. Każda bójka czy drobnostka jest dokumentowana w sieci przez wiele godzin lub dni po zdarzeniu. To wyczerpujące.
„Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które w ogóle nie może uciec od naszych problemów”, mówi Faith-Ann. „Wszyscy jesteśmy jak małe wulkany. Dostajemy tę ciągłą presję, z naszych telefonów, z naszych relacji, ze sposobu, w jaki rzeczy są dzisiaj.”
Steve Schneider, doradca w Sheboygan South High School w południowo-wschodnim Wisconsin, mówi, że sytuacja jest jak strup, który jest stale wybierany. „W żadnym momencie nie można usunąć się z niego i uzyskać perspektywę,” mówi.
Dla wielu dorosłych trudno jest zrozumieć, jak wiele z życia emocjonalnego nastolatków żyje w obrębie małych ekranów na ich telefonach, ale specjalny raport CNN w 2015 roku przeprowadzony z naukowcami z Uniwersytetu Kalifornijskiego, Davis, i University of Texas w Dallas zbadał social-media korzystania z ponad 200 13-latków. Ich analiza wykazała, że „nie ma zdecydowanej granicy między ich światem rzeczywistym i internetowym”, według badaczy.
Phoebe Gariepy, 17-latka z Arundel w stanie Maine, opisuje śledzenie na Instagramie dziewczyny z Los Angeles, której nigdy nie spotkała, ponieważ podobały jej się zamieszczone przez nią zdjęcia. Potem dziewczyna przestała je zamieszczać. Phoebe dowiedziała się później, że została porwana i znaleziono ją martwą na poboczu drogi. „Zaczęłam płakać, a przecież nawet nie znałam tej dziewczyny” – mówi Phoebe. „Czułam się naprawdę bardzo związana z tą sytuacją, mimo że to było w Los Angeles.”
Ta hiperłączność rozciąga się teraz wszędzie, wciągając nawet wiejskie nastolatki w krajowy gąszcz internetowych dramatów. Daniel Champer, dyrektor usług szkolnych dla Intermountain w Helena, Mont., mówi, że jedno słowo, którego użyłby do opisania dzieci w jego stanie to prześwietlone. Dzieci z Montany znajdują się w dużym, słabo zaludnionym stanie, ale nie są już odizolowane. Samobójstwo może zdarzyć się na drugim końcu stanu i dzieci często dowiadują się o tym wcześniej niż dorośli – mówi Champer. To sprawia, że doradcy mają trudności z udzieleniem pomocy. A prawie 30% nastolatków w stanie powiedział, że czują się smutne i beznadziejne prawie codziennie przez co najmniej dwa tygodnie z rzędu, według 2015 Montana Youth Risk Behavior Survey. Aby zająć się tym, co uważają za wołanie o pomoc od stanowych nastolatków, urzędnicy w Montanie pracują nad rozszerzeniem dostępu do poradnictwa szkolnego i tele.
Megan Moreno, szef mediów społecznościowych i badań nad zdrowiem nastolatków w Seattle Children’s Hospital, zauważa dużą różnicę między mobilną-social-tech rewolucją ostatnich 15 lat a takimi rzeczami jak wprowadzenie telefonu lub telewizji. W dawnych czasach, mama kazała ci wyłączyć rodzinny telefon lub telewizor, a ty to robiłeś. Tym razem to dzieci są na miejscu kierowcy.
Rodzice również naśladują zachowania nastolatków. „Nie we wszystkich przypadkach, oczywiście, ale w wielu przypadkach dorośli uczą się korzystać ze swoich telefonów w sposób, w jaki robią to nastolatki”, mówi Moreno. „Zamykają się w sobie. Ignorują ludzi. Odbierają telefony podczas kolacji, zamiast powiedzieć: 'O.K., mamy tę technologię. Oto zasady dotyczące tego, kiedy jej używamy.”
Ostrzega przed całkowitym demonizowaniem technologii. „Często mówię rodzicom moją najprostszą analogię jest to jak młotek. Wiesz, możesz zbudować dom, który nigdy wcześniej nie istniał i możesz rozbić komuś głowę, i to jest to samo narzędzie.” Czasami telefony okradają rozwijające się mózgi nastolatków z niezbędnego przestoju. Ale innym razem są one sposobem na utrzymanie zdrowych połączeń społecznych i uzyskanie wsparcia.
Nora Carden, 17, z Brooklynu, która rozpoczęła studia w upstate New York tej jesieni, mówi, że czuje ulgę, gdy idzie na wycieczkę, która wymaga od niej opuszczenia telefonu na jakiś czas. „To tak, jakby cała szkoła była w twojej torbie, czekając na odpowiedź”, mówi.
Presje szkolne również odgrywają rolę, szczególnie w przypadku stresu. Nora korzystała z porad psychologa w związku ze swoimi lękami, które stały się miażdżące, gdy proces ubiegania się o przyjęcie na studia nabrał tempa. Obawiała się, że źle odpowie, gdy nauczyciel ją wezwał, i często czuła, że nie ma kwalifikacji, by być w danej klasie. „Nie mam presji ze strony rodziców. Jestem jeden kładąc presję na siebie,” she says.
„Konkurencyjność, brak jasności, gdzie rzeczy idą wszystkie stworzyły poczucie prawdziwego stresu”, mówi Victor Schwartz z Jed Foundation, non-profit, który pracuje z kolegiów i uniwersytetów na psychicznego zdrowia programów i usług. „Dziesięć lat temu najbardziej widoczną rzeczą, o której mówiły dzieci, było uczucie przygnębienia. A teraz niepokój wyprzedził, że w ciągu ostatnich kilku lat.”
Tommy La Guardia, wysoki osiągnięcia 18-letni senior w Kent, Wash., jest pierwszym college-bound dziecko w swojej rodzinie. Ostatnio został finalistą prestiżowych stypendiów, a jednocześnie pracuje od 10 do 15 godzin tygodniowo na stażu w Microsofcie i pomaga w opiece nad młodszymi braćmi.
Jego mama, Catherine Moimoi, mówi, że nie mówi o presji, pod jaką się znajduje. Nie mają zbyt wielu zasobów, a mimo to sam wszystkim zarządza, w tym wycieczkami po uczelni i aplikacjami. „To dobry dzieciak. Nigdy się nie skarży” – mówi. „Ale jest wiele nocy, kiedy kładę się spać, zastanawiając się, jak on to robi.”
Tommy przyznaje, że ostatni rok był trudny. „Trudno opisać ten stres” – mówi. „Na zewnątrz jestem spokojny, ale w środku jest jak demon w żołądku, który próbuje cię pochłonąć”. Radzi sobie z tymi emocjami na własną rękę. „Nie chcę, żeby to był czyjś problem.”
Alison Heyland, 18 lat, niedawna absolwentka szkoły średniej, była częścią grupy w Maine o nazwie Project Aware, której członkowie starają się pomóc swoim rówieśnikom w radzeniu sobie z lękiem i depresją poprzez kręcenie filmów. „Jesteśmy tak delikatnym i emocjonalnym pokoleniem” – mówi. „To kuszące dla rodziców, aby powiedzieć dzieciom: 'Po prostu to wyluzuj'”. Ale, mówi Alison, „Czuję, że to naprawdę jest mniej realistyczne dla ciebie, aby iść za swoją wymarzoną pracą dzisiaj. Jesteś bardziej skłonny pójść do pracy, której tak naprawdę nie lubisz, ponieważ płaci lepiej i będziesz miał mniej długów.”
W międzyczasie, dowody sugerują, że niepokój wywołany przez presję szkoły i technologii wpływa na coraz młodsze dzieci. Ellen Chance, współprzewodnicząca Stowarzyszenia Doradców Szkolnych Palm Beach, twierdzi, że technologia i zastraszanie w sieci wpływają na dzieci już w piątej klasie.
Ciąża na doradców szkolnych wzrosła od czasu, gdy protokoły testów standaryzowanych No Child Left Behind zostały wdrożone w ostatniej dekadzie. Testy mogą trwać od stycznia do maja, a ponieważ doradcy w hrabstwie Chance’a są często tymi, którzy zarządzają egzaminami, mają mniej czasu na zajmowanie się sprawami zdrowia psychicznego uczniów.
„Nie potrafię powiedzieć, ilu uczniów jest złośliwych dla siebie nawzajem przez Instagram lub Snapchat”, mówi o szkole podstawowej, gdzie jest jedynym doradcą dla ponad 500 dzieci. „Miałam przypadki, w których dziewczynki nie chciały przychodzić do szkoły, ponieważ czuły się wyrzucone i prześladowane. Mam z tym do czynienia co tydzień.”
Konwencjonalna mądrość mówi, że dzieci dzisiaj są nadopiekuńcze, skłaniając niektórych krytyków rodzicielstwa do spojrzenia z sentymentem na czasy dzieci „na gapę”. Ale teraz, nawet jeśli nastolatki mogą być w tym samym pokoju z rodzicami, mogą również, dzięki swoim telefonom, być pogrążone w bolesnym emocjonalnym splocie z dziesiątkami swoich kolegów z klasy. Albo patrzą na życie innych ludzi na Instagramie i czują wstręt do siebie (lub gorzej). Albo są uwikłani w dyskusję o samobójstwie z grupą ludzi po drugiej stronie kraju, których nigdy nawet nie spotkali za pośrednictwem aplikacji, o której większość dorosłych nigdy nie słyszała.
Phoebe Gariepy mówi, że pamięta, jak była na tylnym siedzeniu samochodu ze słuchawkami na uszach, siedząc obok swojej mamy, patrząc na niepokojące zdjęcia na swoim telefonie na kanałach social-media o cięciu. „Byłam tak zdystansowana, byłam tak oddzielona” – mówi. Mówi, że trudno było się wyrwać z tej internetowej społeczności, tak krwawej, jak to było, ponieważ jej życie online czuło się jak jej prawdziwe życie. „To prawie jak reality show w telewizji. To jest najbardziej wyzwalająca część tego, wiedząc, że ci prawdziwi ludzie byli tam.” Byłoby trudno dla większości ludzi wiedzieć, że dziewczyna siedząca tam, przewijając swój telefon, była zaangażowana w znacznie więcej niż powierzchowne selfies.
Josh, który nie chciał, aby jego prawdziwe imię zostało opublikowane, jest drugim stopniem szkoły średniej w Maine, który mówi, że pamięta, jak jego rodzice zaczęli sprawdzać go po strzelaninie Sandy Hook, która zabiła 20 dzieci i sześciu dorosłych. Pomimo ich czujności, mówi, że w dużej mierze nie są świadomi bólu, jaki przeżywa. „Oboje są heteroseksualnymi cis ludźmi, więc nie wiedzą, że jestem biseksualny. Nie wiedzieliby, że się tnę, że używam czerwonego wina, że próbowałem popełnić samobójstwo” – mówi. „Myślą, że jestem normalnym dzieckiem, ale tak nie jest.”
W badaniu CNN naukowcy odkryli, że nawet gdy rodzice starają się jak najlepiej monitorować Instagram, Twitter i Facebook feeds swoich dzieci, prawdopodobnie nie są w stanie rozpoznać subtelnych obelg i wykluczeń społecznych, które powodują ból u dzieci.
Znalezienie niepokojących rzeczy w cyfrowej tożsamości dziecka, lub że się samookaleczają, może oszołomić niektórych rodziców. „Co tydzień mamy dziewczynę, która przychodzi na ostry dyżur po tym, jak jakaś plotka z mediów społecznościowych lub incydent ją zdenerwował” – mówi Fadi Haddad, psychiatra, który pomógł uruchomić psychiatryczny oddział ratunkowy dla dzieci i młodzieży w szpitalu Bellevue w Nowym Jorku, pierwszy tego typu w szpitalu publicznym. Nastolatki, które tam trafiają, są często wysyłane przez administratorów w swoich szkołach. Kiedy Haddad dzwoni do rodziców, mogą oni nie być świadomi, jak bardzo ich dziecko jest załamane. Według Haddada, dotyczy to również rodziców, którzy czują się bardzo zaangażowani w życie swoich dzieci: są na każdym meczu sportowym, nadzorują odrabianie lekcji, są częścią społeczności szkolnej.
Czasami, kiedy dzwoni, są wściekli. Jedna z matek, której dziecko Haddad leczył, powiedziała mu, że dowiedziała się, iż jej córka miała 17 kont na Facebooku, które matka zamknęła. „Ale co to da?”, mówi Haddad. „Będzie osiemnaste.”
Dla niektórych rodziców, którzy odkrywają, tak jak rodzice Faith-Ann, Bret i Tammy Bishop, kilka lat temu, że ich dziecko ma ciężką depresję, lęki lub samookalecza się od lat, jest to szok obciążony poczuciem winy.
Bret mówi, że Faith-Ann robiła nacięcia na nogach i żebrach przez trzy lata, zanim zdobyła się na odwagę, by powiedzieć rodzicom. „Zastanawiasz się, co mogłem zrobić lepiej?” – mówi. Patrząc wstecz, zdaje sobie sprawę, że był rozproszony przez zbyt wiele czasu.
„Nawet dla nas jako dorosłych, nigdy nie jesteś teraz z dala od pracy. Wcześniej nie było o co się martwić, dopóki nie wróciłem w poniedziałek. Ale teraz to zawsze jest w twoim telefonie. Czasami, kiedy jesteś w domu, nie ma cię w domu” – mówi Bret.
Kiedy Bret i Tammy dołączyli do grupy dla rodziców dzieci z depresją, odkrył, że było tam wiele dziewczynek i kilku chłopców, którzy również mieli depresję i cierpieli, a niewielu rodziców miało pojęcie, co się dzieje.
Tammy powiedziała, że żałuje, iż nie poszła za głosem serca i nie zabrała Faith-Ann na terapię wcześniej. „Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie mogłam tego rozgryźć” – mówi.
Samookaleczenia z pewnością nie są powszechne wśród dzieci z depresją i lękami, ale wydają się być charakterystycznym objawem problemów zdrowotnych tego pokolenia. Wszystkie z prawie dwóch tuzinów nastolatków, z którymi rozmawiałem dla tej historii znał kogoś, kto zaangażował się w samookaleczenia lub zrobił to sam. Trudno jest określić ilościowo to zachowanie, ale jego wpływ jest łatwiejszy do monitorowania: badanie Seattle Children’s Hospital, które śledziło hashtagi używane przez ludzi na Instagramie, aby porozmawiać o samookaleczeniach, znalazło dramatyczny wzrost ich użycia w ciągu ostatnich dwóch lat. Naukowcy uzyskali 1,7 miliona wyników wyszukiwania dla „#selfharmmm” w 2014 roku; do 2015 roku liczba ta wynosiła ponad 2,4 miliona.
Choć dziewczęta wydają się bardziej skłonne do angażowania się w to zachowanie, chłopcy nie są odporni: aż 30% do 40% osób, które kiedykolwiek dokonały samookaleczenia, to mężczyźni.
Akademickie badania nad tym zachowaniem dopiero się rodzą, ale naukowcy rozwijają głębsze zrozumienie tego, jak ból fizyczny może złagodzić ból psychiczny niektórych osób, które go praktykują. Ta wiedza może pomóc ekspertom lepiej zrozumieć, dlaczego niektórym ludziom trudno jest przestać się samookaleczać, kiedy już zaczną. Whitlock, dyrektor programu badań nad samookaleczeniami w Cornell, wyjaśnia, że badania są dość spójne i pokazują, że ludzie, którzy się okaleczają, robią to, aby poradzić sobie z lękiem lub depresją.
Nie wiadomo, dlaczego samookaleczenia pojawiły się w tym czasie i możliwe, że teraz jesteśmy tego bardziej świadomi, ponieważ żyjemy w świecie, w którym jesteśmy bardziej świadomi wszystkiego. Whitlock uważa, że jest w tym pewien element kulturowy. Począwszy od późnych lat 90-tych, ciało stało się swego rodzaju tablicą reklamową do wyrażania siebie – to właśnie wtedy tatuaże i piercing stały się głównym nurtem. „Kiedy to się zaczęło dziać, pomysł wyrycia swojego emocjonalnego bólu na ciele nie był wielkim krokiem od ciała jako płótna, jako idei,” mówi.
Pomysł, że samookaleczenia są związane z tym, jak postrzegamy ludzkie ciało, pokrywa się z tym, co wielu nastolatków powiedziało mi, kiedy przeprowadzałam z nimi wywiad. Jak opisuje to Faith-Ann: „Dużą wagę przywiązuje się teraz do naszego fizycznego piękna. Wszyscy nasi przyjaciele Photoshopują swoje zdjęcia – trudno uciec od tej potrzeby bycia idealnym.” Przed świtem mediów społecznościowych, zaburzenia, które wydawały się być kwintesencją odbicia tych samych presji społecznych, były anoreksją lub bulimią – które nadal są poważnymi problemami.
Whitlock mówi, że istnieją dwa wspólne doświadczenia, które ludzie mają z samookaleczeniem. Są tacy, którzy czują się odłączeni lub odrętwiali. „Nie czują się prawdziwi i jest coś o bólu i krwi, która wprowadza ich do ich ciała”, mówi.
Na drugim końcu spektrum są ludzie, którzy czują przytłaczającą ilość emocji, mówi Whitlock. „Gdybyś poprosił ich o opisanie tych emocji w skali od 1 do 10, powiedzieliby 10, podczas gdy ty lub ja możemy ocenić to samo doświadczenie jako 6 lub 7. Muszą jakoś rozładować te uczucia, a uraz staje się ich sposobem”, wyjaśnia.
Badania nad tym, co dzieje się w mózgu i ciele, gdy ktoś się skaleczy, wciąż się pojawiają. Naukowcy chcą lepiej zrozumieć, w jaki sposób samookaleczanie angażuje endogenny system opioidowy – który jest zaangażowany w reakcję na ból w mózgu – i co się dzieje, jeśli i kiedy tak się dzieje.
Niektóre metody leczenia samookaleczeń są podobne do tych stosowanych w przypadku uzależnień, zwłaszcza jeśli chodzi o identyfikację podstawowych problemów psychologicznych – co przede wszystkim powoduje lęk i depresję – a następnie uczenie zdrowych sposobów radzenia sobie z nimi. Podobnie osoby, które chcą przestać, potrzebują silnej motywacji wewnętrznej.
„Nie przestaniesz dla kogoś innego” – wyjaśnia Phoebe, nastolatka z Maine. Nawet myślenie o tym, jak bardzo zdenerwowana była jej matka z powodu samookaleczenia, nie wystarczyło. „Próbowałam zawrzeć pakty z przyjaciółmi. Ale to nie działa. Musisz to sobie sama poukładać. Musisz dokonać wyboru.”
W końcu Phoebe skierowała się z ciemnych, destrukcyjnych zakątków Internetu, które wzmocniły jej nawyk przez romantyzowanie i zatwierdzanie jej bólu. Teraz zajmuje się holistycznym uzdrawianiem i zagląda na pozytywne strony zaludnione przez ludzi, których nazywa „szczęśliwymi hipisami.”
Faith-Ann pamięta dzień, w którym jej matka Tammy zauważyła blizny na jej ramionach i zdała sobie sprawę, czym one są. Do tego czasu była już uczennicą liceum. „Zwykle tnę się w miejscach, których nie widać, ale narozrabiałam i miałam rozcięcie na nadgarstkach. Podniosłam rękę, żeby poruszyć włosami, a ona to zobaczyła. To było przerażające, bo cięcia były w miejscu, które ludzie kojarzą z samobójstwem.” To jednak nie było to, co próbowała.
„Gdyby zapytała mnie wcześniej, czy się tnę, odpowiedziałabym, że nie. Nie chciałabym zadawać jej tego bólu” – mówi Faith-Ann. Ale tej nocy powiedziała: „Tak, tnę się i chcę przestać”. Tammy płakała przez chwilę, ale ruszyli dalej. Nie pytała dlaczego, nie wariowała, tylko zapytała, co może zrobić, aby pomóc. „To było dokładnie to, co należało zrobić,” mówi Faith-Ann.
Po tym wydarzeniu rodzina skorzystała z poradnictwa. Jej rodzice dowiedzieli się, że nie są sami. Faith-Ann nauczyła się technik oddychania, aby uspokoić się fizycznie i pozytywnie do siebie mówić. Wyzdrowienie nie przyszło od razu. Zdarzały się nawroty, czasem z powodu drobnych rzeczy. Ale biskupi byli na dobrej drodze.
Jedną z najpotężniejszych rzeczy, jakie Faith-Ann zrobiła, aby uciec od cyklu lęków, depresji i samookaleczeń, było przekucie swoich uczuć w coś twórczego. W ramach programu Project Aware dla nastolatków w Maine, napisała i wyreżyserowała krótki film o lękach i depresji wśród nastolatków, zatytułowany The Road Back. Nad projektem pracowało ponad 30 dzieci, które stały się dla siebie nawzajem systemem wsparcia, gdy ona kontynuowała leczenie.
„Miałam miejsce, w którym mogłam być otwarta i mówić o swoim życiu i problemach, które miałam, a następnie mogłam przedstawić je w sposób artystyczny” – mówi.
Fadi Haddad z Bellevue mówi, że dla rodziców, którzy dowiadują się, że ich dzieci są w depresji lub robią sobie krzywdę, najlepszą reakcją jest najpierw potwierdzenie ich uczuć. Nie gniewaj się ani nie mów o zabraniu im komputerów. Powiedz: „Przykro mi, że cierpisz. Jestem tu dla ciebie,” mówi.
To bezpośrednie uznanie ich zmagań zabiera wszelkie osądy, co jest krytyczne, ponieważ problemy ze zdrowiem psychicznym są nadal silnie napiętnowane. Żaden nastolatek nie chce być postrzegany jako wadliwy lub bezbronny, a dla rodziców, pomysł, że ich dziecko ma wyniszczającą depresję lub lęk lub jest samookaleczanie może czuć się jak porażka z ich strony.
Alison Heyland tata Neil mówi, że początkowo trudno było znaleźć ludzi, aby zwierzyć się z depresji córki. „Widzę, jak wszyscy umieszczają posty o swoich rodzinach, wyglądają tak szczęśliwie i wszyscy się uśmiechają, wszystko jest takie idealne i różowe. Czuję się mniej niż,” mówi.
Dla obu pokoleń, przyznanie, że potrzebują pomocy może być zniechęcające. Nawet gdy już pokonają tę barierę, koszty i logistyka terapii mogą być przytłaczające.
Faith-Ann nadal zmaga się czasami z depresją i niepokojem. „To stan, który nie zniknie całkowicie z mojego życia” – mówi przez telefon z Los Angeles, gdzie studiuje w szkole filmowej. „To tylko nauka, jak radzić sobie w zdrowy sposób – nie autodestrukcja, nie wyładowywanie się na ludziach.”
Oczywiście Bret i Tammy Bishop nadal się o nią martwią. Mieszkają teraz w Hampstead, N.C., i na początku Bretowi nie podobał się pomysł, żeby Faith-Ann poszła do szkoły w Kalifornii. Gdyby miała problemy z radzeniem sobie z problemami, on i Tammy byli daleko, w odległości długiej podróży samolotem. Jak możesz zapomnieć, że twoje dziecko, ktoś, komu poświęciłeś lata, by zapewnić bezpieczeństwo przed niebezpieczeństwami świata, celowo zrobiło sobie krzywdę? „To zostaje z tobą na zawsze”, mówi Tammy.
Obecnie ona i Bret są dumni z niezależności swojej córki i nowego życia, które stworzyła. Ale jak wielu rodziców, którzy obawiali się o zdrowie swojego dziecka, nie biorą już tego, co zwyczajne, za pewnik.
Więcej na temat pomocy w kwestiach zdrowia psychicznego nastolatków, odwiedź time.com/teenmentalhealth
This appears in the November 07, 2016 issue of TIME.
Get our Health Newsletter. Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wiadomości z dziedziny zdrowia i nauki, a także odpowiedzi na pytania dotyczące wellness i porady ekspertów.
Dziękujemy!
Dla Twojego bezpieczeństwa wysłaliśmy wiadomość e-mail z potwierdzeniem na podany przez Ciebie adres. Kliknij link, aby potwierdzić swoją subskrypcję i rozpocząć otrzymywanie naszych biuletynów. Jeśli nie otrzymasz potwierdzenia w ciągu 10 minut, sprawdź swój folder spamu.
Pisz do Susanny Schrobsdorff na adres [email protected].