Kamo Zandinan żegna się w sierocińcu w Mosulu z 10-letnią dziewczynką, którą uważa za swoją córkę Sonyę, odebraną jej przez ISIS sześć lat temu. Dziewczynka została uratowana przez policję w marcu z arabskiej rodziny, z którą nie była spokrewniona. Zandinan czeka na testy DNA, które mają potwierdzić, czy dziewczynka jest jej córką. Jane Arraf/NPR hide caption
toggle caption
Jane Arraf/NPR
Kamo Zandinan żegna się w sierocińcu w Mosulu z 10-letnią dziewczynką, którą uważa za swoją córkę Sonyę, odebraną jej przez ISIS sześć lat temu. Dziewczynka została uratowana przez policję w marcu z arabskiej rodziny, z którą nie była spokrewniona. Zandinan czeka na testy DNA, które potwierdzą, czy dziewczynka jest jej córką.
Jane Arraf/NPR
W sierocińcu w Mosulu, w Iraku, kobieta i dziewczynka siedzące na długiej, szarej sofie komunikują się głównie poprzez dotyk – dziewczynka opiera się o kobietę, bawiąc się niebieską bransoletką z koralików. Kobieta uśmiecha się, gdy zdejmuje bransoletkę i zakłada ją na smukły nadgarstek dziecka.
Między Kamo Zandinan, lat 40, a 10-letnią dziewczynką, którą uważa za swoją zaginioną córkę, nie ma zbyt wielu rozmów. Dziewczynka, która, jak się uważa, została porwana przez ISIS, gdy miała 4 lata, była wychowywana przez arabską rodzinę. Zandinan, która jest Yazidi, mówi tylko podstawowym arabskim – nauczyła się go, gdy została zmuszona do życia wśród bojowników ISIS, którzy zniewolili ją w Syrii sześć lat temu.
Zandinan jest pewna, że dziewczynka, znaleziona w Mosulu w marcu, to jej córka Sonya. Dziewczynka, jak dotąd, znała siebie tylko jako Arabkę o imieniu Noor.
Test DNA potwierdzi, czy istnieje zgodność.
„Jak Bóg da, wkrótce dostaniemy wyniki i będziesz miała najlepszą córkę”, mówi Zandinan dyrektor sierocińca Amal Zaki Abdullah. Zapewnia ją, że dziewczynka jest spokojna i dobrze wychowana. „Zjazdy sprawiają, że jesteśmy bardzo szczęśliwi” – mówi. „Bóg jeden wie, przez jakie nieszczęście i smutek przeszli.”
Abdullah namawia dziewczynkę, aby opowiedziała Zandinan o swoich zajęciach plastycznych. Łagodnym głosem relacjonuje, że narysowała „kwiaty, pandę i dom.”
Do tej pory ten sierociniec, obecnie dom dla 21 dzieci, połączył troje innych dzieci Yazidi porwanych przez ISIS z ich rodzinami. Zamieszcza zdjęcia dzieci na Facebooku i w lokalnej telewizji, a także przeprowadza testy DNA dla ewentualnych krewnych, którzy się zgłaszają.
Zandinan bada ramię dziewczynki, szukając małej blizny po niewielkim urazie z czasów, gdy jej rodzina była nienaruszona, zanim ISIS wkroczyło do ich regionu Sinjar w północnym Iraku.
Kamo Zandinan w wiosce w regionie Sinjar w północnym Iraku. Zandinan wróciła do Sinjar w październiku. Przechodzi testy DNA prowadzone przez śledczych, którzy próbują potwierdzić tożsamość ofiar ISIS wrzucanych do masowych grobów. Zandinan uważa, że wśród nich jest jej mąż i najstarszy syn. Jane Arraf/NPR hide caption
toggle caption
Jane Arraf/NPR
Kamo Zandinan w wiosce w regionie Sinjar w północnym Iraku. Zandinan wróciła do Sinjar w październiku. Przechodzi testy DNA prowadzone przez śledczych, którzy próbują potwierdzić tożsamość ofiar ISIS wrzucanych do masowych grobów. Zandinan wierzy, że jej mąż i najstarszy syn są wśród nich.
Jane Arraf/NPR
W lecie 2014 roku była matką szóstki dzieci z siódmym w drodze. Jej mąż Khalil był irackim żołnierzem.
ISIS ryknął w Iraku i Syrii w sierpniu tego roku, mordując prawie wszystkich, którzy się mu sprzeciwiali. Grupa ogłosiła członków starożytnej mniejszości religijnej Yazidi niewiernymi i rozpoczęła kampanię ludobójstwa. ISIS zabijało jazydzkich mężczyzn, zniewalało kobiety i porywało dzieci, starając się wymazać ich jazydzką tożsamość.
Uważa się, że kilka tysięcy Jazydów zostało zabitych, a ponad 6000 kobiet i dzieci zostało schwytanych po wycofaniu się sił kurdyjskich odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Do dziś prawie 3 000 Jazydów pozostaje zaginionych.
Mąż i najstarszy syn Zandinan zostali zabrani; uważa ona, że zostali zastrzeleni. Bojownicy ISIS zabrali również dwie z jej córek – Suzan, 13, i Sonya, 4 – wyrywając młodszą dziewczynkę krzyczącą z jej ramion.
Zandinan i jej czworo pozostałych dzieci, wtedy w wieku od 3 lat do nastolatków, zostali przesiedleni do Kanady jako uchodźcy trzy lata temu. Tam, w marcu, zobaczyła na Facebooku zdjęcie przesłane przez krewnych, przedstawiające dziewczynkę znalezioną przez iracką policję w Mosulu, uratowaną od arabskiej rodziny. Policja sporadycznie znajdowała dzieci Yazidi, gdy szukała bojowników ISIS.
Kamo Zandinan siedzi w sierocińcu w Mosulu z 10-latką, która według niej jest jej córką Sonyą, podziwiając niebieską bransoletkę z koralików, którą podarowała jej Zandinan. Zandinan czeka na wyniki testu DNA, który ma rozstrzygnąć, czy dziewczynka, wychowywana przez arabską rodzinę, należy do niej. Jane Arraf/NPR hide caption
toggle caption
Jane Arraf/NPR
Kamo Zandinan siedzi w sierocińcu w Mosulu z 10-latką, która według niej jest jej córką Sonią, podziwiając niebieską bransoletkę z koralików, którą podarowała jej Zandinan. Zandinan czeka na wyniki testu DNA, aby ustalić, czy dziewczynka, która została wychowana przez arabską rodzinę, jest jej.
Jane Arraf/NPR
To dziecko miało charakterystyczny nos Zandinan i bliznę, którą, jak twierdzi jej matka, rozpoznała.
Kanadyjska organizacja zajmująca się przesiedlaniem uchodźców zgodziła się zapłacić za jej bilet na powrót do Iraku. Po złagodzeniu restrykcji pandemicznych w październiku, Zandinan poleciała do Bagdadu z dwójką swoich najmłodszych dzieci – 6- i 8-letnim chłopcem – na testy DNA, które miały pomóc w ustaleniu, czy dziewczynka ze zdjęcia jest jej. Dwa tygodnie po przyjeździe rodzina oddała więcej próbek krwi, aby spróbować zidentyfikować męża Zandinan i najstarszego syna Sufiana ze szczątków ekshumowanych z masowych grobów w Sinjar, wypełnionych ofiarami ISIS.
Kamo Zandinan z najmłodszymi synami Arkanem (po lewej), 8, i Rakanem, 6, w centrum testowym w wiosce Yazidi w Cocho, Irak, pod koniec października. Międzynarodowa Komisja ds. Osób Zaginionych z siedzibą w Hadze pobierała próbki krwi do badań DNA, aby spróbować zidentyfikować szczątki Jazydów zabitych w ludobójstwie dokonanym przez ISIS, ekshumowanych obecnie z masowych grobów. Jane Arraf/NPR hide caption
toggle caption
Jane Arraf/NPR
Kamo Zandinan z najmłodszymi synami Arkanem (po lewej), 8, i Rakanem, 6, w centrum testowym w wiosce Yazidi Cocho, Irak, pod koniec października. Międzynarodowa Komisja ds. Osób Zaginionych z siedzibą w Hadze pobierała próbki krwi do badań DNA, aby spróbować zidentyfikować szczątki Jazydów zabitych w ludobójstwie dokonanym przez ISIS, ekshumowanych obecnie z masowych grobów.
Jane Arraf/NPR
Jej młodzi synowie, którzy teraz mówią po angielsku lepiej niż w języku ojczystym, nie pamiętają ojca ani najstarszego rodzeństwa. Dla nich Irak to po prostu kraj, z którego pochodzą.
Jak wiele jazydzkich dziewcząt z biednych rodzin, Zandinan nigdy nie chodziła do szkoły. Jej pierwszymi zajęciami jakiegokolwiek rodzaju były lekcje angielskiego, które pobierała po przybyciu do Kanady.
Perspektywa powrotu córki – nie ma co do tego wątpliwości – napełnia ją radością. Ale powrót do Iraku był trudny.
„Ciężko, ciężko, ciężko”, mówi w swoim słabym angielskim, kiedy pyta się ją, jak to jest widzieć swój pusty dom i opustoszałą wioskę po raz pierwszy od czasu, gdy ISIS ją opanowało.
Zandinan mówi, że w 2014 r. rodzina dwa razy schroniła się na górze Sinjar, gdzie setki Jazydów uciekło przed ISIS. Za pierwszym razem otrzymali ostrzeżenie od ISIS, że jeśli nie wrócą do swojej wioski, bojownicy zabiją wszystkich młodych mężczyzn, którzy tam jeszcze pozostali.
Kamo Zandinan siedzi w domu przyjaciół w wiosce w Sinjar w północnym Iraku. Wierzy, że jej starsza córka żyje i nadal przebywa w Iraku. Dziewczyna miała 13 lat, gdy została porwana przez ISIS. „Powiedziałam im, że jest chora, ale oni na moich oczach podarli jej ubrania” – mówi Zandinan. „Trzymałyśmy się siebie, ale oni bili mnie kijem i ona upadła na ziemię, a ja nie mogłam nic zrobić”. Jane Arraf/NPR hide caption
toggle caption
Jane Arraf/NPR
Kamo Zandinan siedzi w domu przyjaciół w wiosce w Sinjar w północnym Iraku. Wierzy, że starsza córka żyje i nadal jest w Iraku. Dziewczyna miała 13 lat, gdy została porwana przez ISIS. „Powiedziałam im, że jest chora, ale oni na moich oczach podarli jej ubrania” – mówi Zandinan. „Trzymaliśmy się nawzajem, ale bili mnie kijem, a ona upadła na ziemię i nie mogłem nic zrobić.”
Jane Arraf/NPR
Za drugim razem zaufany arabski przyjaciel przekonał rodzinę, by wrócili do swojej wioski i zostali.
„Zdradził nas”, mówi w Kurmanji, którym posługują się Jazydzi w Sinjar. „Powiedział nam: 'Nie idźcie, pomogę wam i przyniosę wam jedzenie i nie pozwolę nikomu nas tknąć’. Więc wróciliśmy i ISIS nas zabrało – było nas więcej niż 10 rodzin.”
Kilka tygodni po tym, jak ona i jej rodzina zostali schwytani i zabrani do irackiego miasta Tel Afar, Zandinan urodziła dziecko w domu, w którym byli przetrzymywani. Następnie, na muszce, ISIS zabrało jej męża i najstarszego syna.
„Wiedzieliśmy, że nas rozdzielą”, mówi. „Jedyne, czego chcieliśmy, to dokończyć kolejny dzień razem – nigdy nie wiedzieliśmy, kiedy to nastąpi.”
To był dzień, w którym straciła również Sonię.
„Tego samego dnia, w którym zabrali mojego męża i syna, zebrali nas wszystkich na podwórku” – mówi. „Zamierzali zabić nas wszystkich, ale zamiast tego sprzedali niektórych z nas.”
Zandinan mówi, że jej córka Suzan, zabrana od niej kilka dni później, była znana z tego, że była niezwykle ładna, o delikatnych rysach i twarzy w kształcie serca.
„Powiedziałam im, że jest chora, ale oni na moich oczach podarli jej ubranie”, mówi Zandinan. „To było tak trudne, aby zobaczyć ją w tej sytuacji … Trzymaliśmy się nawzajem, ale oni bili mnie kijem i ona upadła na ziemię, a ja nie mogłem nic zrobić.”
„Suzan płakała i krzyczała, mówiąc: 'Mamo, nie zostawiaj mnie!'” wspomina Zandinan, łzy spływały jej po twarzy.
ISIS zabrało Zandinan i jej pozostałe dzieci do syryjskiego miasta Raqqa, gdzie została kupiona i sprzedana przez sukcesję bojowników ISIS, w tym Syryjczyka i zachodniego bojownika. Mówi, że niektórzy z bojowników bili dzieci. Próbowała uciec trzy razy, zanim krewni w Iraku zdołali pożyczyć pieniądze, aby zapłacić przemytnikom za uratowanie jej.
ISIS zostało pokonane w Mosulu, stolicy swojego samozwańczego kalifatu, w bitwie z 2017 roku, która zrównała z ziemią całe sekcje miasta. Siły irackie są teraz zdecydowanie u władzy, ale większość Jazydów nadal boi się wrócić.
Podjęcie czterogodzinnej podróży do sierocińca z obozu dla przesiedlonych Jazydów, gdzie przebywa Zandinan, zależy od uzyskania podwózki lub pożyczenia pieniędzy na transport. Jej podróż do Iraku w tym roku oznaczała nie tylko poruszanie się po mieście, w którym tak wielu Jazydów było zniewolonych i cierpiało, ale również próbę poruszania się po systemie sądowym.
W październikowy dzień, kiedy odwiedziła sierociniec w Mosulu, Zandinan poszła również do sądu, aby dać pełnomocnictwo swojemu kuzynowi, pasterzowi, na wypadek gdyby musiała wrócić do Kanady, aby zaopiekować się swoimi pozostałymi dziećmi. Sędzia – najwyraźniej nieświadomy tego, co stało się z tysiącami kobiet Yazidi pod rządami ISIS – zapytał ją, dlaczego mówi po arabsku z syryjskim akcentem.
Trzy lata po tym, jak ISIS zostało pokonane, tysiące kobiet i dzieci Yazidi pozostają zaginione. Niektórzy, zniewoleni i przetrzymywani przez bojowników ISIS, są uważani za zabitych w bitwach w północnym Iraku i Syrii. Ale setki innych uważa się, że nadal żyją z rodzinami członków ISIS.
Młodsze dzieci wśród nich zapomniały, że są Yazidi, jeśli w ogóle kiedykolwiek o tym wiedziały. Władze irackie nie podejmują systematycznych wysiłków w celu sprawdzenia dzieci w obozach, w których mieszkają przesiedlone rodziny, wśród których są krewni członków ISIS.
Zandinan wierzy, że Suzan wciąż żyje – mieszka z rodziną ISIS, tak jak Sonya, być może nawet wciąż w Mosulu.
„Gdyby istniała poważna pomoc, mogłabym ją znaleźć”, mówi. „Nie wiem, gdzie ona jest, ale moje serce mówi mi, że nigdy nie opuściła Iraku.”
Sangar Khaleel przyczynił się do tej historii z Sinjar i Mosulu.