Podstawowo myślę i śnię przez cały dzień o wszystkim co się dzieje i stamtąd mój umysł wędruje. Tak było odkąd pamiętam. W dzieciństwie zdiagnozowano u mnie ADD, ale tak samo było z każdym w moim wieku, i nie sądzę, żeby to naprawdę przeszkadzało mi w życiu, po prostu dużo myślę, a najważniejsze jest to, że dużo myślę długoterminowo, ciągle czuję się niezwykle świadoma efektu motyla w moim życiu i przesadnie analizuję bardzo małe rzeczy i próbuję sobie wyobrazić, jak zmieni się całe moje życie w oparciu o bardzo małe, nieistotne rzeczy w teraźniejszości (co jest prawdą, że tak będzie, ale chyba nie powinnam być tego świadoma). Myślę, że to prowadzi do tego, że jestem nieelastyczna i kontrolująca.
Nie sądzę, żebym miała lęki (już) i tak naprawdę nie wpływają one na moje życie tak bardzo, tylko czasami jestem przerażona przyszłością z powodu hipotetycznej sytuacji, o której dowiedziałam się, że jest możliwa dzięki nieustannemu myśleniu, i to może być przytłaczające i paraliżujące, ale nie zdarza się to na tyle często, żeby było patologiczne, jak sądzę.
Czy istnieje coś takiego jak „normalny” lub „zdrowy” poziom myślenia? Jak często masz w głowie myśli, które są niepotrzebne dla bieżącego zadania, które wykonujesz?